Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piotr Stokowiec, trener Lechii Gdańsk: Drużyna zachowuje się profesjonalnie, co pokazuje miejsce w tabeli [rozmowa]

Paweł Stankiewicz
Piotr Stokowiec, trener Lechii Gdańsk
Piotr Stokowiec, trener Lechii Gdańsk Fot. Piotr Hukało
Rozmowa z Piotrem Stokowcem, trenerem Lechii Gdańsk, o rundzie wiosennej w Lotto Ekstraklasie, sytuacji kadrowej, problemach zdrowotnych piłkarzy i celach przed biało-zielonymi.

Na początek podchwytliwie. Kto w tym roku zostanie mistrzem Polski?

Faworytami są Legia, Lech i Jagiellonia. Kibice lubią jednak niespodzianki, a taką było jakiekolwiek inne rozstrzygnięcie. Fajnie byłoby, żeby ktoś namieszał. Lechia jest do tego pierwszym kandydatem i zrobimy wszystko, aby właśnie namieszać w czołówce.

Trudno jednak uciec od roli faworyta, kiedy na koniec roku - po rozegraniu ponad połowy meczów w sezonie - jest się liderem Lotto Ekstraklasy, a nad Lechem i Jagiellonią jest dziewięć punktów przewagi?

Udało nam się nie osłabić. Połowicznie, bo kontuzje pokrzyżowały nam plany. Rafał Wolski miał być naszą siłą ofensywną, liderem, odbudowywaliśmy go jesienią. Niestety, doznał kontuzji i nie zagra w tym sezonie. W pierwszych meczach nie zagra Lukas Haraslin, a pod dużym znakiem zapytania stoi występ Patryka Lipskiego. Na zgrupowaniu odezwała się stara kontuzja i zobaczymy czy to zakończy się dobrze czy zabiegiem, a wtedy Patryka też stracimy na jakiś czas. Nie szukam teraz alibi, ale trzeba szerzej spojrzeć na sprawę. Wymienione przeze mnie drużyny mają najmniej takich problemów.

Nie ukrywał Pan, że w oknie transferowym powinno dojść do dwóch, trzech zmian dla odświeżenia szatni. Nie martwi Pana, że nie udało się wzmocnić zespołu?

Jesteśmy w takiej sytuacji, że nie możemy pozwolić sobie na koncert życzeń. Trzeba zaakceptować to, co jest i nie obrażać się na rzeczywistość. Borykamy się ze swoimi problemami. Chcemy, żeby Lechia odbudowała markę i wyszła na prostą. Nie mogliśmy sobie pozwolić na transfery.

W Polsce okno transferowe jest do końca lutego. Nic już się nie wydarzy?

Nie wydaje mi się, ale szerszej odpowiedzi mógłby udzielić ktoś z kierownictwa klubu. Nie jestem zwolennikiem transferów last minute.

Nie ma wzmocnień, za to jest osłabienie. Straciliście Rafała Wolskiego, na którego liczył Pan właśnie w rundzie wiosennej.

Dlatego ostrożnie podchodzę do naszych planów. Nie poddajemy się i będziemy walczyć, ale w kontekście tych kontuzji nie jesteśmy faworytem.

Rozmawiał Pan z Rafałem? To dla niego na pewno trudny czas, kiedy po zerwaniu więzadła i mozolnej rehabilitacji wrócił na boisko, a teraz czeka go znowu to samo...

Rozmawiałem, ale to nie są słowa do cytowania, to nic przyjemnego. To przykra i trudna sprawa. Dla klubu, który w niego zainwestował i dla samego zawodnika, który wiązał nadzieje z powrotem do reprezentacji. Rozmawiałem na temat Rafała z selekcjonerem Jerzym Brzęczkiem, rozmawiał też sam zawodnik i gdyby doszło w styczniu do zgrupowania dla piłkarzy ligowych, to Wolski miał dostać powołanie.

Wolski to piłkarz z umiejętnościami reprezentacyjnymi. Ciągnące się za nim problemy zdrowotne mogą mu nie pozwolić zabłysnąć w futbolu?

Nie można nikogo skreślać. Medycyna dziś działa cuda, a znamy przypadki, gdzie zawodnicy nie po takich kontuzjach wracali. Choćby Marcin Wasilewski, Arkadiusz Milik czy Daniel Dziwniel. Nie jest to komfortowa sytuacja, ale nie załamujemy rąk. Rafał jest stosunkowo młodym zawodnikiem, a jest też tak, że zawodnik, który nie gra, wydłuża sobie karierę. Zobaczymy, jak będzie. My, jako klub i sztab zrobimy wszystko, żeby Rafał wrócił jak najszybciej. Trochę to potrwa, ale się nie poddamy i doprowadzimy go do sprawności.

