Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Team doskonały. Mistrz wyścigów psich zaprzęgów: "To nasza wspólna zasługa. Moja i psów"

Danuta Strzelecka
Danuta Strzelecka
Mass start to loteria. Startują ci najlepsi - mówi Igor Tracz
Mass start to loteria. Startują ci najlepsi - mówi Igor Tracz fot. arch. prywatne
Rozmowa z Igorem Traczem, sportowcem z Gdańska, zdobywcą złotego medalu na Mistrzostwach Świata IFSS (Międzynarodowej Federacji Sportów Psów Zaprzęgowych) w Szwecji.

19-krotny mistrz Europy i 9-krotny już mistrz świata. Właśnie wróciłeś z kolejnym złotym medalem z Mistrzostw Świata w wyścigach psich zaprzęgów „w czwórkach podczas jazdy indywidualnej na czas”. Pokonałeś 18 najlepszych zawodników z całego świata. Jak się wygrywa?

Szybko i przyjemnie [śmiech] Ta przyjemność trwa chwilę... To jest ten moment, kiedy wiesz, że się udało. Wiem, ile to kosztuje, ile stresu, poświęceń i wielu innych rzeczy, żeby zrobić wynik. Ten cieszy bardziej, bo po raz ostatni na śniegu wygrałem w 2016 r. Od tego czasu nie stałem na podium mistrzostw Europy czy świata w warunkach śnieżnych.

ZOBACZ TEŻ: Sportowiec Igor Tracz pomaga Ukrainie niemal rok. Razem z nim Marcin Gortat, stand-uperzy, muzycy |ZDJĘCIA

Z czego to wynika?

Ciężko zgrać team psów na śnieg, które trenują na błocie. A takie warunki ostatnio mamy często zimą. Skandynawowie siedzieli na śniegu od października. Ja miałem dosłownie 10 treningów zaprzęgowych na saniach, w Łotwie i trochę w naszych warunkach.

Tym bardziej cieszy ta wygrana. Poza tym startujesz w czwórce, czyli w tej formule pierwszej, jeśli chodzi o zaprzęgi. Tam, gdzie jest największa konkurencja i najszybsze zaprzęgi.

Oczywiście, że cieszy. Choć też byłem zaskoczony, że tak dobrze poleciały moje psy, ale wiele czynników złożyło się na to, że ten wynik był taki, a nie inny. Przede wszystkim to, że ta trasa nam trochę sprzyjała. Była długa i szybka. Moje psy należą do psów niedużych i niezbyt silnych, ale bardzo wytrzymałych i szybkich. Takie psy, czym dłuższa trasa i do tego ukierunkowana jeszcze, żeby była szybka, daje mi jakąś przewagę. Choć oczywiście roboty te moje psiaki wykonują dużo.

To jaki trzeba mieć czas, żeby zostać mistrzem świata?

Nasz zespół był najszybszy podczas każdego z dwóch wyścigów sprinterskich 2 razy 10 km, bez względu na płeć, wiek czy ilość psów w teamie, jednocześnie mieliśmy najwyższą średnią prędkość zawodów oraz track record. Złoto zdobyłem razem z moimi czterema psami: Gemmą, Judy, Adelajdą i Jolką. Pokonaliśmy trasę 10 km i 200 metrów w niespełna 18 minut, a dokładnie 17,53. Średnia prędkość przejazdu to 35 km na godzinę. Trasa jest kręta, górzysta, są tam podjazdy, zjazdy, zakręty. To nie jest tak, że zawodnik staje na saniach i czeka aż psy dociągną go do mety. Tu pracuje się razem z psami.

Jak to wygląda?

Na saniach stoi się trochę jak na nartach biegowych, tyle, że się nie jest wpiętym. Aby nie przeszkadzać moim psom, musiałem się narobić niemal jak one. Każda prosta, każdy podjazd czy wyjście z zakrętu to kopnięcia w śnieg, odpychasz się ile wlezie. Skupiasz się na prowadzeniu sań, po jak najlepszej linii, balansujesz ciałem, lewą ręką operujesz liną asekuracyjną, aby dociągać linę główną, prawą ręką operujesz liną blokującą w górze dziób sań. Na zjazdach niemal leżysz na pałąku, dociskając przednią część płóz, w zakrętach pracujesz ramionami, aby wychylić sanie. Łapiesz oddech, liczysz kopnięcia lewą nogą, 5, 4, 3, 2, 1… zmiana nogi. Obserwujesz każdego psa, na zjazdach delikatnie spowalniasz sanie, aby utrzymać równe tempo, aby napiąć liny, aby nie spalić swojego zespołu. Muszą wytrzymać do końca. Jak jest stromo pod górę, to one nie biegną już 40 km na godzinę, ale 10 km na godzinę. Robisz wtedy wszystko, żeby im pomóc. Twoja robota fizyczna jest taka, żeby prowadzić sanie idealnie za psami, żeby zniwelować wszelkiego rodzaju dodatkowy opór. To jest też taka trochę jazda jak kierowcy rajdowego.

