Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nadia nie ma już długich warkoczy. 9-latka chce wesprzeć chore na raka dziecko

Danuta Strzelecka
Danuta Strzelecka
Nadia mimo skrócenia fryzury jest uśmiechnięta i radosna, bo w ten sposób spełni swoje marzenie, by pomóc innemu choremu dziecku
Nadia mimo skrócenia fryzury jest uśmiechnięta i radosna, bo w ten sposób spełni swoje marzenie, by pomóc innemu choremu dziecku fot. archiwum
Ma 9 lat i dwie operacje serca za sobą. Lekarze uratowali jej życie, a teraz ona chce pomóc innemu dziecku. Dlatego postanowiła oddać swoje ścięte włosy potrzebującemu, chorującemu onkologicznie dziecku. - Całą rodziną dziękujemy za wsparcie okazane nam, kiedy tego potrzebowaliśmy. Dziś Nadia tak chce się odwdzięczyć - mówi mama dziewczynki.

Koniec roku szkolnego dzieciom zwykle kojarzy się z otrzymaniem szkolnego świadectwa i początkiem wakacji. Dla 9-letniej Nadii z Cedrów Wielkich to także dzień, w którym mogła ściąć swoje długie włosy, by oddać je dziecku, które ich nie ma.

- To jest jej marzenie - mówi Na- talia Spenst, mama dziewczynki. - O tym, że córka chciałaby ściąć swoje włosy i przekazać je dziecku z onkologii, mówiła mi już od jakiegoś czasu. Byłam w szoku, ale ona była nieugięta. Dopytywała, prosiła. Ustaliłyśmy, że przed pierwszą komunią, którą miała teraz, jeszcze się powstrzymamy. Chciałam, żeby miała włosy ładnie upięte. Myślałam też, że temat trochę przycichnie. Ale ona nie zapomniała, a wręcz utwierdzała się w swoim postanowieniu. Wspominała bardzo często, jak to było, kiedy ludzie jej pomagali, kiedy tego potrzebowała, oraz jak wiele osób pomogło jej w okresie komunii. W dniu, kiedy odebrała świadectwo, spełniła swoje postanowienie. Po szkolnym apelu udałyśmy się do fryzjera, który ściął jej piękne włosy, by mogły trafić do kogoś, kto ich nie ma, a potrzebuje. Nadia ma fryzurę krótszą o 30 cm, a dzięki temu ktoś może poczuć się pewniejszy i radośniejszy.

Nadia walczy o życie od urodzenia. Dziewczynka przyszła na świat z wrodzoną wadą serca - tetralogią Fallota. Do tego doszła cukrzyca typu I, niedowład połowiczny lewej strony ciała, niedoczynność tarczycy, opóźnienie psychoruchowe oraz niewydolność zewnątrzwydzielnicza trzustki. Pierwszy raz operację serca przeszła, gdy miała zaledwie 1,5 roku.

Koszty operacji były olbrzymie. Pomogli ludzie o dobrym sercu. Mimo że dziewczynka przechodzi wiele badań, rehabilitacji, a za jakiś czas może być potrzebna kolejna operacja, jej życie diametralnie się zmieniło. Teraz ona chce pomóc innemu dziecku.

- Miała dziurę w sercu, ubytki międzykomorowe i zwężoną zastawkę. Podczas tej operacji lekarze poszerzyli zastawkę. Była to korekta całkowita - mówi Natalia Spenst, mama 9-latki. - Po operacji chirurdzy powiedzieli, że powinno być już dobrze.

Cewnikowanie w 2020 roku odkryło przed nami brutalną prawdę - zamkniętą lewą tętnicę płucną oraz zastawkę do wymiany na biologiczną. Usłyszeliśmy, że konieczna jest operacja. Nadia miała już 6 lat, ale tym razem nie miał to być zwykły zabieg podobny do cewnikowania, tylko operacja na otwartym sercu - niezwykle skomplikowany zabieg, ale też jedyny ratunek.

