Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lidia Zakrzewska spełnia piłkarskie marzenia. "Planuję czas na dwa tygodnie do przodu i do mnie trzeba zapisywać się w kalendarzu"

Paweł Stankiewicz
Paweł Stankiewicz
Lidia Zakrzewska
Lidia Zakrzewska archiwum prywatne
Pochodzi z Tucholi, była kapitanem kobiecej drużyny Lechii Gdańsk, teraz reprezentuje barwy Marcusa Checzy Gdynia, a do tego jest trenerką. 26-letnia piłkarka jest atrakcyjną kobietą, która jest zdecydowanie ukierunkowana na futbol. Spełnia swoje piłkarskie marzenia, ale ma też kolejne do realizacji.

Coraz więcej dziewcząt w Polsce decyduje się na grę w piłkę nożną. Tak samo było z Lidką, która jako dziewczynka zaczęła już uganiać się za futbolówką.

- Do piłki przyciągnęli mnie tata i brat. Oglądali mecze, grali w piłkę, więc od najmłodszych lat nie miałam większego wyboru – wspomina. - Tata był zapalonym fanem piłki nożnej. Szybko złapałam pasję i odkąd pamiętam kopałam piłkę. To była dla mnie forma rozrywki po szkole. Brat jest starszy ode mnie o trzy lata i po lekcjach z jego znajomymi, albo z moimi, graliśmy w piłkę. Nie było dnia, żeby było inaczej. To był sens życia. Dzieci spędzały czas na trzepakach, a nas to nie interesowało. Tylko piłka.

Zawsze ciągnęło ją do sportu, posmakowała też innych dyscyplin. Najbardziej martwiła się mama, że cały czas chce grać jednak w piłkę nożną.

- Mama zawsze uważała, że każda inna droga będzie lepsza, bała się, że mnie połamią, skopią albo coś się stanie – przyznaje Lidka. - Mam warunki, więc inne dyscypliny nie były mi obce. W podstawówce próbowałam lekkiej atletyki, głównie były to biegi na długich dystansach. Nie było to jednak tak atrakcyjne, jak piłka. Nigdy nie zboczyłam z tej drogi i nawet jak robiłam przerwę, to wracałam.

Zakrzewska najbardziej kojarzona była w Trójmieście z gry w Lechii Gdańsk. W zespole Biało-Zielonych była kapitanem. Każda przygoda jednak kiedyś się kończy i przed tym sezonem przeniosła się do drużyny Marcus Checz Gdynia, grającej w Orlenie I lidze.

- Moja decyzja wynikała z tego, że nie widziałam już możliwości rozwoju w Lechii. Bardzo wierzyłam w ten projekt, a jak jestem w klubie, to daję dużo z siebie. Lechia to duża marka, były spore oczekiwania, u nas też. Trzy sezony z rzędu nie udało się zrobić awansu, choć było blisko. Trzecia liga była zaklęta, kręciłyśmy się wokół miejsc 2-4. Był moment, że zajmowałyśmy pierwsze miejsce, ale wtedy przyszła pandemia, prezes Zbigniew Boniek zrobił reformę rozgrywek i nikt nie awansował. Mam wyższe ambicje, więc szukałam swojego miejsca gdzieś indziej – zdradza 26-latka.

Młoda piłkarka trafiła do Checzy, która gra o dwie klasy rozgrywkowe wyżej i to dla niej spełnienie jednego z marzeń.

- Od dawna widziałam siebie wyżej i wiedziałam, że mam takie możliwości. Zastanawiałam się do jakiego klubu pójść. Ze względu na terytorium Checz była dla nas rywalem numer jeden. Trzeba było to wszystko odsunąć na bok. Były propozycje z innych klubów pierwszej ligi, ale jestem przywiązana do Trójmiasta, chociaż z niego nie pochodzę. To fantastyczne miejsce do życia. Były obawy przed grą w Gdyni, ale zostałam dobrze przyjęta – mówi Zakrzewska.

Lidka ma swojego piłkarskiego idola. Jest nim portugalska gwiazda futbolu, Cristiano Ronaldo. Nie miała jednak okazji, żeby zobaczyć na żywo, jak gra w piłkę.

- Niestety, ale to wiąże się z poświęceniem futbolowi. Gramy w podobnych terminach, co profesjonaliści. Wycieczka do Madrytu, czy gdziekolwiek indziej, wiązałaby się z opuszczeniem kolejki ligowej mojej drużyny. Bez względu na to, gdzie gram, to zawsze podchodzę do obowiązków profesjonalnie. Nie było przestrzeni czasowej, a teraz jest jeszcze trudniej, bo do Arabii Saudyjskiej się nie wybiorę. Dni Ronaldo są policzone i będę go żegnać ze łzami w oczach. Nasi idole powoli odchodzą na emeryturę. A dlaczego Ronaldo, a nie Leo Messi? Bo jest tytanem pracy, a ja też mam takie podejście. Jak dojrzałam, że chcę być piłkarką, to zaangażowałam się na sto procent. W domu zawsze była rywalizacja, bo tata i brat byli za Barceloną czy Liverpoolem, a ja zawsze przeciwko – uśmiecha się Lidka.