Tylko psy prowadzą zaprzęg. Skąd wiedzą, gdzie biec?

Po pierwsze reagują na komendy lewo, prawo. Po drugie - setki, tysiące godzin treningowych powodują, że one wiedzą, że się biega po drodze. Po trzecie - zaprzęg wykorzystuje instynkt łowiecki. Tu nie ma zwierzyny, nie ma nagrody, jest sama chęć pogoni. One są szczęśliwe samą możliwością wykonywania pracy. Do tego pracy w stadzie. Ja też jestem częścią tego stada. Więc to jest tak naprawdę praca zespołowa. I one biegną tak samo, jeśli widzą przed sobą inny zaprzęg, czy go nawet nie widzą. I to jest coś niesamowitego. Coś, czego do końca nie potrafię zrozumieć tak naprawdę. Bo te psy biegną na pełnym gazie, dla samej frajdy ruchu. I liżą ci twarz ze szczęścia i przed startem i po starcie. Na mecie człowiek pada na pysk i tak samo psy. Jest wspólne zmęczenie i niesamowita radocha.

CZYTAJ TAKŻE: Mistrz świata w wyścigach psich zaprzęgów pomaga Ukrainie. Spotkanie z Igorem Traczem
Do tego znasz je od małego.

Tak, jestem hodowcą, ich trenerem i opiekunem. Wychowuję kilkanaście psów, które od szczeniaka są ze mną. To psy w typie greyster. Ich predyspozycje psychofizyczne są najskuteczniejsze w pracy zaprzęgowej. Te psy są bardziej chętne do pracy z człowiekiem. Do tego są silniejsze, szybsze.

A to jest istotne, gdy o zwycięstwie decydują czasami sekundy.

W wyścigach psich zaprzęgów różnice między zawodnikami są bardzo małe. Bardzo często o setne sekundy się ścigamy. Jestem też szczęśliwy, z tego powodu, że na tych zawodach włożyłem następnemu zawodnikowi i to nie byle komu, tylko Andrejowi Drabikowi ze Słowacji, który był w zeszłym roku mistrzem świata, pół minuty, dokładnie 29 sekund na pierwszym etapie. Chyba od dekady nie było takiej różnicy na mistrzostwach. To jest olbrzymia przewaga, gdzie pomiędzy drugim, trzecim, czwartym, piątym, szóstym zawodnikiem były już sekundowe różnice. Odskoczyłem od całej stawki bardzo mocno i to zszokowało wielu, zwłaszcza Skandynawów, że na ich własnym śniegu można było ich pokonać. To nasza wspólna zasługa. Moja i psów.

To kto kogo w tym teamie motywuje? Ty je, czy one ciebie?

One mnie motywują do roboty. Ja ich nie muszę motywować. Nie wiem, czy bym uprawiał sport, gdyby nie moje psy. Kocham oczywiście wysiłek fizyczny i sport, natomiast z tymi psami to jest łatwiej stanąć i utrzymać się, dlatego, że jesteś za nie odpowiedzialny. One chcą po prostu biegać. One chcą po prostu pracować. One czekają, kiedy znowu je weźmiesz na trening. Więc jak bierzesz je na trening i one są coraz szybsze, coraz lepiej biegają, to chcesz się z nimi ścigać. Chcesz pokazać światu, jak dobre masz psy. W tym momencie sam zaczynasz dbać o swoją formę, bo żeby zrobić dobry wynik z psami, musisz po pierwsze mieć dobrze wytrenowane psy, po drugie to ty musisz być dobrze wytrenowanym zawodnikiem. Więc jakby jeden organizm uzupełnia drugi. Ja trenuję, żeby jak najbardziej odciążyć moje psy, żeby być dla nich jak najmniejszą kulą u ich łap, żeby mieć jak najlepszy czas przejazdu, a one tak samo muszą być w super formie. Te psy sportowe z tego względu, że mają dobrą formę, dobrą dietę żyją dłużej i zdrowiej niż większość psów miejskich.