W grudniu 2020 roku o dziewczynce pisaliśmy na naszych łamach pierwszy raz. Wtedy rozpoczęła się zbiórka na operację w Niemczech. Niestety, okazało się, że nie ma możliwości przeprowadzenia jej właśnie tam. Rodzina szukała pomocy dalej - w klinikach w Stanach Zjednoczonych, we Włoszech, Austrii - i ciągle liczyła na wsparcie ze strony ludzi dobrego serca, bo koszt takiej operacji wyceniany był na ok. 1 milion złotych, a czas Nadii uciekał.

- Jedno płuco prawie wcale nie pracowało. Mogło jej grozić nawet jego usunięcie - mówi mama dziewczynki. - Nadia zawsze była żywym dzieckiem, ale każdy wysiłek, bieg, zabawa kończył się zasinieniem ust, palców. Wtedy motywacją do działania było powtarzające się pytanie córki - „kiedy pan doktor zrobi operację i naprawi mi serduszko” i słowa „ja nie chcę umierać”. Zdarzało się, że jak zasnęła, siadałam i płakałam w kącie. Pomogło nam wtedy wielu dobrych ludzi.

We wrześniu ubiegłego roku Nadia przeszła upragnioną operację serca w klinice w Genewie w Szwajcarii.

- To była „potrójna” operacja. Miała wymienioną zastawkę na biologiczną, którą sprowadzono z Belgii. Została też przeprowadzona minikorekta zastawki trójdzielnej, bo był w niej mały ubytek, naprawiona została też lewa tętnica płucna - mówi mama dziewczynki. - Po 24 godzinach od operacji wyciągnięto już dreny, a po 48 godzinach z sali pooperacyjnej została przeniesiona na zwykłą salę, gdzie mogłam być razem z nią. Nawet nie myślałam, że to tak szybko pójdzie, bo jak sobie przypominam pierwszą operację w Polsce, to na OIOM-ie leżała miesiąc. Tu, w trzecim dniu po operacji już chodziła. Patrzyłam na nią i nie wierzyłam, że tak szybko to wszystko idzie. Radość była ogromna i zresztą jest nadal, mimo że zastawka biologiczna, którą ma teraz Nadia, nie jest na stałe. Jej żywotność przewiduje się na okres między 5 a 15 lat. Jak Nadia będzie mieć ją 15 lat, to wszyscy będą bić brawo. Może jednak być tak, że po dwóch latach się zepsuje. Pan profesor i my jesteśmy jednak dobrej myśli, że będzie dobrze i długo działać.

Ta operacja zmieniła wszystko w życiu codziennym Nadii. Może wykonywać więcej czynności, nie ma tylu ograniczeń, co przed operacją. Jest uśmiechnięta, może biegać, bawić się. To zupełnie inne dziecko. Okazało się także po badaniach kontrolnych - echu serca i ekg - że na razie nie trzeba robić cewnikowania serca, które zalecane jest zwykle pół roku po zabiegu.

- Tu wszystko świetnie działa - dodaje mama. - Jest tak ładnie, że mamy wizytę kontrolną dopiero w lutym. Wiemy, że bez pomocy dobrych ludzi Nadia nie mogłaby przejść tej operacji. Jesteśmy wdzięczni, że dali nowe życie naszej małej wojowniczce. Z całą rodziną dziękujemy za pomoc. Teraz z tej wdzięczności Nadia też chciałaby komuś pomóc - koniecznie dziecku. Włosy są odłożone, spakowane, czekają na nowego właściciela. Nadia jest wręcz szczęśliwa. Prosimy tylko o pomoc w znalezieniu fundacji czy dziecka, któremu możemy je przekazać. Kontaktowałam się z Fundacją Rak’n’Roll, ale oni oddają włosy dorosłym, a Nadia chce, aby jakieś dziecko było szczęśliwe.

W sprawie włosów Nadii rodzina prosi kontakt: [email protected].

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Nadia nie ma już długich warkoczy. 9-latka chce wesprzeć chore na raka dziecko - Dziennik Bałtycki

Wróć na pruszczgdanski.naszemiasto.pl Nasze Miasto