- W zeszłym tygodniu znalazłam rannego psa - opowiada kobieta. - Zwierzę było tak zmasakrowane, że wątpiłam czy przeżyje. Żeby je ratować zadzwoniłam do schroniska w Gdańsku. Kiedy powiedziałam, że pies jest z gminy Pruszcz Gdański, usłyszałam, żeby go nie przywozić, bo gmina nie ma umowy ze schroniskiem na zajmowanie się zwierzętami z tego terenu. Podobnie było w przypadku placówki w Tczewie.
Dosłownie w ostatniej chwili pomoc dla psa przyszła od Andrzeja Pylińskiego, weterynarza z Trąbek Wielkich. Zwierzę zostało zoperowane i znalazło rodzinę, która się nim zajmie. Nie zmienia to faktu, że przez dwa tygodnie Andrzej Pyliński musiał zajmować się czworonogiem. Ile to kosztowało, nie chce mówić, bo jak zaznacza leczy zwierzęta z powołania.
Idąc śladem psa ze Straszyna okazało się, że problem z opieką nad bezdomnymi czworonogami mają wszystkie samorządy w powiecie gdańskim. Gminy podpisują umowy ze schroniskami często oddalonymi o kilkadziesiąt kilometrów.
- Opieka nad zwierzętami jest zadaniem własnym gminy - tłumaczy Magdalena Kołodziejczak, wójt gminy Pruszcz Gdański. - Odławianie psów zlecamy różnym podmiotom, głównie Straży Gminnej. Zdarza się, że w weekendy psa zabiera do siebie weterynarz i szuka dla niego domu.
Problem nasila się zawłaszcza w wakacje i w okresie świąt.
- Podczas spotkania z wójtami z naszego powiatu podjęłam temat utworzenia schroniska - zapewnia wójt Kołodziejczak. - Myślę, że znajdzie się teren w którejś z gmin, gdzie będzie można stworzyć ośrodek dla zwierząt z całego powiatu. Oczywiście musi to być miejsce, w którym taki obiekt nie będzie uciążliwy dla mieszkańców. Wyobrażam sobie, że każdy z samorządów będzie partycypować w kosztach jego prowadzenia.
Wójtowie wskazują, że dobrym pomysłem byłoby, aby schroniskiem zarządzała organizacja pozabudżetowa, co zmniejszyłoby koszty. To właśnie pieniądze budzą rozbieżności w patrzeniu przez włodarzy na ten pomysł.
- W naszej gminie mamy pojedyncze przypadki łapania bezpańskich psów, może pięć w skali roku - mówi Marek Zimakowski, wójt gminy Przywidz. - Ale oczywiście jesteśmy zainteresowani powołaniem schroniska na terenie powiatu. Jednak daleki jestem od dzielenia kosztów jego prowadzenia po równo. Są w naszym powiecie gminy, gdzie bezdomne psy są plagą. Dlaczego mielibyśmy przeznaczać na schronisko tyle samo środków, co np. miasto Pruszcz Gdański?
Innego zdania jest Leszek Grombala, wójt gminy Kolbudy, który uważa, że wysokość składki na azyl powinna być jednakowa dla każdego samorządu. Jak twierdzi, trudno jest przewidzieć ile na danym terenie odłowi się psów w ciągu roku. Raz będzie ich mniej, raz więcej.
Projektem jest także zainteresowane miasto Pruszcz Gdański, które obecnie wozi odławiane psy do schroniska w Tczewie.
- Na naszym terenie niewątpliwie jest potrzebna taka placówka - przyznaje Piotr Jeliński, powiatowy lekarz weterynarii w Pruszczu Gdańskim. - Teraz interwencje spadają głównie na barki weterynarzy, ale to jest działanie doraźne. Jednak samo schronisko nie załatwi problemu. Trzeba przede wszystkim edukować społeczeństwo i ustawowo nakazać chipowanie zwierząt. Wtedy w przypadku porzucenia psa, będzie można egzekwować od właściciela opłaty za trzymanie zwierzęcia w schronisku i ewentualne leczenie. To problem ogólnopolski. Ale powstanie schroniska w powiecie to pilna sprawa.
Jest wola wśród samorządowców, by otworzyć schronisko dla zwierząt
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?