Mecz zaczął się praktycznie dopiero w drugiej tercji. Za to idealnie dla biało-niebieskich, od zdobycia gola. W kontrze, gdy obie drużyny grały w osłabieniu, do bramki tyszan trafił Paweł Skrzypkowski. Niestety, goście nie dali długo cieszyć się prowadzeniem kibicom Stoczniowca - półtorej minuty później do bramki gospodarzy trafił Roman Szimiczek. Na prowadzenie zaś górników wyprowadził na 7:48 min przed końcem drugiej tercji Adam Bagiński. To nie wystarczyło gościom, którzy na ostatnie minuty tercji zamknęli biało-niebieskich w strefie obronnej, co i rusz konstruując groźne sytuacje.
Pięć minut po rozpoczęciu ostatniej odsłony meczu GKS podwyższa za sprawą Michała Woźnicy na 3:1, a Sławomir Krzak wydawałoby się dobija gdańszczan, trafiając na 1:4 po ładnej, indywidualnej akcji, gdy "kładzie" bramkarza Przemysława Odrobnego.
Stoczniowcy nie poddają się jednak. 40 sekund po stracie bramki Tomasz Ziółkowski daje nadzieję biało-niebieskim i ich fanom.
Później trwa wymiana ciosów. Czasem dosłownie.
Na 5:42 min przed ostatnim gwizdkiem do bramki gości trafia Peter Janeczka. Eksplozja radości na ławce Stoczniowca i na trybunach.
Niesieni żywiołowym dopingiem biało-niebiescy dążą do wyrównania. Niestety, bezskutecznie.
Energa Stoczniowiec Gdańsk - GKS Tychy 3:4. W rywalizacji play-off 1-2.
Na trybunach odnowionej Hali Olivia zasiadło ponad 4 tys, ludzi. Wejście było bezpłatne. Kolejne spotkanie obu drużyn w sobotę, o godz. 18, również w Gdańsku.
Klipy znalezione na YouTube.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?