Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sławomir Peszko, piłkarz Lechii Gdańsk: Rozmowa z trenerem nie była łatwa. Muszę się dostosować [rozmowa]

Paweł Stankiewicz
Paweł Stankiewicz
Sławomir Peszko, piłkarz Lechii Gdańsk
Sławomir Peszko, piłkarz Lechii Gdańsk Fot. Karolina Misztal
Sławomir Peszko dostał szansę od trenera Piotra Stokowca i chce w tym sezonie pomóc Lechii Gdańsk na boiskach w kraju i w Europie.

Nie brałeś pod uwagę absolutnie żadnej innej opcji, jak tylko powrót do Lechii po półrocznym wypożyczeniu do Wisły Kraków?

Zdecydowanie, skoro jestem w Lechii od czterech lat, związałem się z klubem i Gdańskiem, a przecież chcę zostać tutaj na stałe. Wiosną doszło do wyjazdu do Krakowa, choć tego nie planowałem. Liczyłem na to, że jak wrócę, to zostanę. Kolejna przeprowadzka nie jest mi potrzebna.

CZYTAJ TAKŻE: Zobaczcie piękne partnerki piłkarzy Lechii Gdańsk

Trudne były rozmowy z trenerem Piotrem Stokowcem, aby dał Ci kolejną szansę?

Nie mogę nic powiedzieć na temat tej rozmowy. Trener miał swoje argumenty i nie było łatwo. Muszę się dostosować, ale dla mnie najważniejsze jest to, że wracam do drużyny. Na szczęście na normalnych warunkach, nie będę na świeczniku, będę traktowany tak, jak każdy inny piłkarz w drużynie. Chcę pracować i walczyć o miejsce w pierwszym składzie. To nie jest tak, że będę trenował, siedział w szatni i czekał na zakończenie kariery.

Trener Stokowiec powiedział wręcz, że liczy na to, że będziesz jedną z kluczowych postaci w zespole.

Przez pół roku byłem poza Gdańskiem, ale dobry ślad w Krakowie zostawiłem. Gdyby moja forma nie była właściwa, to też inne rozmowy byłyby w Gdańsku. Trener widział jak grałem, choć nie jest łatwo go przekonać, bo ma swoje zasady. Doszliśmy do porozumienia i wracam, żeby tej drużynie jeszcze pomóc.

Wracasz do Lechii z „czystą kartą”?

(śmiech) Teraz cały czas muszę uważać, żeby nie robić żadnych głupot. Zresztą ostatnie pół roku był w porządku, zarówno na boisku jak i poza nim. W Wiśle zostałem dobrze przyjęty. Klub miał wprawdzie problemy, ale płynęła dobra energia. Traktowano mnie i Kubę Błaszczykowskiego tak, że przychodzimy pomóc. Ja na pół roku, bo od razu mówiłem, że dla mnie najważniejszy jest powrót do Gdańska.

Nie kręciła się łezka w oku, że nie było Ciebie w Lechii, akurat wtedy, kiedy ta zdobywała Puchar Polski i brązowy medal mistrzostw Polski?

Byłem w kontakcie z prezesem i pisałem mu, że po naszym meczu z Legią będzie miała Lechia przewagę w tabeli. Łezka się nie zakręciła, ale na boisku starałem się pomóc, jak tylko mogłem. Finał Pucharu Polski oglądałem z Łukaszem Burligą. Ja byłem za Lechią, on za Jagiellonią. Dociera do mnie, że mogłem mieć kolejne trofeum i być na Stadionie Narodowym, chociaż tam już grałem. Puchar też mam, ale jednak byłby zdobyty z Lechią. Tak jednak musiało być. Teraz już tylko gdybanie, czy ze mną byłoby jeszcze lepiej, czy może gorzej. Przed nami kolejny sezon, szansa na ponowne zdobycie Pucharu Polski, a w lidze trzymanie się w czołowej trójce, bo to co najważniejsze i tak dzieje się w końcowej fazie.

CZYTAJ TAKŻE: Bajkowe urlopy zawodników Lechii

Lechia zagra w kwalifikacjach Ligi Europy. Dla Ciebie europejskie puchary to nie nowość.

Cały rok była walka o europejskie puchary, to nie chcemy od razu odpaść. Przygotowujemy się, żeby grać w nich jak najdłużej, może nawet trochę kosztem ligi. Trenujemy tak, aby nie być gotowym na październik czy listopad, ale już na pierwszy mecz. Najpierw zagramy o Superpuchar Polski i choć to trofeum najmniej wartościowe, to jednak prestiżowe i warto potraktować ten mecz poważnie. Cieszę się, że znowu zagram w pucharach, bo to jest wydarzenie dla piłkarza, można się pokazać. Chociaż w moim wieku transfer raczej wychodzi poza margines. To ogromny prestiż, ale też marketing.

Masz wymarzonego rywala, na którego chciałbyś trafić w losowaniu?

Grałem w Niemczech, więc liczę na ten kierunek, czyli Eintracht Frankfurt. Każdy z rywali będzie bardzo trudny do wyeliminowania, ale mamy teraz pięć tygodni, żeby się jak najlepiej przygotować. W sparingach zagramy z AEK Larnaka, Hapoelem Beer Szewa czy Olympiakosem Pireus, więc przetarcie będzie dość mocne. Zobaczymy, jak na tle tych rywali się prezentujemy, ale myślę, że będzie dobrze. Jest zachowana stabilność, nikt nie odszedł, a doszli Mario Maloca czy Maciek Gajos, więc drużyna została jeszcze wzmocniona.

Jak z Twoim zdrowiem, po tym jak doznałeś złamania palca w prawej stopie?

Minęło pięć tygodni od tamtego zdarzenia, ale kość już się zrosła. Wracam do treningów, ale jeszcze ostrożnie. Mam testy biegowe i szybkościowe, ale z treningami z piłką jest jeszcze problem. Będę stopniowo wprowadzany do zajęć.

Na prawym skrzydle będziesz rywalizować z Romario Balde o miejsce w składzie?

Ostatnio grałem głównie na lewej stronie, ale tam są Lukas Haraslin i Żarko Udovicić. Będzie dużo możliwości. Byle tylko wytrzymać ciśnienie i nie łapać głupich kartek, bo z faulami różnie było. Tylko pracować i zdyscyplinować siebie, a to trener Stokowiec potrafi, jak nikt inny.

A sam siebie zdyscyplinujesz?

Ostatnio panuję nad sobą.

W poprzednim sezonie w Lechii nie było deklaracji tylko liczył się najbliższy mecz. Jak to będzie teraz wyglądało?

Pewnie deklaracje pojawią się z czasem. Jak się ma dobrą drużynę, to nie trzeba nic deklarować tylko idzie się do przodu, od meczu do meczu. Gorzej jak się trochę zakopiesz z tyłu, to pojawia się gdybanie, rozczarowanie i patrzenie jeden na drugiego. Myślę, że tym razem tak nie będzie.

Majdan przed ME U-21: Mam nadzieję, że nasi zawodnicy zaprezentują coś więcej, niż toporną piłkę, którą pokazała kadra do lat 20

Press Focus / x-news

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto