Felieton. Powiatowa turystyka na manowcach internetu

Nie wszyscy samorządowcy doceniają moc nowoczesnych środków przekazu, chociaż zamieszczenie wiadomości na gminnych stronach nic nie kosztuje. Wystarczy zachęcić podwładnych do pracy, tyle że niektórym nie chce się, lub nie potrafią, zrobić nawet tego. Stąd bywają przeterminowane strony, aktualizowane co kilka miesięcy. Tak do niedawna było ze stroną gminy Przywidz, która funkcjonowała w dwóch wersjach - odwołanej wójt Bożeny Mielewczyk i miłościwie panującego wójta Marka Zimakowskiego. Ostatnio doszło do swoistej fuzji obu stron, co może świadczyć, że w Przywidzu wybrzmiały już ostatnie echa sławetnego referendum.

Oazą świeżości w świecie samorządowego internetu jest Biuletyn Informacji Publicznej. Zamieszczone w nim informacje aktualne, bo takie są wymogi ustawowe. W wielu gminach radni i sołtysi wypisani, jak się należy, nawet z numerami telefonów. To ułatwia kontakty z mieszkańcami.
Przed wykręcaniem numerów zabezpieczyli się władcy powiatu. Nie podano ich przy informacji o radnych, których jest 24, przy czym niektórzy podwójnie. Być może dlatego, żeby podnieść ich rangę. Autor spisu podał niektóre imiona przed nazwiskami, ale większość ma nazwiska na pierwszym miejscu. To dla zmylenia zainteresowanych. Dwóch członków Zarządu Powiatu przedstawiono ze zdjęciem. Podobizna trzeciego utajniona. Widać nie ma równości w demokracji powiatowej.

Szczytem lekkiego podejścia do informacji internetowej jest jednak strona Lokalnej Organizacji Turystycznej, do której wejść można również przez stronę powiatu gdańskiego. Wystarczy spojrzeć na tzw. aktualności, by się przekonać, że czas zatrzymał się tutaj gdzieś w okolicach katastrofy smoleńskiej. No dobra, na przednówku tego roku. Podobnie jest z listą członków organizacji. Należy mieć wątpliwości czy do LOT-u nadal należy były wójt Sławomir Kaźmierski, w każdym razie jest podany kontakt do niego przez Urząd Gminy w Suchym Dębie. Wójt Janusz Goliński dawno zrezygnował z udziału w organizacji, a jego miejsce zajęła inna osoba. O tym zapewne dowiemy się z powiatowej strony dopiero za dwa lata.

Zamieszczanie wiadomości w internecie jest darmowe, więc samorządowcy nie przykładają do nich większej wagi. Gdyby z pieniędzy podatników trzeba było zapłacić wielkie kwoty, pewnie byłoby inaczej. A jednak wielu mieszkańców ocenia władze gminy po zawartości strony internetowej. Podobnie inwestorzy, który zanim zgłoszą się do samorządu z ofertą, klikną na stronę urzędu. Ciekawe co zobaczą...?