Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Józefa Krośnicka przekazała pamiątki Muzeum II Wojny Światowej

Agata Cymanowska
Jóźefa Krośnicka ze zdjęciem, do którego pozuje z przyszłym mężem
Jóźefa Krośnicka ze zdjęciem, do którego pozuje z przyszłym mężem Agata Cymanowska
Józefa Krośnicka przekazała dokumenty z pierwszej polskiej szkoły w Lubece do zbiorów przyszłego Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.

Was ist das? [Co to?] pytali Niemcy, gdy razem z nauczycielami, rodzicami i 60 parami uczniów trzymających biało-czerwone chorągiewki, 98-letnia dziś Józefa Krośnicka szła przez pół protestanckiej Lubeki do katolickiego kościoła na nabożeństwo inaugurujące rok szkolny. - Das ist eine Polnische Schule [ To polska szkoła] - słyszeli w odpowiedzi.

- Do dziś czuję dumę na to wspomnienie - mówi Józefa Krośnicka, która w polskim obozie "Bałtyk" w Lubece pod koniec maja 1945 roku, w trzy tygodnie po zakończeniu II wojny światowej, założyła pierwszą polską szkołę w tym mieście. - Tym bardziej, że mieliśmy 14-letnich analfabetów z terenów, gdzie pod okupacją nauczanie było zakazane - dodaje.

Krośnicka, pisarka, historyk i Ambasador Pruszcza Gd. przekazała niedawno do zbiorów Muzeum II Wojny Światowej pamiątki ze szkoły, a wśród nich fotografie, świadectwo szkolne, własnoręcznie przygotowany elementarz, który trzeba było przepisywać w 18 egzemplarzach, by w każdej 36-osobowej klasie przypadł na dwie osoby, pierwsza część elementarza Falskiego z 1937 r., jaki później szkoła Krośnickiej otrzymała [jeden egzemplarz na 120 uczniów!] od Związku Polaków w Hamburgu, dzienniki klasowe oraz maszynopis o szkole opracowany przez jej założycielkę.

- Kiedy zaczynaliśmy, mieliśmy wśród uczniów 72 analfabetów i tylko jedną mapę fizyczną Polski, tablicę i kredę, żadnych podręczników - wspomina pani Józefa. - Pomagała mi Maria, warszawianka, Zosia, która zajmowała się młodszymi dziećmi i Franciszek Świontek. Jego studia w seminarium przerwała wojna, ale w Lubece został naszym szkolnym katechetą.

Jóźefa Krośnicka skończyła 98 lat!

Krośnicka samodzielnie musiała opracować nie tylko elementarz, ale i program nauczania - polski, rachunki, religia, ale i gry, gimnastyka oraz śpiew...
- Pracowałam po dziewięć godzin dziennie - wspomina... - Dzieci uczyły się chętnie. O jak chętnie!

Krośnicka prowadziła szkołę do 5 listopada 1945 r. Tego dnia wróciła jednym z pierwszych cywilnych transportów do Polski.
Wkrótce ma się ukazać nowe wydanie książki Krośnickiej "Żuławy Gdańskie w historię Pomorza Gdańskiego wpisane". Wspomnienia autorki ukazały się ostatnio w publikacji Wyższej Szkoły Humanistycznej w Pułtusku "Pułtusk. Studia i materiały z dziejów miasta i regionu" (tom IX)

Pisarka szuka też wydawcy dla swoich wspomnień z rodzinnego Pułtuska. Ok. 60-stronicowa książka ma już nawet swój tytuł "Dom mego dzieciństwa".

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pruszczgdanski.naszemiasto.pl Nasze Miasto