Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Po 65 latach od Marszu Śmierci jego ofiary czekają na godny pochówek

Marek Adamkowicz
Pelagia Wenta była świadkiem marszu śmierci w Łebuni, widziała, gdzie pochowano zmarłych więźniów
Pelagia Wenta była świadkiem marszu śmierci w Łebuni, widziała, gdzie pochowano zmarłych więźniów fot. m. adamkowicz
To już nie wstyd! To hańba! - mówią bez ogródek świadkowie Marszu Śmierci więźniów obozu koncentracyjnego Stutthof. Za kilka dni przypada 65 rocznica tragicznych wydarzeń z zimy 1945 r., będą okolicznościowe uroczystości, tymczasem na polach i w przydrożnych rowach wciąż spoczywają zapomniane ofiary hitlerowskiej zbrodni.

Ich groby znajdują się w Straszynie, Łapinie, Cewicach - wszędzie tam, gdzie przechodziły kolumny ewakuacyjne.

- Gdyby te drogi potrafiły mówić, to dopiero usłyszelibyście, jakie potworności się tu działy - opowiada z przejęciem Pelagia Wenta z Łebuni.

Jako młoda dziewczyna widziała przechodzących sztutowiaków i śmierć trojga z nich. Nie może się pogodzić, że do tej pory leżą zakopani pod lasem. Jak psy.
- Zaraz po wojnie prosiłam w gminie i u księdza, żeby pochowali godnie tych ludzi - wspomina rozżalona kobieta. - Nikogo to nie interesowało! Proboszcz wymigał się, mówiąc, że nie wiadomo, czy byli to katolicy.

Mieszkańcy wsi do dzisiaj palą świeczki na grobie, który po upływie lat zapadł się wyraźnie i nie jest już wybrzuszeniem terenu, ale porośniętą trawami niecką.
Nie mogą zrozumieć, dlaczego są takie problemy z przeniesieniem szczątków na cmentarz, który znajduje się... kilka metrów dalej.

- Ten cmentarz założono po wojnie właśnie w pobliżu miejsca, gdzie jest grób więźniów - dodaje pani Pelagia. - Ile lat musi minąć, żeby pochowano ich po ludzku?
Według kobiety najgorsze jest to, że zaraz po zakończeniu wojny była szansa na zidentyfikowanie ofiar.
- Przy zwłokach położono, schowane do butelki, kartki z dokumentami - opowiada łebunianka. - Gdyby wyciągnięto je od razu, to można było odczytać nazwiska i powiadomić rodziny.

Jesienią wydawało się, że ekshumacja nigdy nie nastąpi. Ostatnio jednak sprawy przybrały dobry obrót.

- Będzie ponowny pochówek - zapowiada wójt Cewic, Grzegorz Palasz. - Ustaliliśmy z Urzędem Wojewódzkim, że szczątki zostaną przeniesione na cmentarz w Krępie Kaszubskiej. Będą one pochodzić z dwóch grobów, o których mieliśmy informacje.

Pozytywne załatwienie jednej sprawy nie rozwiązuje jeszcze problemu w całości. Podobnych mogił jest przecież więcej. Chociażby na terenie gmin Pruszcz Gdański i Żukowo. Wójt pierwszej z nich, Magdalena Kołodziejczak, zapewnia, że pierwsze słyszy o przydrożnych grobach więźniów Stutthofu. A skoro nie było urzędowego zgłoszenia, to nie ma sprawy.

- Jeśli otrzymamy informację na taki temat, na pewno podejmiemy stosowne działania - obiecuje wójt Kołodziejczak.

Znaczenie należytego udokumentowania wydarzeń z czasów wojny podkreśla badaczka marszu śmierci, dr Elżbieta Grot z Muzeum Stutthof.

- Każdy sygnał o nieoznakowanym miejscu pochówku więźniów jest przez nas skrupulatnie odnotowywany - zapewnia pani Grot. - Gorzej jest z przeprowadzeniem ekshumacji. Obowiązują procedury, których musimy przestrzegać.

