Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ojciec Tadeusz Brzozowski od 30 lat wyjeżdża na misje. O pomocy w Afryce porozmawialiśmy z nim w Pszczółkach

Anna Gawrońska
Anna Gawrońska
Zebrano 40 kartonów maskotek
Zebrano 40 kartonów maskotek Anna Gawrońska
Ojciec Tadeusz Brzozowski od 30 lat pracuje na misji w Afryce. Obecnie przebywa w Sanktuarium Matki Bożej Królowej Afryki w Subukii, w Kenii. Do Polski przyjeżdża od czasu do czasu, by podreperować zdrowie po trudach misyjnych, głosić słowo Boże oraz zorganizować pomoc dla swoich podopiecznych. Już wkrótce do dzieci w Kenii polecą maskotki, które zebrali: dzieci i uczniowie z miejscowych przedszkoli i szkół, mieszkańcy gminy Pszczółki, ale również z Żukczyna, Łęgowa i z całej Polski. Udało nam się spotkać podczas pakowania tych maskotek w kawiarence przy parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Pszczółkach.

Jak to się stało, że ojciec zaczął wyjeżdżać na misje?

- Po raz pierwszy na misje wyjechałem w 1992 roku odpowiadając na zaproszenie przełożonych zakonnych do tego, by wzmocnić personalnie, młodą w tym czasie, misję w Kenii. Byłem kapłanem o dwuletnim stażu, uczyłem w Lęborku w szkole średniej i pracowałem w tamtejszej parafii. Czułem się bardzo spełniony, ale w sercu było takie pragnienie, żeby zrobić coś więcej. Podzielić się swoim życiem, kapłaństwem z kontynentem, któremu może tych kapłanów jeszcze brakuje.

Nie było obaw, jak to będzie?

- Oczywiście decyzja o wyjechaniu nie obyła się bez lęków, pytań. Ale czas udzielił odpowiedzi. Teraz po 30 latach pobytu w Kenii jestem głęboko wdzięczny Bogu, że dał mi to szczęście i zaproszenie, by doświadczyć życia i pracy na kontynencie tak odległym.


Czy można powiedzieć, że jest ojciec spełniony?

- Bardzo spełniony. Czas odpowiedział i serce podpowiada, że spełnienie jest takie głębokie. Nic więcej nie mogłem otrzymać. Teraz z perspektywy czasu pozostaje radość i wdzięczność Bogu za Jego hojność.

Kenia – inny kontynent, odległy kraj. Jak tubylcy zareagowali na ojca obecność?

- Od Kenijczyków doświadczyłem ogromnej serdeczności i gościnności. Choć wszystko tam jest inne niż znamy, zaczynając od karnacji kończąc na mentalności, to ludzie odpowiedzieli serdecznie i wspierają moją pracę zarówno nad językami jak i pracę nad poznawaniem ich kultury, zwyczajów. Misjonarz musi stać się tam dzieckiem i dopiero kiedy przestanie nim być to zaczynają się kryzysy. Jak człowiek jest dzieckiem to ufa, że ktoś go za rękę prowadzi. Takie doświadczenie bezradnego, bezbronnego dziecka towarzyszy mi od początku aż po dzień dzisiejszy. Im dłużej tam człowiek jest to wciąż się uczy i odnosi nieustanne wrażenie, że wie bardzo mało o tamtejszej ludności. Tym bardziej pokornie i bezradnie widzi, że to tylko fragment, że Kenijczycy wciąż zaskakują i są nieprzewidywalni w tych swoich zachowaniach. Poczucie, że jest się jednym z nich bardzo umacnia w powołaniu misyjnym. Poczucie przynależności nie tylko plemiennej, szczepowej, ale przynależności serca do serca.

Zebrano 40 kartonów maskotek

Ojciec Tadeusz Brzozowski od 30 lat wyjeżdża na misje. O pom...


Na czym polegają misje?

