Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Opowieści historyka. 100. rocznica wydarzeń na dworcu w Pszczółkach |ZDJĘCIA

Danuta Strzelecka, Tomasz Jagielski
Fot. Tomasz Jagielski
Wielu podróżnych mijając lub przejeżdżających przez stację kolejową w Pszczółkach nie wie, że przed laty miała tu miejsce potyczka żołnierzy polskich. O zdarzeniach, które miały tu miejsce opowie Tomasz Jagielski, historyk.

24 marca 1920 roku na dworcu w Pszczółkach doszło do strzelaniny między polskimi a niemieckimi żołnierzami. Zginęło dwóch Polaków, dwóch kolejnych zostało rannych. Okoliczności tego zdarzenia przybliża historyk Tomasz Jagielski.

- Rok 1920 to czas wielkich zmian politycznych oraz geograficznych m.in. traktat wersalski został ratyfikowany - zaczyna opowieść Tomasz Jagielski. - Na jego mocy powstało Wolne Miasto Gdańsk pod patronatem Ligi Narodów. Granica przebiegały w okolicach Sobowidza, Kolnika, Miłobądza i Koźlin. Polska miał władzę zwierzchnią nad koleją, ochroną celna, własną pocztę oraz składnicę wojskową na Westerplatte.

Wielkie obszar Pomorza z Kaszubami, Kociewiem, Borami Tucholskimi znalazł się ponownie w Polsce. Wojska Frontu Pomorskiego w skład którego wchodził Pułk Ułanów Krechowieckich wraz z gen. Józefem Hallerem przyłączały kolejne miasta do macierzy. Dowódca w Tczewie powiedział: „Ślubuję, że tej ziemi nie oddamy nigdy!”. Po czym zawołał „Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród”. Kulminacją tej operacji były zaślubiny z morzem 10 lutego 1920 w Pucku.

24 marca 1920 roku grupa 15 polskich żołnierzy wraz z oficerem z Pułku Ułanów Krechowieckich udawała się do swojej jednostki.

- W Pszczółkach mieli przesiadkę na inny pociąg i dlatego udali się do poczekalni - mówi Tomasz Jagielski. - Wówczas podeszło do nich kilkunastu żołnierzy z niemieckiego oddziału Sicherheitswehr z żądaniem oddania broni. Polacy odmówili, wówczas niemiecki wachmistrz Voss wyciągnął rewolwer i wystrzelił w kierunku ułanów. Wywiązała się strzelanina, w wyniku której zginęło dwóch Polaków. Kolejnych dwóch zostało rannych jeden oficer i szeregowiec, po stronie niemieckiej po kilku dniach zmarł jeden z żandarmów.

28 marca 1920 roku w Tczewie odbył się uroczysty pogrzeb polskich żołnierzy, którzy zginęli w Pszczółkach. Byli to Teodor Leliwa Sławiński i Tomasz Drzewicki. Przy biciu dzwonów i udziale całego korpusu oficerskiego odprowadzono trumny na tczewski cmentarz. Pochód prowadził kapelan wojskowy w asyście orkiestry garnizonowej. Ofiary incydentu pochowano we wspólnej mogile. W uroczystości brali udział wszyscy żołnierze z Tczewa i okolic.

- Kiedy pół roku później minęła bolszewicka zawierucha, w Łodzi modlono się za jednego z poległych w incydencie Polaków, Teodora Leliwę Sławińskiego - opowiada historyk. - Poległy był w stopniu starszego ułana, a także studiował w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Opłakiwały go matka i siostra. To one zadbały, aby zwłoki zamarłego przenieść do Łodzi. Tomasz Drzewiecki dalej spoczywa na cmentarzu w Tczewie.

Dzisiaj trwa remont i renowacja dworca PKP w Pszczółkach.

- Warto jednak pamiętać o zdarzeniu sprzed 100 lat. Może należy je upamiętnić płytą lub tablicą informacyjną. Warto, aby władze kolejowe bądź samorządowe doceniły przelaną krew polskich wojaków - dodaje miłośnik historii.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pruszczgdanski.naszemiasto.pl Nasze Miasto