Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pruszcz Gd.: Przemeldowują dzieci, by dostały się do szkoły

Agata Cymanowska
Dzieci z „czwóreczki" w Pruszczu Gd. podczas festynu z okazji Dnia Dziecka
Dzieci z „czwóreczki" w Pruszczu Gd. podczas festynu z okazji Dnia Dziecka Agata Cymanowska
Mama przemeldowuje się razem z dzieckiem do dziadków na dwa-trzy lata albo oboje rodziców przynosi zaświadczenie, że opiekują się mieszkaniem znajomych, którzy wyjechali za granicę - rodzice dzieci mieszkający w miejscowościach na terenie gminy wiejskiej Pruszcz Gdański robią, co się da, by ich pociechy dostały się do podstawówki czy gimnazjum w Pruszczu Gd. Dlaczego? Bo szkołę mają pod domem, a do tych z ich obwodów muszą dojeżdżać kilka lub nawet kilkanaście kilometrów.

Jeszcze dziś (do końca sierpnia) rodzice sześciolatków mogą podjąć lub zmienić decyzję o tym, czy poślą dziecko do przedszkola czy pierwszej klasy. Zainteresowanie posłaniem dzieci do szkoły w Pruszczu Gd. jest tak duże, że już teraz miasto zdecydowało o utworzeniu dwóch dodatkowych oddziałów przedszkolnych czyli tzw. zerówek w szkołach.

W zerówkach pozostanie także jedna trzecia pięciolatków, którzy - ku zaskoczeniu dyrektorów i urzędników - rok temu wyjątkowo licznie poszli do szkół. Rodzice uznali, że dzieci nie dojrzały jeszcze emocjonalnie do tego, by rozpocząć naukę w pierwszej klasie.

Konkurs na zdjęcie do kalendarza
- Utworzyliśmy cały oddział dzieci, które "powtarzają" zerówkę - mówi Iwona Polańska, zastępca dyrektora Zespołu Szkół nr 4 w Pruszczu Gd. - Podstawa programowa jest ta sama, ale nauczyciele zadbali, by dzieci uczyły się z nowych podręczników.

W tym roku władze miasta mają za to kłopot z "obcymi" dziećmi z miejscowości z sąsiedniej gminy Pruszcz Gd. Rodzice robią, co się da, a więc zwykle przemeldowują się na 2-3 lata, by ich pociechy dostały się do podstawówki czy gimnazjum w Pruszczu Gd. Dlaczego? Bo szkołę mają pod domem, a do tych z ich obwodów muszą dojeżdżać kilka lub nawet kilkanaście kilometrów.

- Mimo że mieszkam w Juszkowie, to od kilku lat melduję się w Pruszczu Gdańskim, by moje dzieci chodziły tam do przedszkola i szkoły podstawowej - przyznaje mama, która chce pozostać anonimowa. - To przede wszystkim dla mnie wygoda, bo w drodze do pracy zawożę dzieciaki do szkoły. Nie wyobrażam sobie, zawozić teraz dzieci do szkoły w Straszynie. Przecież to daleko, a przy małych dzieciach liczy się każda chwila.

Z kolei pani Anna z Pruszcza Gd. zameldowała u siebie dwie osoby.
- Koleżanka poprosiła mnie, by ją zameldować, ponieważ chce, aby jej syn uczył się w gimnazjum przy Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 1.
- Gdybyśmy wiedzieli, że nie będziemy mogli posłać dziecka do szkoły, którą niemal widzimy z okien, ponieważ leży już w innej gminie, kupilibyśmy mieszkanie na innym osiedlu - mówi kolejny rodzic z Juszkowa, który stara się o przyjęcie dziecka w Zespole Szkół nr 2 w Pruszczu Gd.

Urszula Niklas, dyrektor placówki przyznaje, że rodzice przychodzą do szkoły i proszą o przyjęcie.

- Problem polega na tym, że część bloków na osiedlu [ ok. 500 rodzin - red.] w Juszkowie leży w granicach miasta, a część w granicach gminy - mówi dyrektor Niklas. - W efekcie część dzieci podlega pod naszą szkołę, a pozostałe pod szkołę w Straszynie.

- Mamy jeszcze wolne miejsca - przyznaje Lubica Ząbkiewicz, dyrektor Zespołu Szkół w Straszynie. - U nas jest spokojnie.

A rodzice kombinują jak mogą. Jedna mama była tak zdesperowana, że gdy odmówiono jej przycięcia sześcioletniego dziecka do zerówki, prosiła o miejsce w pierwszej klasie.

- Problem dotyczy głównie takich miejscowości jak Roszkowo, Rokitnica, Radunica czy Juszkowo - przyznaje Bożena Chodkowska, z Urzędu Gminy Pruszcz Gd. - Zgłosiło się do mnie czworo rodziców z Rokitnicy, których dzieciom odmówiono przyjęcia do szkoły w Pruszczu Gd.

- Chodzi o te dzieci, które mieszkają, jak mówimy "za rowem", czyli np. z Roszkowa, które naszą szkołę mają niedaleko, znacznie bliżej niż szkoła w Wiślinie, do której należą - mówi Iwona Polańska, zastępca dyrektora Zespołu Szkół nr 4 w Pruszczu Gd.

Władze miasta do końca sierpnia podejmą decyzję o tym, czy przyjmą dzieci spoza gminy. Wszystko rozbija się o pieniądze, ponieważ zerówkowiczów wciąż nie obejmuje subwencja [zerwówkowicz to nie uczeń, więc gmina nie ma także obowiązku dowozu takiego dziecka do szkoły ani przyjęcia go do świetlicy - dop. red.], a utrzymanie jednego oddziału, biorąc pod uwagę tylko pensje nauczycieli to koszt 50 tys. zł rocznie.

- Dokładamy grubo ponad 8 mln zł rocznie do oświaty - mówił nam w środę burmistrz Kulka. - Nie wiemy jeszcze co zrobimy. Pierwszeństwo mają dzieci z naszej gminy [te, które są tu zameldowane - dop. red.].
Wszystko wskazuje więc na to, że problem rozwiążą sami rodzice... właśnie przemeldowując siebie i dziecko.

Z najnowszych ustaleń wynika, że wrześniu naukę w pruszczańskich szkołach rozpocznie 291 zerówkowiczów (5- i 6-latków) w 12 oddziałach, 2112 uczniów klas 1-6 szkół podstawowych (95 oddziałów), 910 gimnazjalistów (32 oddziały) i 438 uczniów LO (30 oddziałów).

Dodajmy, że oblegany jest także Zespół Szkolno-Przedszkolny w Borkowie.- Uczniów nam tutaj przybywa, zwłaszcza najmłodszych - mówi Bożena Chodkowska. - Mamy już utworzonych pięć oddziałów przedszkolnych. Od września uruchamiamy też punkt przedszkolny przy Szkole Podstawowej w Wiślinie.

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pruszczgdanski.naszemiasto.pl Nasze Miasto