Strajk Kobiet w Pruszczu Gdańskim
Protesty kobiet odbywają się w całej Polsce od siedmiu dni. Protestujący nie zgadzają się z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego, który uznał, że usunięcie płodu z ciężką wadą jest niezgodne z konstytucją. We wtorek do Strajku Kobiet dołączyli mieszkańcy Pruszcza Gdańskiego i okolicznych miejscowości. Także w środę, 28 października 2020 r. odbyła się demonstracja w centrum miasta przy Kossaka. Wzięło w niej udział ok. 100 osób.
- Mam nadzieję, że to będzie już stały trend i że teraz będziemy się już angażować i strajki kobiet i inne działania społeczne, bo jest to bardzo ważne, jeśli chodzi o demokrację - mówiła Judyta Król współorganizatorka Strajku Kobiet w Pruszczu Gdańskim.
Każdy protest wiąże się z mocnymi hasłami
Podczas wydarzenia, organizatorka Strajku Kobiet w Pruszczu Gdańskim odniosła się do tych krytycznych komentarzy, które się pojawiły po wtorkowej demonstracji, np., że pojawiło się za dużo przekleństw i że nie protest był nieprofesjonalny.
- Zrobiłam go razem z Lucyną, mimo że jesteśmy w różnych ugrupowaniach, to nie chciałyśmy, żeby był polityczny. Miał być właśnie apolityczny, żeby przyszły różne grupy, żeby było ponad podziałami. I mamy nadzieje, że wyszło ok - mówi Judyta Król. - Jeśli chodzi o przekleństwa, to w porównaniu do innych miast, było łagodnie. Protest był pokojowy, trudno jednak sobie wyobrazić, gdy odbierają nam podstawowe prawa, prawo do decydowania o swoim życiu, że używamy tylko wyrażeń typu; jestem zaniepokojona, czy suweren mógłby się zgodzić, czy mógłby jeszcze raz przemyśleć sprawę. No nie, specyfika protestów jest właśnie taka, że nie używa się zwrotów akademickich, nie mówimy o paradygmatach, tylko o aksjologii.
- Trzeba użyć mocnych haseł, inaczej nikt by nas nie zauważył. Wiem, że kobiety, które walczyły o swoje prawa, o tak podstawowe rzeczy, jak prawo do swojego posiadania, do majątku, do decydowania o swoim życiu osobistym, też nie używały pięknych cenzuralnych słów. To nam się tak wydaje, że to wszystko było takie podkoloryzowane, jednak każdy protest kobiet, czy protest pracowniczy o 8-godzinny dzień pracy, czy o to, by dzieci nie pracowały w fabrykach, zawsze się wiąże z tym, że zawsze mocnych słów się używało.
To nie wylęgarnia pandemii
Pruszczanka odniosła się też zarzutów, że protesty są też wylęgarnią pandemii.
- Zacznijmy od tego, że gdyby nie to, że tym roku mieliśmy wybory prezydenckie, gdyby PiS nie dążył do tego, żeby była reelekcja Dudy, to byłby zupełnie inny obraz pandemii w Polsce - dodaje Judyta Król. - Nigdy się nie dowiemy tak naprawdę, ile testów wtedy powinno się wykonać, jak by to wszystko się potoczyło. Łącznie z tym, jakie to dziś mamy wyniki, a mamy dziś prawie 19 tys. zakażeń. Nie dowiemy się, ile tak naprawdę mogłoby być mniej, gdyby od początku prowadzić inną politykę.
- Oczywiście jest wiele państw, które nie radzą sobie z koronawirusem, ale też nie każde państwo tak jak nasze jest na tej liście międzynarodowej, która uznaje, że Polska jednak łamie zasady praworządności, demokracje i wykorzystuje propagandowo koronawirusa. Nie przygotowaliśmy się instytucjonalnie do drugiej fali. Teraz budujemy naprędce jakieś szpitale polowe. To nie my jesteśmy winni, że w takim kluczowym momencie pandemii, wprowadza się takie prawa, że prowadzi się wojny kulturowe. Powinni uznać swoją winę.
Protestujący z hasłami na ustach: Nasze prawa, prawa kobiet! Myślę, czuję, decyduję! Precz z kaczorem dyktatorem. Won fanatycy od mojej macicy. Nie Jarusia moja Pusia, przeszli ulicą Grunwaldzką chodnikiem pod siedzibę PiS, gdzie złożyli znicze.
Zobacz: Strajk Kobiet w Pruszczu Gdańskim 27.10 2020 r.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?