Psy należą do jednego z mieszkańców wsi. Starszy pan wyjeżdża jednak często do rodziny, a psy wyskakiwały czasem przez płot i budząc obawy o bezpieczeństwo wśród mieszkańców.
Pogryziona kobieta zdecydowała się na zastrzyki przeciw wściekliźnie.
- Nie wychodzę na ulicę od miesiąca bojąc się następnego ataku psów - mówiła nam we wtorek Irena Szerszeń, mieszkanka wsi Trutnowy. - Szłam do domu, gdy dwa psy przeskoczyły ogrodzenie posesji jednego z sąsiadów i rzuciły się w moją stronę. Jeden wbił kły w moje kolano, a drugi w udo. Przeżyłam chwilę grozy i nie wiem nawet jak zdołam się uwolnić od rozwścieczonych psów. Pojechałam do lekarza. Rany szczęśliwie nie były poszarpane i tętnice nieuszkodzone, ale bardzo bolesne. Lekarz zalecił serię zastrzyków, które nie są obojętne dla zdrowie. Ryzyko utraty życia było jednak zbyt wysokie.
O niebezpiecznym zdarzeniu kobieta powiadomiła policję oraz gminę.
- Minął już prawie miesiąc od wypadku, a psy nadal wyskakują przez ogrodzenie, gdy ich właściciel wyjeżdża do rodziny. Mówiono mi, że ktoś z sąsiadów je karmi, ale czy to prawda? Nie wiem.
Mąż poszkodowanej bezradnie rozkład ręce.
- Policjanci nie chcą się zająć sprawą, tłumaczą że to rola gminy. Urzędniczka gminy odsyła nas na policję - mówi Jacek Szerszeń. - Agresywne psy nie zostały nawet przebadane i nadal wyskakują przez ogrodzenie. Czekamy na następne ofiary, a moja żona boi się wyjść na ulicę. A tyle mówi się o bezpieczeństwie.
- Lekarze weterynarii wykluczyli wściekliznę. Psy wciąż stanowią jednak zagrożenie i nie są należycie zabezpieczone - mówił nam po wtorkowej interwencji Piotr Jeliński, powiatowy inspektor weterynarii. - Dlatego w najbliższym czasie wystąpię z wnioskiem do wójta, by na jakiś czas odstawić je do schroniska. Gdybym został wcześniej poinformowany, byłyby tam od razu po wypadku i nie stanowiłyby one niepotrzebnego zagrożenia przez trzy tygodnie.
Wójt Janusz Goliński tłumaczy, że w przypadku, gdy agresywne psy mają właściciela i pomimo to wychodzą na ulicę, sprawą powinna zająć się policja.
- Gdyby poszkodowaną ugryzł pies bezpański, jego odławianiem zajęłaby się gmina - wyjaśnia. - Płacimy niemałe kwoty za łapanie porzuconych zwierząt na terenie naszej gminy i dostarczanie ich do schroniska. Poszkodowana była u nas i urzędniczka opisała jej zakres kompetencji urzędu i policji w tym zdarzeniu.
- Przeciwko właścicielowi psów zostało wszczęte postępowanie wyjaśniające, które jest prowadzone przez Komisariat Policji w Cedrach Wielkich - tłumaczy st. asp. Marzena Szwed Sobańska, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Pruszczu Gdańskim. - Właściciel psów pewien czas temu opuścił swoją posesję i zamieszkuje w innym miejscu. Powiadomił Urząd Gminy w Cedrach Wielkich, że na posesji pozostawia dwa psy. Psy te dwa dni po wypadku zamknięto w kojcu i w ogóle nie wychodzą, a karmi je sąsiadka.
St. asp. Szwed-Sobańska dodaje, że weterynarz wydał zaświadczenie, że oba psy były szczepione przeciwko wściekliźnie w maju bieżącego roku. - We wtorek poprosiłam policjantów z komendy w Cedrach Wielkich, by patrol sprawdził, czy psy są zamknięte, czy też biegają luzem.
Seria pożarów Premier reaguje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?