- Misja posiada obszary pracy, które są prowadzone wokół kościoła misyjnego tzw. parafii. Całe duszpasterstwo jest prowadzone tak jak w Polsce. Jest dużo kaplic dojazdowych. Każda misja posiada ich z 10,20. Samochodem terenowym udaje się człowiek do tych kaplic, aby odprawić mszę świętą, poprowadzić lekcję religii, chrzcić, udzielić sakramentu małżeństwa, grzebać zmarłych. Poza tą warstwą jest warstwa społeczna, charytatywna, czyli ośrodki zdrowia, domy dziecka, szpitale, szkoły, przedszkola.


Co najtrudniejsze jest w pracy misjonarza?

- Misjonarz musi być nie tylko wytrzymały psychicznie, ale także fizycznie. Ktoś pyta, po której stronie jeździ się w Afryce. Po tej, na której jest asfalt. Brak dróg to wielkie wyzwanie. Najtrudniejsze dla misjonarza jest zmierzyć się z pogodą, klimatem. Często choroby tropikalne, które wpisane są w życie misyjne są największym wyzwaniem. Choroba typu malaria czy ameba powodują, że nieraz trzeba pozostać, zdrowieć i się modlić.

Misje są tylko dla duchownych? Czy osoba świecka znajdzie tam dla siebie miejsce?

- Są bardzo dobrze rozwinięte misje dla osób świeckich, które starają się pomagać w sektorze medycznym, edukacyjnym. Są nauczycielki, nauczyciele, pielęgniarki, pielęgniarze. Nie jest ich zbyt wiele w stosunku do potrzeb, ale ich obecność jest pełna nadziei, że wszystko się zmieni. Zostanie zbudowana szkoła, dzieci będą się uczyły. Wyjazd na misje dla zakonników czy zakonnic jest dużo łatwiejszy niż dla osoby świeckiej. Osoba świecka, która chciałaby wyjechać na misje musi przejść bardzo dużo procedur, ponieważ pozostaje na końcu ogromna odpowiedzialność za tą młodą nauczycielkę czy pielęgniarza. Afryka jest bardzo nieprzewidywalna. Każdy dzień może przynieść jakieś zagrożenie, ugryzienie węża, wypadek i wówczas pełną odpowiedzialność za życie misjonarza, wolontariusza świeckiego spoczywa na barkach innych misjonarzy. W tym celu zostały utworzone profesjonalne organizacje misyjne w kościele, które promują, wysyłają i powodują, że człowiek jadący tam ma zaplecze w sferze ubezpieczenia, podstawowych potrzeb: medycznych i socjalnych.

Najlepiej pomagać stąd, z Polski. Jak można to zrobić?

- Najlepiej, tak jak ja doświadczam od 30 lat tutaj w mojej parafii i gminie Pszczółki, jako pomoc materialna, finansowa, która tam w przełożeniu na walutę kenijską jest wsparciem dla najuboższych dzieci. Pieniądze przeznaczamy, żeby wyposażyć dzieci do szkoły: ubrania, mundurki, plecaki, żywność to podstawa. Pomoc najbiedniejszym rodzinom, samotnym matkom, które wychowują bardzo dużo dzieci. Takie wsparcie jest najcenniejsze, ponieważ limit bagażu samolotu ogranicza, a pomoc finansową jest najłatwiej przewieźć. My chcemy dać wędkę nie rybę. Nie chcemy, żeby Ci ludzie uzależnili się od misjonarzy finansowo, dlatego tworzymy szkołę, uczymy języków, uprawy kukurydzy. Edukacja jest kluczem i nadzieją na lepsze jutro. To wspaniałe uczucie, być narzędziem w ręku Boga, dawać innym nadzieję, w tym krótkim życiu. To recepta na szczęście własne i innych. Resztę wykona Bóg, on zawsze zapomina się w hojności. Za tak wiele dobra otrzymanego w ojczyźnie z serca dziękuję.

Zebrano 40 kartonów maskotek

Ojciec Tadeusz Brzozowski od 30 lat wyjeżdża na misje. O pom...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pruszczgdanski.naszemiasto.pl Nasze Miasto