Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Straszyn: Dwie osoby nie żyją, trzeba będzie wyburzyć budynek

Wawrzyniec Rozenberg, Marek Adamkowicz
W. Rozenberg
Mieszkańcy Straszyna są w szoku. Mówią, że czegoś takiego nie byli sobie w stanie wyobrazić, a jednak zobaczyli. W pożarze domu przy ul. Starogardzkiej zginęli 60-letni mężczyzna i jego 34-letni syn.

Próbowali uciec, ale ogień rozprzestrzenił się zbyt szybko. Jednostki Państwowej Straży Pożarnej z Pruszcza Gdańskiego, Gdańska i Gdyni oraz Ochotniczej Straży Pożarnej z powiatu gdańskiego do rana walczyły z żywiołem.

- Akcję ratowniczą utrudniała konstrukcja budynku - wyjaśnia st. kpt. Marek Puzdrowski, zastępca komendanta powiatowego PSP w Pruszczu Gdańskim. - Płonęły krokwie i deski poszycia dachowego oraz trzcina, którą wykorzystano do ocieplenia stropu.

Większość lokatorów udało się ewakuować. Nie było jednak czasu na zabranie czegokolwiek, więc zostało im tylko to, co akurat mieli na sobie. Niektórzy o tragedii dowiedzieli się od znajomych. - Tego wieczoru nie było mnie w domu - opowiada Izabela Jakubiec. - W pewnym momencie zadzwonił telefon i usłyszałam, że mój ojciec i brat nie żyją, a z mieszkania nic nie zostało. Moja przerażona córka powiedziała mi, że wyszła z pokoju na korytarz i zobaczyła, że płoną schody i część korytarza. Droga ucieczki została odcięta. Ojciec pośliznął się, gdy wychodził przez okno, i spadł pechowo z pierwszego piętra, ponosząc śmierć na miejscu. Brat zginął w płomieniach.

Według informacji Urzędu Gminy Pruszcz Gdański, budynek był własnością wspólnoty. Cztery lokale mieszkaniowe należały do właścicieli prywatnych, dwa do gminy. Ponadto na parterze znajdowały się lokale usługowe. Wszystko poszło z dymem.

- Planowaliśmy remont budynku, bo mieliśmy w tej sprawie decyzję powiatowego inspektora nadzoru budowlanego - mówi Magdalena Kołodziejczak, wójt gminy Pruszcz Gdański. - Niestety, nie mogliśmy się dogadać z lokatorami co do mieszkań, do których mieliby zostać przekwaterowani. Teraz budynek trzeba będzie rozebrać.

Przyczyny tragicznego pożaru na razie pozostają nieznane. Dochodzenie prowadzi policja, która już powołała biegłego.


Dom w 2006 roku groził zawaleniem

Właściciele mieszkań w budynku przy ul. Starogardzkiej w Straszynie boją się o swoje bezpieczeństwo - pisaliśmy w kwietniu 2006 roku.

Zdaniem eksperta budowlanego, budynek był w tragicznym stanie. Popękane ściany, przeciekający dach i strop grożący zawaleniem - to tylko niektóre punkty z ówczesnej ekspertyzy. Tymczasem większościowy udziałowiec wspólnoty - władze gminy Pruszcz Gdański (część lokali to mieszkania komunalne) nie zgodziły się na remont obiektu.

- Nie mamy pieniędzy w budżecie - uzasadniali odmowę samorządowcy.

Prywatni właściciele pozwali wspólnotę do sądu, po tym jak podczas zebrania wspólnoty mieszkaniowej władze gminy zablokowały uchwałę o remoncie.- Nie mamy wyjścia. Władzom brakuje funduszy, a nam dach może zawalić się w każdej chwili na głowę - mówił wtedy Daniel Burzyński, prezes wspólnoty mieszkaniowej. (ag)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pruszczgdanski.naszemiasto.pl Nasze Miasto