Jak przykre w skutkach mogą być pośpiech i nieuwaga administratorów wspólnot mieszkaniowych, przekonali się mieszkańcy domu przy ul. Żuławskiej 7 w Pruszczu Gdańskim. Helena Tuman wystraszyła się śmiertelnie, gdy w ubiegły poniedziałek w jej mieszkaniu odcięto gaz.
- Mam w domu obłożnie chorą synową. Mąż wrócił ze szpitala po operacji. Tymczasem nie można nic ugotować, czy skorzystać z ciepłej wody - irytowała się pruszczanka. - Nie wiadomo nawet kto zawinił: gazownia, czy administrator domu.
- To niemożliwe - Tadeusz Jasiak, prezes Towarzystwa Budownictwa Społecznego w Pruszczu Gdańskim, administrujący wspólnotą przy ul. Żuławskiej był całkowicie zaskoczony naszą interwencją. - Nie znam tej sprawy.
Jak się okazało, podczas kontroli instalacji gazowej wykryto nieszczelność rur. Według przepisów, należy wówczas zdemontować licznik w mieszkaniu, gdzie ulatnia się gaz. Przy wystawianiu zlecenia dla ekipy robotników... pomylono lokale. Zamiast 2 wpisano 3. W środę, w mieszkaniu państwa Tuman ponownie włączono gaz.
- Pomyłka ludzka rzecz - mówi Tomasz Małożewski, dyrektor ds. administracyjnych pruszczańskiego TBS. - Wymienialiśmy 15 liczników na terenie całego miasta. Błąd wkradł się podczas wypełniania dokumentów budynku przy ulicy Żuławskiej. Przepraszam mieszkańców za utrudnienia.
Policja podsumowała majówkę na polskich drogach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?