Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Możesz pomóc Żanecie i innym potrzebującym przeszczepu szpiku!

Andrzej Lis-Radomski
Żanetę Patrzałek (po lewej) w walce z chorobą wspierają mąż i trzyletni synek
Żanetę Patrzałek (po lewej) w walce z chorobą wspierają mąż i trzyletni synek nadesłane do redakcji
Ogólnokrajowa kampania promocji dawstwa szpiku i komórek macierzystych dotarła do gminy Suchy Dąb i sołectwa Krzywe Koło.

W poniedziałek w Urzędzie Gminy Suchy Dąb odbyło się wyjątkowe spotkanie, podczas którego m. in. władze samorządowe i mieszkańcy sołectwa Krzywe Koło zebrali się wspólnie z Ewą Nawrot z Fundacji DKMS w Warszawie, aby omówić szczegóły specjalnej akcji charytatywnej, będącej lokalną edycją większej ogólnopolskiej kampanii promującej rejestrację potencjalnych dawców szpiku kostnego i komórek macierzystych. Zgodnie z poniedziałkowymi ustaleniami odbędzie się ona 11 grudnia w godz. 11-17 w Zespole Szkół w Suchym Dębie, a dedykowana będzie jednej z mieszkanek gminy.

Grom z jasnego nieba

Żaneta Patrzałek ma 31 lat. Pochodzi z Malborka, ale od czterech lat mieszka w powiecie gdańskim, w Krzywym Kole (gm. Suchy Dąb), gdzie przeprowadziła się po ślubie. O swojej obecnej chorobie dowiedziała się w minione niedawno wakacje.

- Pod koniec lipca trafiłam do Pomorskiego Centrum Chorób Zakaźnych i Gruźlicy w Gdańsku, ponieważ zachorowałam na żółtaczkę - opowiada naszemu reporterowi. - Choć zostałam z niej wyleczona, w trakcie pobytu gwałtownie spadała liczba krwinek w moim organizmie. Lekarze zaczęli podejrzewać, że mogę cierpieć na ciężką anemię aplastyczną. Niestety, kolejne badania potwierdziły te przypuszczenia i we wrześniu zostałam przeniesiona do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego.

Anemia aplastyczna, w przeciwieństwie np. do białaczki, nie jest nowotworem, ale tak samo najskuteczniejszym środkiem leczenia jest przeszczep komórek macierzystych. To poważna choroba szpiku, której skutkiem jest gwałtowne obniżanie się liczby komórek krwi. Na anemię aplastyczną zmarła m. in. Maria Skłodowska-Curie.

- Dla mojej rodziny był to oczywiście ciężki szok i wstrząs, jak grom z jasnego nieba - opowiada pacjentka. - Tym bardziej, że nikt u nas na tego typu choroby, krwi czy szpiku, jak dotąd nie chorował. Występują raczej choroby tarczycy, co z resztą uniemożliwiło im zapisanie się na listę dawców, chociaż wielu, np. mój brat, było chętnych.

Obecnie Żaneta Patrzałek przebywa w izolatce, przez co jej kontakt z rodziną jest ograniczony - 3-letniego synka widywać może obecnie raz na dwa tygodnie, ponieważ w obecnym sezonie każda choroba dziecka może stanowić zagrożenie dla jego matki.

- Lekarze określają mój stan jako ciężki - przyznaje mieszkanka Krzywego Koła. - Nie udaje się pobudzić komórek do działania, raz na trzy dni muszę mieć przetaczanie płytek krwi. Otrzymuję leki i sterydy, przez które jestem często rozchwiana, albo przesypiam cały dzień, albo czuję się tak wzmocniona, że mogłabym góry przenosić.

Lekarze aktualnie podają Żanecie Patrzałek surowicę z krwi króliczej, ale jak przyznaje sama pacjentka, nie przynosi to spodziewanych efektów i na 99 proc. jedyną szansą na wyzdrowienie jest właśnie przeszczep.

Brakuje wiedzy

Jak podkreślają działacze Fundacji DKMS, wokół dawstwa szpików i komórek macierzystych wciąż jeszcze krąży wiele fałszywych informacji, m. in. na temat tego, czy pobór szpiku i komórek jest bezpieczny dla samego dawcy.

- Takie wątpliwości wynikają przede wszystkim z niewiedzy - mówi Ewa Nawrot z DKMS. - Większość osób, które chcą pomóc innym boi się, że ratując komuś życie, narażają swoje. Istnieje stereotyp związany z oddaniem szpiku kostnego. Duża strzykawka, zastrzyk w kręgosłup i paraliż. Tymczasem jest to nieprawda.

Jak podkreślają eksperci warszawskiej fundacji, szpik kostny w żadnym razie nie jest pobierany poprzez wkłucie w rdzeń kręgosłup, ale w tzw. talerz kości biodrowej, zaś komórki macierzyste po prostu z krwi obwodowej. Zagrożenie dla zdrowia dawcy w pierwszym z wymienionych przypadków jest minimalne, nie większe, niż przy innych inwazyjnych zabiegach.

- Mam nadzieję, że grudniowa akcja okaże się wielkim sukcesem - przyznaje Żaneta Patrzałek. - Nie tylko ze względu na to, że liczę na odnalezienie mojego genetycznego bliźniaka i powrót do domu, do rodziny. Chciałabym też, aby przy okazji jak najwięcej osób zostało uświadomionych co do tego, jak ważnym jest dawstwo szpiku i komórek, jak wiele żyć można w ten sposób odmienić.

Szczegóły zapowiadanej na 11 grudnia akcji poznamy już wkrótce.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Polski smog najbardziej szkodzi kobietom!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pruszczgdanski.naszemiasto.pl Nasze Miasto