- Od samego początku było kilka zawziętych i walczących osób o to, aby w Pruszczu Gdańskim działał Uniwersytet Trzeciego Wieku - tłumaczy Barbara B., która w szeregach słuchaczy jest od samego początku. - To nie było jednak takie łatwe. Po zmaganiach udało się i w 1997 roku podpisaliśmy listy intencyjne. Później zrobiono wykład sondażowy i okazało się, że jest mnóstwo chętnych osób, chcących wstąpić w szeregi słuchaczy. Byliśmy zaskoczeni tak dużą frekwencją, ale dzięki temu poszło łatwiej, bo zobaczono, że takiej instytucji brakuje w naszym mieście.
Od tamtego momentu projekt ruszył pełną parą. Początkowo rozkręcało się powoli. Wykłady były co dwa tygodnie i były jedynie grupy językowe, rehabilitacyjne i plastyczne. Teraz warsztatów jest 46!
- Uniwersytet dał nam naprawdę wiele - dodaje pani Barbara, a wraz z nią Krystyna S., która również zjawiła się w redakcji. - Jeśli ktoś uczęszcza na wiele zajęć, może mieć zajęcia prawie codziennie. To motywuje do działania. Jesteśmy starszymi osobami, ale nie takimi narzekającymi. Nie takimi, których jedyną rozrywką w ciągu dnia jest oczekiwanie w kolejce do lekarza czy obgadywanie sąsiada. Nas to nie obchodzi. Mamy inne, zdecydowanie lepsze zajęcia, a dzięki nim - mnóstwo energii! Nie wyobrażamy sobie życia bez Uniwersytetu.
Studenci wiele podróżują - po najbliższym regionie, Polsce, ale również po Europie, a w tym roku polecieli nawet do Gruzji.
- To była jedna z najpiękniejszych wycieczek - mówiła pani Basia. - Coś pięknego. Wszystko idealnie zaplanowane. Byliśmy w wielu miejscach, m.in. w skalnym mieście. Zakochałam się w tym kraju. Tym bardziej, że widoczna jest tam inna kultura, inne zwyczaje. Były kolacje przy tańcach i muzyce. Polecam każdemu tamten kierunek. - A ja kocham Chorwację - dodała pani Krysia. - Najważniejsze w tych wszystkich wycieczkach jest to, że są świetnie dopasowane do naszego wieku. Nie śpieszymy się. Mamy czas na podziwianie widoków, zrobienie zdjęć i wszystko na spokojnie.
Swoimi spostrzeżeniami podzielił się również Mieczysław Olszewski, który dopiero kiedy przeszedł na emeryturę, mógł pomyśleć o dalszej edukacji, przedtem bowiem doszczętnie pochłonięty był wymagającą pracą zawodową.
- W 2006 roku wyemigrowałem z Dolnego Śląska do Pruszcza Gdańskiego. Wróciłem do korzeni, tu jest mój dom, rodzina. Co daje mi Uniwersytet? To, że mogę się edukować i nie przestanę do końca życia. Moje nastawienie do życia, to przyjaźń do ludzi, w tej społeczności studenckiej naprawdę można się spełnić. Najważniejszym, i zarazem wzruszającym wydarzeniem, było to, że mogłem założyć togę i biret oraz zaśpiewać „Gaudemus Igitur”. Poza tym jestem najstarszym słuchaczem UTW i to jest wspaniałe, jestem z tego dumny!
Słuchacze nie szczędzili dobrych słów w kierunku Elżbiety Urbanowicz, która jest prezesem instytucji. - To dzięki niej wszystko tak prężnie działa - mówią. - Należą się jej brawa i ukłony. - To dzięki niej wstąpiłam w szeregi słuchaczy z Pruszcza Gdańskiego - tłumaczy pani Krystyna. - Od niej bije ogromna energia, takie ciepło i powiedziałam: wchodzę w to! I tak minęło już pięć lat.
Jak przygotować się do rozmowy o pracę?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?