Gm. Pruszcz Gd.: Akt oskarżenia dla strażników

Na ławie oskarżonych zasiądą również Adam M. i Aleksandra K.

- Dowody zgromadzone w tej sprawie pozwoliły na sporządzenie aktu oskarżenia na tych trzech funkcjonariuszy straży gminnej o przyjmowanie od sprawców wykroczeń drogowych korzyści majątkowych w postaci pieniędzy czy zakupionych posiłków w zamian za odstąpienie od ukarania mandatem oraz od nałożenia punktów karnych za popełnione wykroczenia drogowe - informuje Teresa Rutkowska-Szmydyńska, prokurator rejonowa w Pruszczu Gd. - Jak ustaliliśmy proceder ten trwał od 2009 do 2011 r.

Strażnicy gminni podejrzani o łapówki

Aktem oskarżenia objęto również dwie osoby nie będące funkcjonariuszami straży gminnej. Adam M. przekazywał korzyści majątkowe lub pośredniczył w uzyskaniu pozytywnych dla sprawców wykroczeń drogowych decyzji o zmniejszeniu wysokości mandatu lub zaniechaniu nałożenia punktów karnych. Za te czyny Adamowi M. grozi również kara pozbawienia wolności do lat 10.

Natomiast czyny Aleksandry K. zagrożone są karą pozbawienia wolności do lat ośmiu. Prokuratura oskarżyła ją o powoływanie się na wpływy w Straży Gminnej i pośredniczenie w uzyskaniu pozytywnych decyzji o obniżenie kwot mandatów oraz anulowanie punktów karnych przyznanych czterem sprawcom. W zamian oskarżona otrzymała drobne korzyści majątkowe.

Nieprawidłowości wykryto w wyniku kontroli funkcjonariuszy Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku w lipcu 2012 r. Wtedy też pruszczańska prokuratura rozpoczęła śledztwo w tej sprawie. Ustalono, że kwoty wręczanych i przyjmowanych korzyści majątkowych wynosiły od 50 do 100 zł. Wobec podejrzanych zastosowano nieizolacyjne środki zapobiegawcze. Wobec funkcjonariuszy straży dozory policji, zakazy opuszczania kraju, wysokie poręczenia majątkowe oraz zawieszenie w wykonywaniu zawodu strażnika gminnego.

- Zarzuty dotyczą lat 2010 i 2011, czyli zanim zostałem komendantem - tłumaczy Tomasz Grabowski, obecny komendant Straży Gminnej. - Po wszczęciu dochodzenia podejrzani zostali zawieszeni w czynnościach służbowych.

Zgodnie z ustawą przez trzy miesiące otrzymywali 50 proc. pensji. Po upłynięciu tego terminu komendant zwolnił ich z pracy, bo utracili zaufanie. Podejrzani odwołali się do sądu pracy i do czasu rozstrzygnięcia będą nadal otrzymywać połowę pensji.