Pomnik dla ofiar Stutthofu

Stanisławowi Sowie z Rusocina szczególnie leży na sercu uczczenie ofiar filii obozu koncentracyjnego Stutthof, która znajdowała się w tej miejscowości.
- Przyjechałem do Rusocina w 1968 roku i już wtedy niewiele było śladów po obozie - opowiada mężczyzna. - Zostały jednak betonowe fundamenty po dawnych zabudowaniach. Niestety, nikt się nie domagał, aby zachować pamięć o bestialstwie, jakiego się tu dopuszczano.
Jak wspomina pan Stanisław, pod koniec lat 70. ubiegłego wieku kierownictwo ówczesnego PGR-u nakazało usunąć ciągnikami betonowe fundamenty. W ten sposób chciano pozyskać więcej miejsca na pola uprawne.
- Dziś po obozie został niewielki ślad, zarośnięty krzakami fragment fundamentu od płotu - mówi mężczyzna. - Podobóz znajdował się przy obecnej drodze krajowej i teraz częściowo na jego terenie znajduje się rondo. Zabudowania, w których przetrzymywano więźniów, były na wschód od skrzyżowania w stronę torów kolejowych.
Więźniowie z Rusocina pracowali zazwyczaj przy konserwacji torów kolejowych oraz przy budowie lotniska wojskowego w Pruszczu Gd. Byli wśród nich przedstawiciele różnych narodowości.

- Wiedziałem, że w Rusocinie był podobóz Stutthofu - przyznał Marek Kowalski, przewodniczący Rady Gminy Pruszcz Gdański. - Skoro zgłosił się mieszkaniec, który pokazał mi gdzie znajdowały się baraki, to trzeba zastanowić się nad upamiętnieniem tego szczególnego miejsca. Ten temat trafi zapewne pod obrady rady. Na sesji zapadnie decyzja, jaka to będzie forma. Jestem przekonany, że odsłonięcie pomnika, obelisku lub tablicy pamiątkowej powinno nastąpić pierwszego września tego roku.