Przetasowania w PCPR

Witold Richert pożegnał się ze stanowiskiem dyrektora Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Pruszczu Gdańskim. Zdaniem Bogdana Dombrowskiego, starosty powiatu gdańskiego, dyrektor został zwolniony, ponieważ kontrola gospodarki finansowej placówki, przeprowadzona przez starostwo, wykazała nieprawidłowości w księgowaniu. Jak powiedział starosta, prowadzone są rozmowy z osobą, która ma przejąć kierowanie PCPR. Pracę rozpocznie najpóźniej 23 lutego. Kontrowersje wzbudza jednak tryb wyłonienia kandydata na to stanowisko.

Jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie, Witoldowi Richertowi zarzucono, że starostwo ponosiło wyższe koszty utrzymania rodzin zastępczych, gdyż przebywają w nich dzieci spoza terenu powiatu gdańskiego.

- To nie jedyny powód - mówi starosta. - Dyrektor nie rozliczył się z zaliczek. Były także nieprawidłowości w księgowaniu. Jeśli dokumenty nie są prowadzone właściwie, kierownik musi się liczyć z utratą pracy. Zgodnie z przepisami ustawy o rachunkowości jest to naruszenie prawa.

Nie udało nam się niestety, skontaktować z Witoldem Richertem. W grudniu był na zwolnieniu lekarskim. Obecnie prawdopodobnie przebywa w sanatorium.

Tymczasem Zarząd Powiatu zgodził się na obsadzenie jego stanowiska z pominięciem procedury konkursowej. Propozycję otrzymała Beata Kowalczyk, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Pszczółkach.

- Zdecydowaliśmy o bezpośrednim powołaniu dyrektora ponieważ osoby, które wybieraliśmy z konkursów i ogłoszeń w prasie nie sprawdziły się - tłumaczy Bogdan Dombrowski. - Zaproponowaliśmy kandydata z naszego powiatu, który ma wieloletnie doświadczenie w tej pracy i zna zasady funkcjonowania pomocy społecznej.
W Pszczółkach na kierownika awansowany zostanie jeden z pracowników GOPS.

- Awans dobrego pracownika, to najlepszy sposób wyboru. Nie musimy przeprowadzać konkursu - uważa Hanna Brejwo, wójt gminy Pszczółki. - Tym bardziej, że na ogłoszenie o wakacie odpowiedziały zaledwie dwie osoby.

Nie wszyscy są jednak zadowoleni z takiego sposobu wyłonienia kandydatów na stanowiska kierownicze.
- Mieliśmy zamiar złożyć dokumenty. To dla nas szansa. Większość z nas także ma odpowiednie kwalifikacje i doświadczenie - mówią rozżaleni pracownicy opieki społecznej. - Dowiedzieliśmy się jednak, że karty zostały już rozdane i nie ma po co startować.