31-letni Feras jest starszy od brata bliźniaka o kwadrans. To on też częściej niż Fadi próbuje porozumieć się za pomocą polsko-angielskich zwrotów. Gdy dwa miesiące temu dzięki warszawskiej Fundacji Estera przylecieli z innymi chrześcijańskimi rodzinami z Syrii do Warszawy, a stamtąd do Pruszcza, gdzie pod swój dach przyjęli ich Gosia i Daniel, znali wyłącznie arabski. Poprzez internet uczą się pierwszych polskich zwrotów. Cieszą się z każdego nowego słowa. W zeszycie, który prowadzi jeden z braci słowa takie, jak "kwiaty", "ból"... Władze miasta zapowiedziały, że pomogą w zorganizowaniu dla nich kursów języka polskiego i angielskiego. Tymczasem w rolę tłumacza wciela się Samer Samaan, Syryjczyk z Aleppo od 30 lat mieszkający w Gdańsku.
- Są w porządku, można za nich ręczyć - mówi Samer. - Czekają właśnie na status uchodźcy. Przyjechali tu z niczym, potrzebują konkretnego wsparcia. Boją się, co będzie, gdy minie rok ich pobytu w Polsce, bo tylko przez ten okres są pod opieką fundacji - dodaje.
Bracia są katolikami. Zanim huk rakiet i pocisków stał się przerażającą codziennością pracowali w Damaszku jako kelnerzy. Fadi skończył technikum weterynaryjne, Feras wybrał kierunek humanistyczny, pracował też jako ministrat w katolickim kościele. To tam otrzymał propozyję legalnego wyjazdu do Polski. Na decyzję mieli półtora miesiąca. W Syrii zostały ich trzy siostry i dwaj bracia, z którymi są w kontakcie. Podobnie jak ze znajomymi, których część dotarła już do Europy, m.in. do Niemiec.
- Martwią się o swoich bliskich - mówi Samer Samaan. - Sam mam rodzinę w Aleppo. Dziś w Syrii wystarczy chwila i nie ma nic...
* Dziękuję Samerowi Samaan, który wcielił się w rolę tłumacza podczas rozmowy z Fadim i Ferasem.
Agata Cymanowska
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?