Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pruszcz Gd.: Opowieści historyka - listy, bilety, dokumenty, drobne przedmioty codziennego użytku tworzą naszą historię. Dbajmy o to

Danuta Strzelecka
Danuta Strzelecka
Fot. Danuta Strzelecka
Dokumenty, książki, druki, ulotne wspomnienia, gazety pokazują życie codzienne wcześniejszych mieszkańców. Przyglądając się tym rzeczom możemy jak w magicznym wehikule przenieść się wiek, dwa wstecz. O pamiątkach po poprzednich mieszkańcach Pruszcza i powiatu gdańskiego opowiada historyk Bartosz Gondek.

Dzięki takim znaleziskom mamy m.in. dokumentację sądową pomiędzy sądem w Gdańsku a właścicielem głównego pruszczańskiego sklepu wielobranżowego.

- Korespondencja prowadzona była w 1937 roku - mówi Bartosz Gondek, historyk. - Sklep Johannesa Kresina mieścił się w centrum Pruszcza, w okolicach dzisiejszego rynku, przy stacji benzynowej. Innym ciekawym dokumentem jest korespondencja niejakiego Robalewskiego do Gazowni w Gdańsku z 20 września 1933 roku, nadana w Pruszczu. Fryzjer skarży się, że nie ma przyłącza gazowego i nie może prowadzić działalności. Uwaga, jego zakład mieścił się przy ul. Krótkiej 6. To dowód na to, jak użytkowany był dom dr. Wiedemanna, po wyprowadzce tej rodziny do Gdańska pod koniec XIX wieku.

czytaj także:Piekne piwnice mlyna odkryto w Pruszcczu Gdańskim. Trzeci średniowieczny zabytek w mieście

Najpierw dom przejęła szkoła. Potem w latach 30. XX wieku prowadzone były usługi, mieścił się tutaj między innymi polski fryzjer. Gdybyśmy nie natrafili na te dokumenty część historii dworku, który obecnie przechodzi remont, uległaby zapomnieniu. To pokazuje jak ważne są różne kwitki, strzępy dokumentów, które po latach uznajemy za nieistotne i traktujemy jak śmieci wyrzucając je, a one mówią nam o historii miejsca, w którym mieszkamy - mówi historyk.

Ciekawym pismem jest list z 1869 roku proboszcza z Łęgowa do biskupa w Starych Szkotach (obecnie siedzibę ma tam arcybiskup gdański).

- To raport o stanie parafii, czego potrzebuje i jak się rozwija - wyjaśnia Bartosz Gondek. - Istotna jest tu data tego pisma, bo kilka lat wcześniej powstała w Pruszczu w budynku dawnego dworca poczta. Ten list został nadany właśnie tam. Tam również jakiś podróżnik nadał bagaż do Pelplina. Data z kwitka bagażowego wskazuje, że odbyło się to 9 czerwca 1860 r.

czytaj także:Szkielet kobiety sprzed kilkuset lat odkryto na terenie komendy w Pruszczu

Z kolei mały brązowy kartonik, czyli bilet kolejowy z końca XIX wieku upoważniał do przejazdu IV klasą z drewnianymi ławkami z Pruszcza do Bölkau, czyli dzisiejszego Bielkowa.

- To jest bardzo interesujący bilet. Obecnie rozmawia się o rewitalizacji tej linii - dodaje historyk. - Jest także kilka dokumentów dotyczących samego dworca w Pruszczu, m.in. ubezpieczenie dworca, który Praust Bank zawarł z Towarzystwem Ubezpieczeń od Ognia 9 października 1924 roku. Do nowszej historii przechodzą pamiątki po księdzu Walągu. Jest krzyż, order, ryngraf, odznaka Armii Krajowej. Teoretycznie nie dotyczą Pruszcza, ale są świadectwem, że mieszkaniec naszego miasta budował nową historię - walczył w czasie II wojny światowej.

Pojedyncze te rzeczy, schowane u kogoś w szafie czy szufladzie nie mają wielkiego znaczenia. Dopiero zebrane w całość i obejrzane przez kogoś, kto ma wiedzę na ten temat mogą pokazać szerszy zarys historyczny.

- Te dokumenty, kwity, różne drobne przedmioty uzupełniają nam wiedzę i pokazują w namacalny sposób, jak wyglądało życie poprzednich mieszkańców - wyjaśnia Bartosz Gondek. - Są artefaktami łączącymi przeszłość z teraźniejszością. To jest taki wehikuł czasu. Opowiada nam o tym co było, ale funkcjonuje też w naszej rzeczywistości, w naszej czasoprzestrzeni.

Jeżeli mówimy o Pruszczu i powiecie gdańskim to materiały historyczne, te z epoki, możemy mierzyć na metry sześcienne, a z tymi wszystkimi drobnymi przedmiotami możemy je ważyć na tony. One są tak naprawdę cały czas wokół nas.
- Myślę, że warto wiedzieć, co się znajduje na naszych polach, warto wiedzieć, co się znajduje w naszym obejściu, ogródku - dodaje Bartosz Gondek. - Warto myśleć, co tam może być, bo to, że możemy mówić o takiej ilości tych różnych rzeczy znajdujących się na terenie powiatu, w ziemi, w szufladach, one wszystkie bez kontekstu, bez historii, bez umocowania w czasoprzestrzeni nie mają żadnej wartości.

czytaj także: Parki podworskie w Wojanowie i Będzieszynie otwarte! ZDJĘCIA

Jak mówi historyk, każda kula muszkietowa, każdy dzwonek, każda zapinka, każdy guzik, to jest jakaś historia. Te historie trwają cały czas.

- Mamy np. taką historię obrączki sygnowanej wrzuconej przed laty do jednego ze stawów w Wojanowie - dodaje historyk. - Podczas rewitalizacji parku bagrowano tamtejsze stawy. Niestety ziemia z tych stawów została przebadana przez dzikich eksploratorów. Zrobili to niechlujnie. Ktoś, kto przechodził trafił w takiej źle rozbitej grudzie na złotą obrączkę, na której jest grawerka, imię, nazwisko, są gdańskie bicia. Jest XIX lub XX- wieczna.

- Pewnie będziemy za jakiś czas ustalali do kogo należała. Obrączka jest niewielka, pewnie kobiety, ciekawe, dlaczego wrzuciła ją do wody. Gdyby ją ktoś zabrał nie mielibyśmy szansy poznać kolejnej historii, jednej z naszych mieszkanek. Niedługo takie cenne historycznie będą dokumenty, zdjęcia, pamiątki z pruszczańskiej cukrowni. To też historia miasta. I to długa - dodaje Bartosz Gondek.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pruszczgdanski.naszemiasto.pl Nasze Miasto