Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk nie oddała lidera!! Biało-zieloni wygrali z Lechem w Poznaniu po 52 latach! [zdjęcia]

Paweł Stankiewicz, Poznań
Lech Poznań - Lechia Gdańsk
Lech Poznań - Lechia Gdańsk Fot. Waldemar Wylęgalski
Lechia Gdańsk wygrała w Poznaniu z Lechem 1:0 i pozostała liderem piłkarskiej Lotto Ekstraklasy! [wynik meczu, relacja]

Lechia od początku sezonu wygląda na zespół silny pod względem mentalnym. Pewność siebie budują kolejne zwycięstwa, a na pewno w tym kontekście bardzo ważna była wygrana w derbach Trójmiasta z Arką Gdynia, która dodała drużynie jej jeszcze więcej.

- Szanujemy Lecha, ale się nie boimy. Jedziemy do Poznania po trzy punkty, ale wszystko rozstrzygnie boisko - mówił przed meczem Filip Mladenović, lewy obrońca biało-zielonych.

Dla Lechii nie straszna była nawet statystyka. Gdańszczanie nie wygrali meczu ligowego w Poznaniu od 52 lat, a w najwyższej klasie rozgrywkowej nawet od 56.

- Nawet nie wiedziałem, że Lechia tak dawno nie wygrała w Poznaniu - przyznał Błażej Augustyn, obrońca biało-zielonych. - Wisła jednak wygrała w Poznaniu strzelając pięć goli, a nie uważam, że jesteśmy słabi od zespołu z Krakowa - dodał Augustyn z pewnością w głosie.

CZYTAJ TAKŻE: Liga Mistrzów 2018/2019. Terminarz. Polacy w LM [grupy, tabele, wyniki meczów na żywo]

Przed meczem w Poznaniu można było się zastanawiać - jak nie teraz to przełamanie, to kiedy? Lechia gra swoją rundę, jest liderem Lotto Ekstraklasy, a na 13 meczów ligowych przegrała zaledwie dwa. A Lech? Rozczarowuje na całej linii, gra słabo, przegrał wysoko w Szczecinie, odpadł z Pucharu Polski po porażce z liderem Fortuna I ligi, Rakowem Częstochowa. To idealna szansa na to, aby wreszcie wrócić z Poznania z kompletem punktów, a w nagrodę utrzymać prowadzenie w Lotto Ekstraklasie.

Lech po serii niepowodzeń i ogromnej krytyce wcale nie rzucił się do zdecydowanych ataków. Trener gospodarzy przede wszystkim zmienił ustawienie i wrócił do gry na czterech obrońców. W Lechii zabrakło kontuzjowanego Patryka Lipskiego, którego zastąpił Jakub Arak. To także wymusiło zmianę ustawienia, ale wcale nie na dwóch napastników. Flavio Paixao grał bowiem nieco cofnięty, za to biało-zieloni mieli dwóch defensywnych pomocników w postaci Daniela Łukasika i Jarosława Kubickiego. Lech dłużej utrzymywał się przy piłce, ale to nie miało przełożenia na zagrożenie pod bramką biało-zielonych. Lechia mądrze się broniła, nie dopuszczała do większego zagrożenia pod własną bramką. Bardzo dobry mecz grał Flavio, który był niemal wszędzie i fantastycznie pracował dla zespołu. Biało-zieloni czekali na swoją szansę i doczekali się w 26 minucie spotkania. Świetnym odegraniem piłki popisał się rozgrywający bardzo dobry mecz Arak, a kapitalnym strzałem z woleja gola strzelił Flavio Paixao. To już dziewiąty gol Portugalczyka w tym sezonie. Flavio na tego gola z pewnością sobie w tym meczu zapracował. Warto jednak docenić asystę Araka. Ten zawodnik daje biało-zielonym mnóstwo dobrego. Arak zaliczył już trzecią asystę w tym sezonie, a ten duet dał Lechii gola w drugim meczu z rzędu. W derbach Trójmiasta zwycięski gol Flavio także padł po przytomnym odegraniu piłki właśnie przez Araka.

Lech nie bardzo miał pomysł na odwrócenie losów spotkania po stracie gola. Ataki były mało przekonywujące, a najgroźniejszą sytuację gospodarze stworzyli po błędzie Augustyna. Obrońca Lechii wybijając rzut wolny w środku pola trafił w rywala i z tego wzięła się kontra. Bardzo groźnie strzelał Joao Amaral, ale świetną interwencją popisał się Zlatan Alomerović. Jeszcze w ostatniej akcji pierwszej połowy spotkania przed świetną szansą - po rzucie rożnym - stanął Kamil Jóźwiak, ale praktycznie kopnął piłkę prosto w ręce bramkarza biało-zielonych.

W drugiej połowie Lech niby chciał odrobić stratę i wciąż dłużej utrzymywał się przy piłce, ale zbyt duża była nieporadność „Kolejorza”. Tak naprawdę to biało-zieloni byli bliżej zdobycia drugiego gola niż Lech wyrównującego. Groźnie głową strzelali Arak, Paixao i wprowadzony w drugiej połowie na boisko Artur Sobiech. Szansy szukał także Lukas Haraslin, ale po jego uderzeniu piłkę złapał Jasmin Burić. Trener Piotr Stokowiec ponownie pokazał, że nie patrzy na nazwiska, bowiem na ławce rezerwowych miał Ariela Borysiuka czy Rafała Wolskiego, ale nie ich wpuścił na boisko, ale młodych Karola Filę i Tomasza Makowskiego. Lech w końcówce spotkania atakował coraz bardziej rozpaczliwie, ale wrzutki w pole karne nie przyniosły drużynie żadnej korzyści.

Lechia tym samy przełamała klątwę i po 52 latach zdobyła wreszcie Poznań! Widać, że drużyna jest gotowa do tego, aby grać o czołowe miejsca w Lotto Ekstraklasie.

- Chcemy zostać w tym miejscu, w którym jesteśmy w tabeli. Musimy jednak takie mecze, jak ten w Poznaniu, wygrywać - mówił Mladenović i wraz z kolegami to właśnie zrobił.

Lechia - Arka. Tak cieszyli się kibice po strzelonej bramce

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto