Zobacz, jak wygląda praca kowala:
Mowa o dziełach Adama Stachowicza, który za pomocą stali i ciężkiego młota potrafi stworzyć dosłownie wszystko. Swoją przygodę z kowalstwem artystycznym zaczął od razu po studiach rzeźbiarskich na gdańskiej ASP. Początkowo kamień był jego oczkiem w głowie, jednak z czasem coraz większą miłością zaczął pałać do stali. Pierwszą wykutą przez niego rzeczą była maska z blachy miedzianej, którą pan Adam – z sentymentu – zostawił na pamiątkę.
Pracował w różnych miejscach, jednak obecnie odwiedzić go można w warsztacie w Przywidzu, w którym pracuje nieprzerwanie od siedmiu lat. Kuźnię w tym miejscu stworzył od zera. Czekał na niego jedynie budynek gospodarczy, a dzięki pracy i samozaparciu powstała kuźnia z prawdziwego zdarzenia.
- Sam wymyśliłem i obrałem sobie taką drogę, nie bałem się ryzyka – mówi nam o swojej życiowej decyzji. - Ważne jest, aby nie rezygnować ze swoich postanowień. Na życiowej drodze, a dokładniej na studiach, spotkałem mentora – prof. Stanisława Gieradę, który mówił, że jeśli coś zepsujemy, to możemy to zrobić drugi raz, i że nie można się bać. Cały czas mam te słowa z tyłu głowy.
Adam Stachowicz talent artystyczny miał praktycznie od zawsze. Jeszcze przed pójściem na studia dorabiał malując portrety na Długiej. Później wylądował w szkole artystycznej, rzeźbił, tworzył, to wszystko stanowiło podwaliny do tego, czym zajmuje się dzisiaj. Co tworzy? Przede wszystkim kuje rzeźby w metalu, robi nietypowe balustrady, fontanny czy dzieła sakralne. Nie opiera się jedynie na metalu. W jego pracach króluje szkło, kamień czy nawet bursztyn, które umiejętnie wplata w stalowe dzieło.
Dla jednych praca ta wydawać może się ciężka, dla innych brudna, dla niego jest to pasja, wokół której kręci się całe jego życie. Ile czasu poświęca na pracę? - Tak naprawdę to żyję dla tego, co robię – odpowiada. - Potrafię pracować od wczesnego rana do późnego wieczora.
Nie oznacza to jednak, że poza kowalstwem nie ma innych pasji. - Kiedy robi się ciepło jeżdżę na motorze, wieczorami czytam książki, chociaż większość tematyką nawiązuje do mojego zawodu – żartuje.
Pan Adam za pomocą rąk przeistacza stal w artystyczną perełkę. Czy jego dzieci zafascynowane są zdolnościami ojca? - Mam córkę, która bez dwóch zdań chce pójść w moje ślady, a raczej już to zrobiła – odpowiada. - Po swoich rodzicach odziedziczyła zmysł artystyczny. Brała udział w międzynarodowym konkursie graficznym, w którym odniosła jeden z pierwszych, większych sukcesów. Aktualnie jest w liceum plastycznym w Orłowie i po szkole chce wybrać kierunek artystyczny. Ona również interesuje się kowalstwem artystycznym. Przy kowadle radzi sobie świetnie. Siłę ma się w umyśle, nie tylko w rękach – podsumowuje.
Adam Stachowicz jest prezesem Stowarzyszenia Polskich Artystów Kowali, zrzeszających pasjonatów kowalstwa z całego kraju. Wstąpić może do niego każdy, kto – mówiąc ogólnikowo – kocha stal.
Kim w takim razie jest artysta? - To czy ktoś jest artystą określają prace, a nie to, że sam będę przedstawiał się za pomocą tego określenia. Poza tym dla mnie to, co robię jest naturalne jak oddychanie i najwyżej jestem zaskoczony, że inni tak nie umieją – mówi na zakończenie i wraca do pracy, czyli warsztatu, w którym króluje zapach stali i pyłu.
Filip Chajzer o MBTM
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?