Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

4 czerwca 1989 roku odbyły się pierwsze, częściowo wolne wybory do sejmu. Właśnie mija od nich 30 lat

Wawrzyniec Rozenberg
Anna Gawrońska
Pierwsze, częściowo wolne wybory do sejmu odbyły się czwartego czerwca 1989 roku i ta data zostanie na zawsze w historii Polski. Był to milowy krok Polaków w celu uniezależnienia się od Związku Radzieckiego, Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej oraz wojskowego Układu Warszawskiego. Nikt wtedy nawet nie marzył, że za dziesięć tygodni premierem zostanie Tadeusz Mazowiecki, nasz działacz z Solidarności.

W czasach gdy Polska nazywała się PRL wybory były fikcją. Liczył się udział, bo mandaty poselskie rozdawał wcześniej Front Jedności Narodowej, a od stanu wojennego Patriotyczny Ruch Odrodzenia Narodowego. Organizacje te były całkowicie zależne od rządzącej Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Na liście wyborczej było osiem nazwisk, ustalonych przez PRON. Kto głosował bez skreśleń awansował pierwszą szóstkę z listy. Głosowanie ze skreśleniami było odnotowane przez odpowiednie służby i niemile widziane. Przewodniczący komisji wyborczej miał do dyspozycji dowolną, nieokreśloną liczbę kart do głosowania i dosypywał je do urny, żeby podnieść frekwencję. Nie było chyba przypadku, żeby nie została wybrana pierwsza szóstka z wyborczej listy.

Zobacz: Siedmiuset seniorów z gminy Pruszcz Gdański bawi się na festynie z okazji Dnia Seniora

Podczas strajku w sierpniu 1988 roku w stoczniach: gdańskiej, północnej, remontowej oraz portu gdańskiego, członkowie komitetów strajkowych zagłosowali w zdecydowanej większości za zakończeniem strajku i obietnicą strony rządzącej do zorganizowania okrągłego stołu.

Minęło pół roku i ustalono przy tym stole, że NSZZ Solidarność znowu będzie legalna, a 4 czerwca odbędą się wybory do sejmu na innych, niż dotychczas zasadach. Solidarność mogła mieć tylko 30 procent posłów, a pozostałe miejsca były dla kandydatów PRON. W powołanym senacie Panna S mogła mieć dowolną liczbę senatorów, zgodnie z wolą wyborców. Kandydatami Komitetu Obywatelskiego Solidarność byli ci, którzy mieli ulotki z fotografią z Lechem Wałęsą. W każdej komisji wyborczej było sześć osób z PRON i trzy z KO Solidarność, w tym wiceprzewodniczący.

Pamiętam z jaką werwą przygotowywaliśmy się do wyborów. Zbieraliśmy podpisy i ustalaliśmy naszych reprezentantów w komisjach. Obawiałem się prób fałszowania wyborów, przez pozostałych członków komisji, którzy przecież fałszowali wybory od wielu lat i mieli w tym wprawę. Nikt z nas nie wiedział, czy komunistyczne władze uszanują wynik wyborów, czy solidarnościowi członkowie komisji nie będą represjonowani

- przyznał Stanisław Wyrębak z Pruszcza Gdańskiego.Obawy okazały się bezzasadne. Nie było prób fałszerstwa, a wynik wyborczy przekroczył nasze oczekiwania. W komisji liczyliśmy głosy dwa razy, żeby się żaden nie zmarnował. Lista krajowa PZPR przepadła. Myślałem, że to tylko w naszym obwodzie, ale okazało się, że tak było w każdej komisji w Pruszczu Gdańskim, w Gdańsku i w całym kraju. Był to jeden z najpiękniejszych dni mojego życia. Czwarty czerwca powinien być świętem narodowym. Wygraliśmy demokratycznymi wyborami, które zostały uszanowane przez naszych przeciwników. Wybrani przez nas posłowie i senatorzy zmienili ustrój i nasze wnuki nie poznały już tak zwanej demokracji ludowej.

Zobacz: Pojawiła się nowa kładka nad Kanałem Śledziowym w Cedrach Małych

- Szybko skrzyknęliśmy się w Pszczółkach, do organizowania wyborów czwartego czerwca - przypomina Marian Cichon, wicestarosta gdański. - Prym wiedli: Jan Głuszkowski, Tomasz Silarski i Ryszard Rozkwitalski. Zdawałem sobie sprawę, jak ważne będzie to wydarzenie. Wyobrażałem sobie, jak tragiczna będzie rola Polski w przypadku przegranej Solidarności. Wiedziałem, że wygrana daje nowe szanse, że będzie to kolejny krok do wolności. Nikt nie wiedział, jaki los czeka Polskę, ale trzeba było dopilnować tych, jakże ważnych wyborów, które okazały się milowym krokiem ku wolności. Zostałem wiceprzewodniczącym Komisji Wyborczej w Pszczółkach. Nie mieliśmy kłopotów z ustaleniem członków komisji z ramienia KO Solidarność. Wybory były uczciwe, nawet ci z PRON nie próbowali machlojek. Zresztą w komisji nie było wrogości, a raczej dobre emocje. Wyborcy wykazali się roztropnością i mądrością. Wiedzieli w czym uczestniczą. Wszyscy cieszyliśmy się z wysokiej wygranej kandydatów KO Solidarność.

ZOBACZ TEŻ: Wybory 4 czerwca. "Wygraliśmy wszystko, co było do wygrania"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na pruszczgdanski.naszemiasto.pl Nasze Miasto