Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zbigniew Hołdys spotkał się z czytelnikami i wielbicielami swojej muzyki w bibliotece w Pruszczu [ZDJĘCIA, WIDEO]

Danuta Strzelecka
Fot. Danuta Strzelecka
Wokalista, muzyk Zbigniew Hołdys odwiedził dzisiaj (12 stycznia) Powiatową i Miejską Bibliotekę Publiczną w Pruszczu.

Zbigniew Hołdys to postać legenda w muzycznym świecie. Jest nie tylko muzykiem, kompozytorem i instrumentalistą, ale także poetą, dziennikarzem, grafikiem oraz scenarzystą filmowym. Podczas spotkania w bibliotece opowiedział m.in. o tym jak pierwszy raz zasiadł do fortepianu, by nauczyć się w pięć dni grania krakowiaka, o swoim niepokornym charakterze i dlaczego od ponad 15 lat nie udziela wywiadu.

Zobacz: Biesiada Literacka ze Zbigniewem Hołdysem w bibliotece w Pruszczu

- Ten krakowiak, którego musiałem się nauczyć w pięć dni, bo się zgłosiłem w klasie, że umiem grać na fortepianie pokazał, że mam talent muzyczny - powiedział Zbigniew Hołdys. - Kiedy po raz piąty, szósty, siódmy grałem ten sam fragment nie mogłem tego znieść. Za kolejnym razem uderzyłem inny klawisz. I tak za każdym razem dodawałem coś od siebie. Tak tworzy się muzykę. Niestety moi rodzice tego nie zauważyli i długo nie widzieli mnie w tej roli. Chcieli żebym był lekarzem, prawnikiem. Mimo że grałem już w klubach, zespołach studenckich, zdobywałem nagrody. Dopiero kiedy przyszedłem i powiedziałem, że będę grał z Marylą Rodowicz, otworzyli oczy. Maryla wtedy to była mega gwiazda. Akurat miała świeżo piosenkę "Jadą wozy kolorowe". Była rozchwytywana wtedy.

Jak mówi założyciel Perfectu, nigdy nie zagrał "Nie płacz Ewka" dwa razy tak samo. Wynikało to z tego, w jakim danego dnia był nastroju, co przeżywał i tego, że nie mógłby cały czas grać tego samego.
- Trudno się gra z taką osobą, bo nie można czegoś nauczyć się na pamięć. I ja właśnie chciałem, żeby grający ze mną nie odtwarzali tylko muzyki. Największym komplementem dla mnie było, kiedy jeden z kolegów muzyków powiedział, że nie mógłby ze mną grać, bo zamiast grać, by stał i słuchał jak ja gram.

Zobacz: Final WOŚP z Trójką już za nami - ZDJĘCIA WIDEO

Zapytany przez jednego z uczestników spotkania czy nie spotyka się z hejtem, ponieważ śmiało wyraża swoje poglądy, odpowiedział, że boli go to jak teraz robi się nagonkę na świetnych aktorów, jak Krystyna Janda, czy Maciej Sturh. Też spotkał się, z tym że jego konto internetowe zostało zaatakowane po jakiejś jego wypowiedzi. Stara się do tego podejść rozsądnie i jeśli dostaje pogrożki to poważnie się nad tym zastanawia czy to może ktoś zrobić.

- W którymś momencie przestałem chodzić do telewizji, mimo że mnie chętnie tam widziano. Nie chciałem być tylko osobą, która robi słupki oglądalności. To nie były i nie są dalej dyskusje, tylko kłótnie, z których nic nie wynika. Człowiek oglądający taki program nie dowie się tak naprawdę o co chodzi, tylko, widzi jedną osobę naskakującą na drugą. Powiedziałem dość, nie pójdę więcej i nie chodzę. To moja decyzja. Wypowiadam się, tylko jeśli chodzi o artystów - dodaje muzyk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na pruszczgdanski.naszemiasto.pl Nasze Miasto