Na drugiej stronie ciąg dalszy rozmowy

Cieszy Pana zatrzymanie Lukasa Haraslina. Słowak jednak też ma problemy zdrowotne, nie zagrał w żadnym sparingu. Kiedy - tak realnie - może wrócić do gry?

To kwestia kilku tygodni.

Lechia wiosną zaskoczy czymś nowym czy głównie szlifowaliście to, co drużynę charakteryzowało jesienią?

Czy zaskoczy, czy dalej będzie zaskakiwać? Wiele rzeczy jest na dobrym poziomie. Chcieliśmy popracować nad poprawą gry ofensywnej, jeszcze lepszą jakością. Mieliśmy tam rezerwy. Kontuzje kluczowych piłkarzy ofensywnych te plany nam zweryfikowały. Z dobrej pracy wychodzi jednak pozytywne zaskoczenie. Poczekajmy, może ta runda odkryje kolejne talenty i pokłady siły w drużynie.

Na przykładach Karola Fili, Tomasza Makowskiego czy Mateusza Sopoćki pokazał Pan, że nie boi stawiać się na młodych zawodników. Czy w głowie widzi Pan wyjściowy skład na mecz Pogonią, w którym może pojawić się Mateusz Żukowski, niewątpliwie jeden z wygranych zgrupowania w Turcji?

Nasza praca polega na odkrywaniu zawodników. Patrząc na to, co się dzieje z Krzyśkiem Piątkiem, to utwierdza w przekonaniu, że to właściwa droga. Przychodząc do Zagłębia włączyłem go do pierwszej drużyny i wiemy, co było dalej. Mało się o tym mówi, ale ja i Krzysiek wiemy swoje. Najtrudniejsze to wprowadzić zawodnika do piłki seniorskiej, ale kilka razy to mi się udało. Pracujemy ze sztabem, żeby wprowadzać kolejnych młodych zawodników. Stawialiśmy na indywidualne zajęcia i budowanie tych młodych chłopaków. Dlatego wzięliśmy duży sztab, podzieliliśmy się na specjalizacje, a wtedy można rozwijać zawodników indywidualnie. To jest w tej chwili nasza siła i zobaczymy jakie będą efekty.

Mateusz to już dla Pana skrzydłowy, a nie napastnik?

Biorąc pod uwagę Kubę Araka, Artura Sobiecha i Flavio Paixao szkoda, żeby czekał na swoją szansę. Mateusz nie jest gotowy, żeby przebić się jako "9". W tym wieku ważne jest, żeby grał. Jest uniwersalny i może grać jako skrzydłowy. Poświęciliśmy trochę czasu, żeby nasze skrzydła, czy to z Flavio, czy z Arakiem funkcjonowały na boisku i dalej będziemy nad tym pracować. To były aż i tylko cztery tygodnie. Nasza praca będzie wyglądała podobnie, jesteśmy dobrze przygotowani i nie boimy się rundy wiosennej.

Wybrał Pan już bramkarza numer jeden czy nadal będzie rotacja?

Poczekajmy jeszcze trochę, ale nie będzie już tak dużej rotacji. Potrzeba jak najwięcej informacji, żeby prowadzić zespół. Był czas, żeby poznawać zawodników i dać im szansę, żeby była rywalizacja. Poznałem już drużynę i takich rotacji nie będzie.

Problemy z regularnymi płatnościami, jak przed wylotem do Turcji, mogą być przeszkodą do osiągnięcia dobrego wyniku?

Nie znam drużyny, której przeszkody by pomagały. Są od tych spraw kompetentne osoby w klubie, które znają sprawę, a ja odpowiadam za proces szkoleniowy. Na tym mogę się skupić. Drużyna na pewno zachowuje się bardzo profesjonalnie. Miejsce w tabeli pokazuje nastawienie i motywację.

Na koniec krótko o Sławomirze Peszce. Został wypożyczony do Wisły Kraków, a nie miał Pan zamiaru - przy takich problemach kadrowych - dać mu jeszcze jednej szansy?

Na tę chwilę nie mieszałbym dwóch systemów walutowych, jeśli chodzi o sportową wartość Sławka, a inne sprawy. Przestrzeganie zasad jest ponad wszystko, a możliwości sportowe to rzecz druga. Takie zapadły decyzje, które wspólnie podjęliśmy i nie ma co dyskutować. Peszko jest wciąż piłkarzem Lechii, wypożyczonym do Wisły. I tak wygląda sytuacja jeśli chodzi o ten sezon.

To u jej boku Kaka odnalazł szczęście
Agencja TVN
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto