Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pruszcz Gd. Rok temu Rafał dowiedział się, że ma ostrą białaczkę. Potrzebny był przeszczep. Gigantyczna kula dobrej energii dodała mu siły

Danuta Strzelecka
Danuta Strzelecka
Fot. Arch. rodzinne
Świat rodziny Rafała Waśki przewrócił się do góry nogami, równo rok temu - 10 stycznia 2019 r. Żona w 8 miesiącu ciąży, 4-letnia córka i on. Wydawałoby się nietykalny, okaz zdrowia, od wielu lat nawet bez kataru i nagle cios. Diagnoza lekarzy: ostra białaczka szpikowa.

Ta wiadomość zwaliła z nóg pochodzącego z Pruszcza Gdańskiego 39-letniego dzielnicowego w Cedrach Wielkich, który kilka lat temu, po ślubie, zamieszkał w Trąbkach Wielkich. Święta Wielkanocne Rafał spędził sam w szpitalu, nabierając sił po kolejnej chemii. Urodzonego w marcu synka Arona jeszcze nie trzymał na rękach, widział go tylko dzięki telefonowi. Konieczny był przeszczep szpiku bądź komórek macierzystych. Koledzy z pracy wraz z fundacją DKMS rozpoczęli akcję szukania dawcy szpiku.

Potencjalni dawcy rejestrowali się w całym powiecie gdańskim - w Pruszczu, Sobowidzu, Straszynie, Kolbudach, Trąbkach Wielkich, Łęgowie, Cedrach Wielkich, ale także za granicą.

- Wiadomość o tej akcji, to była pierwsza rzecz, która sprawiła, że przestałem się bać. Do tej pory byłem z chorobą sam - mówi Rafał Waśko. - Wtedy dowiedziałem się, że tak nie jest. Koledzy, mieszkańcy terenu, gdzie służę, mieszkam, znajomi, nieznajomi, kibice, osoby, które straciły kogoś bliskiego i te, które wyszły z tej choroby, ludzie z Polski, i różnych stron świata, Niemiec, Holandii i dalszych - pisali do mnie słowa wsparcia, otuchy. Pytali w czym mogą mi pomóc i rejestrowali się w bazie. To była gigantyczna kula dobrej energii.

- Przepraszam, że czasami nie odpisywałem, ale w trakcie i po chemii byłem bardzo słaby. Wiedziałem, że ta cała armia ludzi nie pozwoli mi odejść. Zacząłem stawiać sobie marzenia, cele - żeby następne święta spędzić z rodziną, żeby wyzdrowieć, żeby pójść na spacer z synem, żeby wyjść przed dom, żeby wrócić do pracy. To mnie i mój organizm mobilizowało do walki, chociaż stan zdrowia po trzech pierwszych chemiach nie rokował dobrze. Ale wtedy pomyślałem sobie - tyle marzeń miałem, które spełniłem. Jednym z nich była rodzina. To dla mnie najwyższa wartość. Przecież moje dzieci nie mogą wychowywać się beze mnie. Znowu obudził się we mnie duch walki.

Po kilku miesiącach znalazł się genetyczny bliźniak dla Rafała. Przedtem Rafał dostał potężną dawkę chemii, która pozbawiła go sił. Ale, jak mówi, najtrudniejszym momentem był przeszczep. Samotne dni. Cisza. Ból. Sportowa złość, która motywuje.

- 7 czerwca miałem przeszczep szpiku - opowiada Rafał. - Najgorzej było miesiąc po. To newralgiczny czas. Leżałem sam w izolatce, dwa razy dziennie wchodzili lekarze w maskach. Rodzinę widziałem dzięki kamerce w telefonie. Mimo to udało mi się wyjść dwa tygodnie szybciej od planowanego pobytu w szpitalu. Mocno tego chciałem. Chociaż byłem słaby, wstawałem z łóżka, zaczynałem chodzić. Wiem, że jak się czegoś mocno pragnie, to można to osiągnąć.

- Powrót do domu to kolejny cel: wrócić do formy fizycznej sprzed choroby. Powrócić do służby i z jeszcze większym zaangażowaniem pomagać jak największej liczbie osób, które w tych trudnych dniach pomogły mi bezinteresownie. Uświadomiłem sobie, że po raz drugi będę mógł spełnić swoje marzenie z młodości - zostać policjantem. O tym marzyłem mając 18-19 lat. Spełniło się. Teraz ponowie o tym marzę.

W grudniu minęło pół roku od przeszczepu. Wszystko jest na dobrej drodze, aby Rafał mógł osiągać kolejne cele.

Jednym z nich jest poznanie dawcy.

- Wiem, że jest to kobieta z Niemiec - mówi Rafał. - Po dwóch latach można się starać, by poznać swojego dawcę. Nie mogę się doczekać, kiedy to się stanie. Ta osoba uratowała mi życie.

Rafał kilka lat temu sam zarejestrował się w bazie DKMS. Impulsem była choroba jednej z mieszkanek gminy Cedry Wielkie. - Chciałem po prostu pomóc - mówi.

- Teraz już nie mogę być dawcą. Ale namawiam do tego mocno. Nasza polska baza jest bardzo uboga w porównaniu do baz innych krajów. A potrzebujących jest wielu. Widziałem w szpitalu i osoby starsze i małe dzieci czekające na przeszczep. Jeśli jakaś osoba zdecydowała się zostać dawcą, kiedy była prowadzona akcja dla mnie, czy teraz, to bardzo mnie to cieszy. Może ktoś inny znalazł genetycznego bliźniaka. Choroba dotyka też rodzinę.

Pomaga się więc całej rodzinie - dodaje Rafał. - Przez stronę internetową fundacji DKMS można zamówić do domu zestaw do pobrania próbki. Później wystarczy go odesłać do przebadania. Pobranie nie boli. Nie pobiera się szpiku z kręgosłupa. W 80 proc. oddaje się krew.

Jednym z marzeń policjanta jest podziękowanie wszystkim, którzy się angażowali w pomoc.
- Tam, gdzie będę mógł pojadę osobiście, czy to do dzieci w szkole w Mierzeszynie, czy strażaków z Trąbek Wielkich. Chcę to dobro, którego doświadczyłem oddawać. Mam nadzieję, że wracając do pracy będę mógł to robić. Lada dzień przestanę brać lek, który zapobiega odrzuceniu przeszczepu. Jestem pełen energii i liczę, że na wiosnę wrócę do pracy.

Tym którzy teraz walczą z nowotworami życzę siły i tylko pozytywnych myśli, dążenia do realizacji założonego planu, czyli powrotu do zdrowia. Abyście następne Święta mogli spędzić ze swoimi najbliższymi tak jak ja - mówi Rafał.

od 7 lat
Wideo

Jakie są wczesne objawy boreliozy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pruszczgdanski.naszemiasto.pl Nasze Miasto