Obok wymiaru etycznego, jakim jest szacunek dla zmarłych, przebadanie grobów ma jeszcze jeden wymiar - statystyczny. Kilkadziesiąt lat po wojnie nadal nie wiadomo dokładnie, ile obywateli Polski zginęło.

- Przy podawaniu liczby ofiar opieramy się wyłącznie na szacunkach - przyznają niechętnie pracownicy Muzeum II Wojny Światowej. - Jesteśmy pod tym względem daleko za państwami Europy Zachodniej, które sporządziły imienne listy zabitych. Z drugiej jednak strony skala zbrodni popełnionej na naszych obywatelach jest niewspółmiernie duża. Dlatego trzeba umieć docenić każdy przypadek, gdy uda się zidentyfikować ofiarę.

Ułożenie listy zabitych w czasie marszu śmierci jest szczególnie trudne, ale i tutaj wciąż zdarzają się niespodzianki.

Przybywa miejsc, którymi trzeba się opiekować, a pieniędzy wcale nie ma więcej
Z Bernardem Matheą, dyrektorem Wydziału Spraw Obywatelskich i Cudzoziemców Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego, rozmawia Marek Adamkowicz
Otrzymujemy od mieszkańców Pomorza sygnały, że są groby ofiar marszu śmierci, którymi nie ma kto się zająć. Szczątki więźniów czekają na ekshumację, a ruchu ze strony Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego nie widać, choć jest on powołany do opieki nad miejscami pamięci.
To nie do końca prawda. Zajmujemy się tymi miejscami, o których wiemy! Proszę zobaczyć, jak zadbane są cmentarze, na których leżą ofiary Stutthofu. Cały problem polega na tym, że niekiedy dowiadujemy się o nieoznaczonych grobach jako ostatni. Zresztą dotyczy to nie tylko więźniów obozu Stutthof.

Dlaczego tak się dzieje?
Z jednej strony ludzie nie zawsze dzielą się informacjami o znajdujących się w lasach czy na polach grobach z czasów wojny, z drugiej istnieje coś takiego, jak wypieranie pewnych rzeczy z pamięci. Proszę sobie przypomnieć, ile w zeszłym roku było zamieszania z grobem w Malborku. Leżały w nim szczątki setek ludzi, a nikt nie wiedział, skąd się wzięły w centrum miasta.

Co w takim razie mają robić osoby, którym zależy na uporządkowaniu zapomnianych mogił sztutowiaków?
Przede wszystkim informować. I to najlepiej Muzeum Stutthof, które dokumentuje wszystko, co wiąże się z działalnością tego obozu.

Mieszkańcy wskazują jednak, że nawet po złożeniu takiej informacji przeniesienie szczątków na cmentarz nie następuje.
Powiedziałbym raczej: nie następuje od razu. Jak zwykle chodzi o pieniądze. Na szeroko pojętą opiekę nad miejscami pamięci otrzymujemy co roku 300 tysięcy złotych. Kwota ta jest rozdysponowywana pomiędzy gminy, na terenie których znajdują się takie właśnie miejsca. Oczywiście wcześniej jest przygotowywana lista z wyszczególnieniem, na co pieniądze mają być wydane.

Co można zrobić za takie pieniądze?
Raczej niewiele. Dlatego tak ważne jest wsparcie udzielane przez gminy, które biorą na siebie ciężar utrzymania i konserwacji cmentarzy czy pomników. W szczególnych przypadkach możemy liczyć na Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, której sekretarz generalny jest otwarty na wszelkie inicjatywy.

Muzeum czeka
Informacje o miejscach pochówku ofiar marszu śmierci można zgłaszać do Muzeum Stutthof
82-110 Sztutowo, ul. Muzealna 6, tel. 55 247 83 53 lub 81-703 Sopot, ul. T. Kościuszki, tel. 58 551 29 87

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pruszczgdanski.naszemiasto.pl Nasze Miasto