Sport to zawsze wyrzeczenia, zajęte weekendy, a piłka kobieca to nie jest kraina miodem i mlekiem płynąca. Młoda dziewczyna musiała dla futbolu poświęcić czas dla znajomych, na randki czy na dyskoteki.

- Mam taką mentalność, że to nie było dla mnie trudne. Jak zaczęłam i chcę grać w piłkę, to z pewnych rzeczy muszę zrezygnować. Są osoby, które dają mi przestrzeń w relacjach, że mogę się realizować. Jak jest piątek, a w sobotę gram mecz, to nie idę na imprezę. Nawet znajomi mnie nie zapraszają, żeby nie robić mi przykrości. Są wolne weekendy, kiedy te rzeczy można robić. Mój trening, potem trening z dzieciakami, moja praca i od 8 do 21 mnie nie było. Miałam czas na spotkania dopiero o 21 albo 22, ale moi bliscy rozumieją, że prowadzę taki tryb i chcę grać w piłkę dopóki mam zdrowie. Planuję czas z najbliższymi na dwa tygodnie do przodu i do mnie trzeba zapisywać się w kalendarzu – śmieje się Lidka.

Kobiety w sporcie narażone są na dwuznaczności, czy żarty w stylu „wymiany koszulek” po meczu. Jak z tym radzi sobie piłkarka Checzy?

- Ja takiej sytuacji nie miałam. Czasami słyszałam komentarze od młodszych chłopców, których trenowałam. To jest niekomfortowe, bo kobieta w piłce nożnej w Polsce nie jest tak szanowana, jak chłopcy. Za mistrzostwo Polski U-15 drużyna chłopców dostała w nagrodę 100 tysięcy złotych, a dziewczynki za podobne osiągnięcie 10 tysięcy. Ta sama kategoria, ten sam wynik, a na poziomie juniorskim przecież najważniejszy jest rozwój. Ja od chłopców słyszałam, że dziewczyna jest trenerką, to na pewno nie umie grać w piłkę. Jak zobaczyli, że jest inaczej, to podejście też się zmieniło. Kwestia wychowania, a przecież w niektórych rozgrywkach dziewczynki i chłopcy grają ze sobą. A na zaczepki staram się nie zwracać uwagi i nie robią na mnie wrażenia – zapewnia piłkarka.

Kolejnym utrudnieniem dla kobiet jest okres, który wpływa na dyspozycję fizyczną w dniu meczu.

- Trenerzy to rozumieją. Przez tyle lat miesiąc w miesiąc przychodzi okres, więc wiem, jak moje ciało wtedy reaguje. Jak się zaczyna w dzień meczowy, to nie jest proste, bo jestem rozkojarzona, a nogi są jak z ołowiu. Są dziewczyny, które mają okres bolesny, mdleją, ale trzeba wziąć się w garść i trenować – mówi Lidia.

Zakrzewska może opowiedzieć jak to jest być urodzoną 1 kwietnia, czyli w prima aprilis.

- Zazwyczaj wszyscy sobie żartują, brat o tym nie zapominał. Mama mówiła, że robiła wszystko, żebym nie urodziła się 1 kwietnia , żeby nikt nie podchodził do mnie, że jestem żartem. Pojechała wcześniej do szpitala, ale się nie udało. Z jednej strony uważam, że przez to jestem wyjątkowa, choć w Lechii była jeszcze jedna dziewczyna urodzona 1 kwietnia – opowiada 26-latka.

Piłka nożna dla kobiet w Polsce, to wciąż nie jest sport, z którego można się utrzymać.

- Piłka była dla mnie priorytetem i odsunęłam sprawy zawodowe. Odkąd przeprowadziłam się do Gdańska na studia z domu rodzinnego, to utrzymuję się sama. Wcześniej pracowałam, lubię żyć na poziomie, przyzwyczaiłam się do tego. Z samego grania byłoby mi jednak ciężko się utrzymać, ale pierwsza liga to też większe wymogi treningowe. Szukam pracy zdalnej z elastycznymi grafikami. Piłka jest najważniejsza, ale muszę mieć pracę, która mnie wyżywi – przekonuje Zakrzewska.

CZYTAJ TAKŻE: Dawid Podsiadło skomplikuje Lechii Gdańsk grę o awans do PKO Ekstraklasy?

Dla młodej piłkarki gra na zapleczu ekstraligi to spełnienie jednego z marzeń. Jakie są kolejne?

- Chciałabym zdobyć jak najwięcej doświadczenia i zagrać dużo minut w pierwszej lidze. Po roku będę lepszą zawodniczką, nauczę się dużo więcej. Chcę się rozwijać. Teraz mam kontrakt na rok w Checzy i zobaczymy, czy uda się awansować, zostanę w pierwszej lidze czy też moja dalsza droga potoczy się inaczej. Moim kolejnym marzeniem jest zagrać w Orlenie Ekstralidze i pozostać na najwyższym szczeblu rozgrywkowym – zakończyła Lidka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pruszczgdanski.naszemiasto.pl Nasze Miasto