Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Marcin Kaczmarek, trener Lechii Gdańsk, specjalnie dla "DB": Flavio Paixao i Dusan Kuciak potrafią zostawić za sobą animozje

Paweł Stankiewicz
Paweł Stankiewicz
Marcin Kaczmarek, trener Lechii Gdańsk
Marcin Kaczmarek, trener Lechii Gdańsk Andrzej Szkocki
Rozmowa z Marcinem Kaczmarkiem, trenerem piłkarzy Lechii Gdańsk. Szkoleniowiec w wywiadzie specjalnie dla "Dziennika Bałtyckiego" m.in. wspomina poprzednią pracę trenerską w Lechii, opowiada o sytuacji między Dusanem Kuciakiem i Flavio Paixao, o swojej relacji z Dominikiem Furmanem i mówi o wielu innych kwestiach.

Marcin Kaczmarek zastąpił Tomasza Kaczmarka na stanowisku trenera. Jak widać liczba Kaczmarków w Lechii musi się zgadzać?

Nigdy nie miałem okazji poznać trenera Tomasza Kaczmarka. Trzeba jednak docenić to, co było przed moim przyjściem. Lechia grała w europejskich pucharach. Zdaniem zarządu aktualna sytuacja wymagała jednak zmian, dostałem propozycję i jestem.

Zadzwoniłeś do kuzyna, jak na Tomasza Kaczmarka zwykł mówić Twój tata, czy wystarczyły Ci informacje uzyskane od Macieja Kalkowskiego?

Maciek był w sztabach u kilku trenerów, nie tylko u Tomasza Kaczmarka. Jest kilku piłkarzy, którzy grają w Lechii od kilku lat i on także dobrze ich zna. To jest dla mnie bezpośrednie źródło informacji o tym, co chciałbym wiedzieć na temat poszczególnych zawodników i o tym co się działo wcześniej w zespole.

Sytuacja jest trudna, ale co poczułeś zakładając ponownie dres Lechii?

Po pierwsze, że dobrze tutaj być. Ale też wielką odpowiedzialność, bo wiem jak trudna jest sytuacja Lechii i z czym wiąże się ta praca.

Ważniejsze jest przygotowanie sportowe czy zbudowanie atmosfery pomimo braku wyników? Bo nie da się ukryć, że wszedłeś do szatni podzielonej, gdzie ostatnio nie było widać drużyny, a za to są liderzy z dużym ego?

Praca jest potrzebna na każdej płaszczyźnie, bo to są naczynia połączone. Zaczęliśmy od rozmów indywidualnych z piłkarzami i z całą drużyną. Chciałem jak najlepiej poznać zdanie zawodników odnośnie aktualnej sytuacji i tego jak się czują. Porozmawialiśmy i piłkarze zdają sobie sprawę, co się dzieje. Tylko myślenie jednokierunkowe może dziś pomóc Lechii. Wszyscy z otwartymi głowami podeszli do pomysłów, które w krótkim czasie staramy się wdrożyć. Jestem pewien, że dziś o podziałach w drużynie nie ma mowy. Dobre wyniki na pewno będą budowały atmosferę i morale zespołu.

CZYTAJ TAKŻE: Poznajcie pełne uroku piłkarki Lechii Gdańsk GALERIA

Musiałeś namawiać Dusana Kuciaka i Flavio Paixao, żeby podali sobie ręce?

Rozmawiałem zarówno z Dusanem, jak i Flavio. Obaj spędzili w Lechii dużo czasu i biorąc pod uwagę ich doświadczenie, to chyba najlepiej wiedzą jaka jest sytuacja w klubie. Obaj są na tyle doświadczeni, że potrafią zostawić z tyłu animozje. Jestem przekonany, że działają dla dobra Lechii, a mecz z Pogonią w Szczecinie – choć przegrany – pokazał, że można na nich liczyć.

Tomasz Kaczmarek odebrał Flavio opaskę kapitana, a teraz zabrakło dla niego miejsca w radzie drużyny. Jak Paixao radzi sobie z nową dla niego rzeczywistością?

Sprawa została postawiona w jasny sposób. Wybory były transparentnie i w pełni demokratyczne. Tak zadecydowała drużyna i wszyscy muszą to uszanować.