Jak to się stało, że zainteresowałeś się psimi zaprzęgami?

To był czysty przypadek. Sport uprawiałem od dziecka, ukończyłem nawet szkołę sportową. Wspinałem się, nurkowałem, biegałem, pływałem. Przez moment studiowałem na Akademii Sztuk Pięknych i na Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni, ale stwierdziłem, że to nie to. To mnie nie kręciło. Kontakt ze zwierzętami miałem od dzieciństwa. Choć mieszkałem na zwyczajnym osiedlu w Gdańsku, wychowywałem się jednak na wsi na Kaszubach, gdzie miałem ku temu większe możliwości. W 2000 roku kupiłem swojego pierwszego psa Husky. Troszeczkę się zagłębiłem, jak powinno się postępować z takim psem. Dowiedziałem się wielu rzeczy, zacząłem się z nim dużo ruszać, uprawiając aktywność fizyczną. Potem, w którymś momencie w Trójmieście poznałem ludzi, którzy amatorsko uprawiali psie zaprzęgi. Mieli sporą wiedzę, a mnie zaczynało to interesować. Na początku im dużo pomagałem, aż w końcu sam w to wszedłem. Po dwóch latach miałem już dwa psy, a w 2005 roku sprzedałem mieszkanie i wyprowadziłem się na wieś, żeby mieć lepsze warunki do trenowania. Od tego czasu minęło już sporo lat i mam o wiele więcej psów.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Warsztaty i spotkanie z Igorem Traczem w Centrum Inicjatyw Społecznych w Pruszczu

Podczas mistrzostw w Szwecji brałeś też udział w mass starcie. To bardzo widowiskowy wyścig. Z ostatniej lokaty na 6! Co się tam dzieje?

To taki wyścig, na który nie każdy się zgłasza. Jest bardzo mocno widowiskowy, bo startuje tylu zawodników tych najlepszych, ilu się zgłosi, a tylu może jednocześnie z jednej linii startu wystartować. Jest to duża loteria. Jest ciasno, psy się przepychają. I często jest tak, że wygrywa ten zawodnik, który nie jest najszybszy, ale ma najwięcej szczęścia. Czasami jest, że nie dojedziesz do mety, bo wpadniesz w jakąś zaspę, zaplączesz się i już po wyścigu. Ale to jest fajny wyścig, lubię go. W swoim życiu startowałem już kilkanaście razy w mass startach, a mam ukończonych 50 procent. To, co się działo po drodze podczas tego ostatniego, to cud, że dojechaliśmy do mety i to na 6 lokacie. Raz ja wpadłem w zaspy, raz moje psy, raz obróciliśmy się o 180 stopni, raz się zaplątaliśmy, do tego norweski zaprzęg zablokował nam drogę. Za każdym razem się zbieraliśmy i ogień dalej [śmiech].

Masz teraz zasłużony odpoczynek.

Skąd. Trenuję ja i moje psy cały rok. Jest różnego rodzaju intensywność, długość. Teraz wprawdzie jest przerwa w zawodach, ale to nie oznacza dla nas bezruchu. Moją drugą ulubioną dyscypliną oprócz klasycznych wyścigów psich zaprzęgów jest także bikejoring. Na rowerze razem z psami trenujemy w lasach w pobliżu, których mieszkam. Trenuję też młodzież. Mam w klubie kilku juniorów.

Fair play w sporcie i na co dzień. Tego się trzymasz. Ponad rok już pomagasz walczącej Ukrainie, jeżdżąc z konwojami, ratując psy.

Tak, staram się pomagać. W poniedziałek 13 marca ruszamy z kolejnym, 40 już konwojem. Z dostawami dla wojska, szpitali oraz zwierząt. Nasza pomoc trafia do naprawdę potrzebujących.

Polecjaka Google News - Dziennik Bałtycki
od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Team doskonały. Mistrz wyścigów psich zaprzęgów: "To nasza wspólna zasługa. Moja i psów" - Dziennik Bałtycki

Wróć na pruszczgdanski.naszemiasto.pl Nasze Miasto