- Jak można prowadzić budowę w taki sposób? Tu dojdzie do tragedii! - rodzice dzieci z Rotmanki w gminie Pruszcz Gdański są zbulwersowani. Denerwuje ich, że plac budowy domu wielorodzinnego przy ul. Konwaliowej nie został w żaden sposób zabezpieczony przed dostępem dla maluchów. Nie ma płotu, czy ogrodzenia. Jedynie głębokie wykopy ogrodzono taśmą na drewnianych palikach i ustawiono tabliczki ostrzegawcze. Tymczasem dzieci bawiące się na osiedlu zazwyczaj nie umieją jeszcze czytać.
- Według przepisów BHP teren budowy powinien być zabezpieczony w sposób uniemożliwiający dostęp osób postronnych. Np. ogrodzeniem o wysokości 1,5 metra - mówi Mariusz Stankiewicz, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Pruszczu Gdańskim. - Do tablic ostrzegawczych można ograniczyć się jedynie w wyjątkowych przypadkach. Skontrolujemy inwestycję. Jeśli stwierdzimy uchybienia, ukarzemy wykonawcę mandatem.
- Mogę zamknąć teren skoro rodzice mają pretensje, jednak tym samym uniemożliwię dojazd do domów mieszkańcom pobliskich bloków. Mamy więc wymagany przepisami wyjątkowy przypadek - twierdzi Stanisław Mielnik, prezes Spółdzielni Rot-Dom prowadzącej budowę. - Inwestycja jest pod całodobową ochroną. Roboty ziemne zakończą się do niedzieli. Rodzice, zamiast uprzykrzać innym życie, powinni dbać o bezpieczeństwo dzieci i nie pozwalać im zbliżać się do miejsca robót.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?