Kolbudy: Dyrektor przywróci klasę usportowioną

Młode koszykarki i koszykarze Bryzy Kolbudy z drużyn rocznika 1998 o rozwiązaniu klasy dowiedzieli się nagle podczas obozu sportowego. Po wakacjach mieli trafić do każdej z pięciu równoległych klas. Treningi byłyby utrudnione i pojawiło się niebezpieczeństwo rozwiązania zespołu.
Rodzice od razu zjednoczyli się w proteście. Przypominali dyrektorowi o obietnicach, jakie składał wobec młodych koszykarzy, zanim dostał nominacje dyrektorskie. Pertraktowali z wójtem, a gdy nie padły konkretne deklaracje pomocy, zwrócili się o pomoc do mediów.

- Klasy usportowione koszykówki uzyskują najlepsze wyniki i u nas jest najwięcej wzorowych uczniów - mówi Ewa Karczew-ska, matka jednego z młodych koszykarzy. - Doskonale pamiętam, jak ważne w młodości były dla mnie treningi i mecze koszykówki. Nie pozwolimy niszczyć tego, co dobrze służy naszym dzieciom. Nie można tak traktować dzieci, które mają swoje pasje i są zdecydowane poświęcać koszykówce wiele czasu i sił.

Tymczasem z młodymi koszykarzami Bryzy Kolbudy liczą się największe ośrodki szkolenia koszykarskiego w całym kraju. Dobrze radzą sobie w lidze wojewódzkiej, mają na koncie niejedno podium w klubowych i szkolnych mistrzostwach Polski. Z powodzeniem grają też w turniejach ligi europejskiej.
- Konflikt jest niepotrzebny i wynika z niedopowiedzeń - wyjaśnia Leszek Grombala, wójt Kolbud. - Nie będę jednak podważał decyzji dyrektora szkoły. Doceniam trud uczniów i trenerów koszykówki, którzy są dobrą wizytówką gminy. Dopłacamy do koszykówki niemałe kwoty, zgodnie z zawartą umową.
- Podjąłem decyzję, żeby w nowej szkole, jaką jest gimnazjum pozamieniać uczniów i dokooptować do nich tych, którzy przyszli do nas z innych podstawówek - wyjaśnił Robert Aszyk, dyrektor ZKPiG w Kolbudach. - Wierzyłem, że nie powinno to przeszkadzać w treningach koszykówki. Po rozmowie z rodzicami postanowiłem wycofać się z podjętej wcześniej decyzji i utworzyć koszykarską klasę. Szczegóły ustalimy na kolejnym spotkaniu z rodzicami.

Młodzi przelali pot, by grać
Rozmowa z Jackiem Szymkiewiczem koordynatorem Programu Usportowienia Dzieci i Młodzieży Poprzez Koszykówkę, nauczycielem wf w Kolbudach
Ile drużyn z programu rywalizować będzie w rozgrywkach ligowych koszykówki młodzieżowej?
Szesnaście z różnych roczników z tego osiem z klas usportowionych kolbudzkiej szkoły, a pozostali z pruszczańskich szkół. Żaden klub w północnej Polsce nie prowadzi tylu młodzieżowych drużyn.
Dlaczego więc zlikwidowanie jednej klasy jest problemem?
Przeniesienie trenujących koszykówkę do różnych klas wręcz uniemożliwia treningi i narusza ciągłość szkolenia. Porzucenie młodych sportowców w połowie cyklu szkolenia jest niewychowawcze. Przelali oni wiele potu na treningach aby grać, wygrywać i cieszyć się zwycięstwami oraz uprawianiem sportu. Oni już doskonale wiedzą ile pracy trzeba włożyć na treningach, aby wygrać mecz. Znają swoje wartości. To nie to samo, co szkolenie rekreacyjne innych dyscyplin. Dlatego decyzja spotkała się z tak ostrym sprzeciwem rodziców, którzy znają wychowawczą rolę sportu.
Czy likwidację klas odbiera pan jako złośliwość?
Raczej nie. Wiąże się to ze zmianą dyrektora i wprowadzanymi przez niego zmianami. Nie krytykuję zarządzeń, aby tylko były zgodne z zawartą wcześniej umową. To można pogodzić przy odrobinie dobrej woli