Kibice od stycznia wiedzą, że w zespole jest Henrik Castegren, ale do meczu z Pogonią nikt nie miał pojęcia co potrafi. Z konieczności od razu u Ciebie zadebiutował i patrząc na jego grę byłeś zaskoczony i pomyślałeś, że ten gość może pomóc w defensywie?

Przychodząc do Lechii starałem się prześledzić losy poszczególnych piłkarzy. Jeśli chodzi o Castegrena to wiedziałem, że to piłkarz, który ma za sobą występy w najwyższej klasie rozgrywkowej w Szwecji i był tam podstawowym zawodnikiem. Na jakieś podstawie trafił do Lechii. Ostatnio trenował intensywnie, wyleczył wszystkie urazy i zdecydowaliśmy, że zagra w pierwszym składzie. I w Szczecinie zaliczył występ przyzwoity.

Słyszałeś czarny humor po tym, jak zostałeś trenerem Lechii?

(śmiech) Mam tak dużo pracy, że starałem się mocno odłączyć od czynników zewnętrznych. Staram się nie rozpraszać tym, na co nie mam wpływu.

Brzmiało to tak: Marcin Kaczmarek pokazał w Olimpii Grudziądz, Wiśle Płock, Widzewie Łódź i podczas poprzedniej pracy w Lechii, że potrafi awansować. To znaczy, że został zatrudniony z myślą o przyszłości…

Wolałbym jednak nie mieć takich czarnych myśli. Kibice mają prawo do żartów, a każdy może wyrazić swoją opinię. My za to musimy zrobić wszystko, żeby Lechia zaczęła piąć się w górę tabeli. W tej rozmowie w ogóle nie chcę używać słowa „spadek”.

Jak dziś wracasz do trenerskiej pracy w Lechii w latach 2004-06, to co przychodzi Ci na myśl?

Wtedy byłem trenerem kompletnie niedoświadczonym. Dostałem szansę od ówczesnych władz klubu, za którą jestem wdzięczny do dziś, bo to pozwoliło mi rozpocząć pracę w tym zawodzie. Wspominając myślę o dużym entuzjazmie, pracy organicznej u podstaw. To były inne stadiony, inne realia, a w drużynie była grupa ludzi emocjonalnie związanych z Lechią. To była próba odbudowy kluby, w którym się wychowałem i to są zawsze dobre wspomnienia.

A zwolnienie z Lechii pomimo że wypełniłeś postawione ultimatum? Masz jeszcze żal do kogoś?

Było przykro w tamtym momencie, kiedy zostałem zwolniony po zrealizowaniu celu. Utrzymaliśmy się na zapleczu Ekstraklasy w sposób bezpieczny, a wtedy była reorganizacja i drużyny od 12 do 15 miejsca w tabeli musiały grać baraże o utrzymanie. My, jako beniaminek, pozostaliśmy w lidze bez konieczności gry w barażach. Miałem jeszcze roczny kontrakt i chciałem pracować dalej, więc decyzja władz była dla mnie zaskoczeniem. Stało się jednak inaczej, a taki już jest los trenera. Moja droga potoczyła się inaczej, ale nic się nie dzieje bez przyczyny. Następny etap życia pokazuje, jak potrafiło się wykorzystać swoją szansę.

Dwa lata przerwy od pracy trenerskiej to nie jest mało. Ten okres mógł uczynić Ciebie lepszym trenerem bez codziennej pracy z drużyną?

Praca w tym zawodzie wiąże się z tym, że cały czas trzeba być na bieżąco i dokształcać się w miarę możliwości uczestniczyć w różnych konferencjach. Byłem z tym na bieżąco. Przez ostatni rok poznałem też piłkę z innej strony pracując jako ekspert w Polsacie. To było dla mnie bardzo ciekawe doświadczenie. Inaczej rozumiem waszą pracę. To była praca w telewizji, ale mogłem poznać dziennikarstwo od kuchni, a to doświadczenie także rozwinęło mnie jako trenera. Co dla mnie ważne miałem też rok czasu, żeby bardziej poświęcić się rodzinie. Przez 16 lat byłem praktycznie poza domem. Mam wspaniałą rodzinę i to było mi bardzo potrzebne. Mogłem odpocząć psychicznie, a reset w pracy trenera też jest potrzebny.

