- Dzień dobry! Witamy! – usłyszałam entuzjastyczny krzyk ledwo przekroczywszy próg fundacji. Po chwili mała i pulchna kobietka objęła mnie swoimi ramionami, pocałowała w polik i chwyciwszy za rękę, zaprowadziła do jednej z wielu pracowni znajdujących się w budynku. Później okazało się, że była to jedna z pięćdziesięciu podopiecznych Fundacji „Żyć Godnie” w Kolniku – fundacji - która od osiemnastu lat pomaga osobom starszym i tym z różnego rodzaju zaburzeniami psychicznymi.
- Pewnego dnia usiedliśmy przy stole i stwierdziliśmy: zakładamy fundację. Zaczęło się od pomysłu i skończyło na jego realizacji – mówi Jolanta Kołkowska, prezes Fundacji. - Przejęcie domu podcieniowego zaproponowała nam Beata Kowalczyk, obecny dyrektor PCPR w Pruszczu Gdańskim. Wówczas budynek był w ruinie, trzeba było więc przeprowadzić gruntowny remont. Dzięki dofinansowaniu z Urzędu Wojewódzkiego, Marszałkowskiego, Starostwa Powiatowego i Urzędu Gminy oraz dzięki własnym środkom udało nam się to zrealizować. Ogród odnowiony został dzięki środkom z ONZ. Bardzo pomogła nam również Politechnika Gdańska, która trzymała pieczę nad projektem.
W 2003 r. podpisali umowę z gminą Pszczółki na dzierżawę i od 2004 do 2006 r. etapami wykonywano prace remontowe. Budynek trzeba było również przystosować do obowiązujących standardów, związanych z planem uruchomienia w nim Warsztatu Terapii Zajęciowej oraz Środowiskowego Domu Samopomocy. Codziennie, w ramach zajęć, podopieczni uczą się ciekawych rzeczy – szyją, rzeźbią, gotują, przygotowują się do wystąpień teatralnych, a nawet obsługują pralnię czy pomagają w ogrodzie i codziennych pracach porządkowych.
- To statuetki i medale nasze oraz naszych podopiecznych – mówi Leszek Pierzynowski, członek zarządu fundacji, wskazując palcem na gablotę dosłownie wypchaną różnymi wyróżnieniami, wśród których na honorowym miejscu znajdują się Nagroda Bursztynowego Mieczyka oraz Medal im. Matki Teresy z Kalkuty. - Podopieczni angażują się w sprawy artystyczne. Wszystkie obrazy wiszące na ścianach czy rzeźby stojące na korytarzach są ich autorstwa.
Aktualnie w fundacji pracuje piętnaście osób, które wspólnie z podopiecznymi – dzięki luźnym relacjom i kreatywnym zajęciom – tworzą ogromną rodzinę. To dzięki ich zaangażowaniu trzynastu podopiecznych teraz samodzielnie się utrzymuje, a niektórzy założyli własne rodziny. - Był przypadek, że nasi podopieczni zakochali się w sobie, opuścili fundację i założyli własną rodzinę – opowiada pan Leszek. - Takie miłosne epizody się zdarzają, a to oznacza, że dzięki pobytowi w naszej fundacji podopieczni znajdują sobie drugą połówkę.
- W całej naszej działalności najważniejsi są podopieczni – mówi na zakończenie pani Jolanta. - Naszym celem jest przystosowanie ich do normalnego funkcjonowania, pracy i codziennych obowiązków. Fundacji nie założyliśmy z przypadku. Znacznie wcześniej związani byliśmy z tematyką osób starszych i zaburzonych psychicznie. Chcieliśmy zrobić coś w tym kierunku i cieszę się, że tak wyszło, bo to był kawał ciężkiej, ale naprawdę dobrej roboty.
Kiedy chwytałam za klamkę zahaczyła mnie ta sama pulchna kobietka. Przytuliła i pożegnała ze szczerym uśmiechem. - Ludzie powinni wyzbyć się uprzedzeń w stosunku do osób z takimi zaburzeniami – pomyślałam wtedy. - Ci ludzie są przecież bardziej ludzcy niż niejeden z nas.
PISALIŚMY JUŻ O NICH! PRZECZYTAJ!
Kto może zostać rodzicem zastępczym?
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?