Jak się okazuje, jest kilka powodów, dla których wójt nie odpowiada na pisma. Podstawowy to brak szacunku dla "poddanych". Wynika on z przeświadczenia, że włodarz pełni władzę nad mieszkańcami, chociaż to właśnie on powinien im służyć. Czasami zgłaszane sprawy są zawiłe i miesiąc nie wystarcza na jej rozeznanie. Bywa wreszcie, że pismo adresowane do wójta trafia do urzędnika niższego szczebla i do najniższej szuflady. Wtedy pozostaje czekać, aż wypłynie na wierzch przy okazji wiosennych porządków.
Brak szacunku jest widoczny też u drugiej strony. Zdarza się bowiem, że mieszkańcy objawiają pazerność względem urzędu gminy. Jeśli tylko nadarzy się okazja, ciągną z budżetu samorządu, ile tylko się da. Wystarczy np. że planowana kanalizacja ma przechodzić przez kawałek prywatnego ugoru. W takim przypadku jest więcej niż pewne, że właściciel zażąda nieadekwatnie wysokiej rekompensaty.
Tak było m.in. w przypadku pewnego rolnika, który wyliczył, że za zgodę na położenie na skraju jego pola rury kanalizacyjnej należy mu się 5 mln złotych, chociaż roczny dochód gospodarstwa nie przekracza... 1 tys. zł.
Jak widać, ludzka fantazja nie ma granic - w przeciwieństwie do budżetu. Zamiast więc zrealizować inwestycję w najprostszy sposób, trzeba było szybko zmieniać plany i budować sieć z ominięciem gruntów pazernego rolnika. Poprawki uszczupliły budżet gminy, czyli uderzyły w pozostałych mieszkańców.
Przykre w tym wszystkim jest to, że obywatel któremu uda się wyrwać z gminy jakiś większy grosz, staje się osobą godną szacunku i wzorem do naśladowania. Powinien być raczej potępiany, bo przez niego samorząd będzie musiał zrezygnować z budowy chodnika lub parkingu; uszczuplenie diet radnych przecież nie wchodzi w grę.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?