Praca w Lechii to także dla Ciebie okazja, żeby o sobie przypomnieć?

Nie traktuję tego w ten sposób. Pracuję 18 lat na szczeblu centralnym, wywalczyłem osiem awansów do wyższych klas rozgrywkowych. I jak ktoś chce prześledzić moją pracę, to nie muszę się przypominać. Ekstraklasa to najwyższa liga, konkurencja, wymagania i to dla trenera zawsze jest wyzwanie i trzeba czerpać dla siebie możliwość funkcjonowania na tym poziomie oraz dać z siebie maksa.

CZYTAJ TAKŻE: Poznajcie partnerki piłkarzy Lechii Gdańsk! One oczarowały zawodników GALERIA

Pracowałeś jako ekspert telewizyjny. Bardziej ciągnie Ciebie do opowiadania o piłce czy pracy z drużyną?

Moje całe życie związane jest z boiskiem i przede wszystkim jestem trenerem. Po drugiej stronie było miejsce, w którym czułem się dobrze. Mogę podziękować ludziom z Polsatu, którzy dali mi szansę. To była fajna, ciekawa perspektywa i może kiedyś do tego wrócę.

Miałeś trudne momenty w pracy zawodowej. Kibice ciągle wypominają, że w Płocku zostałeś zwolniony przez Dominika Furmana…

To jest oczywiście uproszczenie. W Wiśle pracowałem pięć lat, co w skali naszego kraju jest ewenementem. Awansowałem z tym klubem z drugiej ligi do Ekstraklasy, a potem się utrzymałem. W pracy dochodzi do różnego rodzaju konfliktów. To był moment, w którym trzeba było podjąć jakieś decyzje i z władzami klubu doszliśmy do wniosku, że w tamtym okresie najlepsze będzie podanie sobie rąk i pójście w różnych kierunkach. Takie rzeczy się zdarzają, a pracę w Wiśle na pewno wspominam ciepło. Płoccy kibice wybrali mnie trenerem 75-lecia Wisły, co dało mi ogromną satysfakcję. Bardzo się cieszę, że klub się rozwija, buduje się piękny stadion i Wisła zawsze będzie mi bliska.

Podczas styczniowej inauguracji wiosny Lechia zagra u siebie z Wisłą Płock. Podacie sobie ręce z Furmanem na przywitanie?

Oczywiście, że tak. Nie mam z tym żadnego problemu.

Latem w klubie zapanowała wiara, że drużyna jest bardzo dobra i wzmocnienia nie są pilne nawet na europejskie puchary. Popełniono grzech zaniechania. Masz zapewnienia, że zimą znajdą się środki, żeby wzmocnić drużynę, aby utrzymać się w Ekstraklasie?

Z zarządem ustaliliśmy, że wyznaczamy sobie cele krótkoterminowe. Chcemy w miarę możliwości zacząć punktować w każdym meczu. Celem jest właściwe przygotowanie do każdego spotkania ligowego. Zobaczymy w jakim punkcie jesteśmy i to będzie podstawą do analizy zimą. Wtedy można podjąć odpowiednie decyzje. Powiem szczerze, że nie wyobrażam sobie tego, żebyśmy nie byli aktywni w najbliższym okienku transferowym. Klub, jeśli ma się rozwijać, to musi się wzmacniać. Nie może to być jednak zmiana dla zmiany. Zawodnicy, którzy dołączą do Lechii, mają dać wartość i być odpowiedni jakościowo. Teraz jednak skupiamy się na pracy z tymi piłkarzami, którzy są w kadrze zespołu.

Lechia sportowo nie jest dziś drużyną na czołówkę naszej ligi, ale na pewno też nie na strefę spadkową. Jesteś przekonany, że w przyszłym sezonie nadal będzie grać w Ekstraklasie?

Gdybym nie był przekonany do swojej pracy i nie miałbym wiary w to, że całym sztabem i drużyną zaczniemy piąć się w górę ligowej tabeli, to bym się tego nie podejmował.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pruszczgdanski.naszemiasto.pl Nasze Miasto