Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Legia Warszawa - Lechia Gdańsk 4.11.2022 r. Lechia prowadziła, ale wraca bez punktów. Dusan Kuciak: Za bardzo się cofnęliśmy GALERIA

Paweł Stankiewicz
Paweł Stankiewicz
Legia Warszawa - Lechia Gdańsk
Legia Warszawa - Lechia Gdańsk PAP/Leszek Szymański
Lechia Gdańsk miała pomysł na ten mecz, ale realizowała go do strzelenia gola. Potem zabrakło trochę szczęścia i biało-zieloni przegrali w Warszawie z Legią 1:2.

Lechia zdawała sobie sprawę z jakości rywali w ofensywie. Zresztą Legia w poprzedniej kolejce wygrała efektownie w Białymstoku z Jagiellonią. Trener Marcin Kaczmarek postawił na ustawienie defensywne, bo zostawił na ławce rezerwowych Macieja Gajosa, a jego miejsce w środku pola zajął Kristers Tobers. Łotysz zagrał na tej pozycji w Wiedniu z Rapidem i spisał się bardzo dobrze.

Plan Kaczmarka na mecz w stolicy w pierwszej połowie przyniósł efekty. Lechia przez większość czasu była w defensywie, ale to nie była rozpaczliwa obrona. Wręcz przeciwnie. Biało-zieloni bardzo dobrze się ustawiali, asekurowali, grali mądrze i konsekwentnie. To sprawiało, że Legia miała ogromne problemy, żeby przedostać się w pole karne gdańskiego zespołu i stworzyć sobie groźniejszą sytuację. Najbardziej niebezpiecznie było, kiedy z dystansu huknął Bartosz Kapustka, ale trafił w słupek. Była jeszcze próba Josue, ale bez efektów. Lechia z kolei z czasem była coraz bardziej aktywna w polu karnym rywali i tak naprawdę była bliżej objęcia prowadzenia. Dość powiedzieć, że w pierwszej części to biało-zieloni oddali dwa celne strzały przy zaledwie jednym ze strony gospodarzy. Ze strony Lechii dobry strzał oddał David Stec, ale Kacper Tobiasz nie dał się pokonać. Było też ciekawe odegranie piłki przez Kacpra Sezonienkę i szkoda, że za akcją nie poszedł Łukasz Zwoliński, bo mógłby wpakować futbolówkę do pustej bramki gospodarzy. Na słowa uznania zasługiwał z pewnością Ilkay Durmus, który najmocniej napędzał akcje Lechii, ale też mocno pracował w defensywie.

- Przed meczem nie braliśmy remisu w ciemno. Realizujemy swój plan i największe szanse na strzelenie gola będziemy mieli z kontry – mówił w przerwie meczu Zwoliński.

Faworyzowani piłkarze Legii nie mogli być zadowoleni z wyniku, ale zapewniali, że w drugiej połowie będą chcieli zdobyć komplet punktów.

- Lechia broni całym zespołem i na pewno nie jest nam łatwo. Będziemy mieć swoje sytuacje bramkowe w drugiej połowie. Musimy być bardziej skoncentrowani, żeby strzelić zwycięskiego gola – przyznał Paweł Wszołek, piłkarz zespołu z Warszawy.

W drugiej połowie było więcej emocji. Na początku drugiej połowy kontuzji dostał Sezonienko i zmienił go Conrado. Właśnie ten piłkarz wywalczył piłkę przy linii bocznej, podał do Jakuba Kałuzińskiego, a ten odegrał do Łukasza Zwolińskiego, który trafił do siatki między nogami Tobiasza. Potem był jeszcze strzał Durmusa obroniony przez bramkarza gospodarzy.

Lechia po przerwie, a zwłaszcza po strzelonym golu, nie grała już tak konsekwentnie jak w pierwszej połowie. Biało-zieloni cofnęli się za bardzo i skupili się wyłącznie na obronie wyniku. To był błąd, bo to tylko napędziło Legię. Gol wyrównujący to jednak duży pech Lechii. Po strzale Bartosza Kapustki piłka odbiła się od poprzeczki, a potem od pleców interweniującego Kuciaka i wpadła do siatki. Bramkarz biało-zielonych zachował się prawidłowo i nic więcej nie mógł zrobić w tej sytuacji, a podobną pechową bramkę samobójczą „strzelił” w jednym z meczów z Lechem w Poznaniu. Kolejne nieszczęście wydarzyło się trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry. Kuciak popisał się kolejną świetną interwencją broniąc trudny strzał Blaża Kramera, ale nie miał żadnych szans, kiedy głową dobijał niepilnowany Yuri Ribeiro. Sędzia doliczył sześć minut, ale już nic się nie wydarzyło. Lechia zagrała w Warszawie dobre spotkanie, ale wraca bez punktów.

- To mi przeszkadza, że przegraliśmy to spotkanie. Patrzę na gole dla Legii i zrobiłem niemal wszystko jak trzeba. W pierwszej połowie realizowaliśmy założenia bardzo dobrze. W drugiej części sił nam nie zabrakło, ale za bardzo się cofnęliśmy. Jestem jednak spokojny, bo wiem, że mamy dobrą drużynę, na pewno utrzymamy się w Ekstraklasie i będziemy chcieli jak najszybciej odbić się w kierunku środka tabeli – powiedział po meczu Kuciak.

We wtorek Lechia zagra w Gdańsku z Lechią o ćwierćfinał Pucharu Polski. Będzie zatem okazja do rewanżu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pruszczgdanski.naszemiasto.pl Nasze Miasto