Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jagiellonia Białystok - Lechia Gdańsk 10.04.2023 r. Tragiczna Lechia jest już o krok od degradacji. "Bójcie się chamy, do I ligi wracamy"

Paweł Stankiewicz, Białystok
Jagiellonia Białystok - Lechia Gdańsk
Jagiellonia Białystok - Lechia Gdańsk Wojciech Wojtkielewicz
Lechia Gdańsk rozegrała kolejny słaby mecz, bez wyrazu, bez przekonania, bez pomysłu. Jagiellonia nie zaprezentowała się rewelacyjnie, ale to wystarczyło, żeby odnieść zasłużone zwycięstwo. W klubie z Gdańska mogą już coraz poważniej planować przyszłość w kolejnym sezonie w rozgrywkach Fortuny I ligi.

David Badia, trener Lechii, zapewniał po meczu ze Śląskiem, że był zadowolony z gry środkowych pomocników i do pełni szczęścia zabrakło tylko gola. Tymczasem na mecz w Białymstoku wymienił dwóch spośród trzech piłkarzy z tej formacji. W składzie pojawił się Joeri de Kamps, a jako ofensywny pomocnik zagrał Flavio Paixao. Pod nieobecność kontuzjowanych Ilkaya Durmusa i Conrado na skrzydłach wystąpili Kevin Freisenbichler i Marco Terrazzino.

W założeniu to miało sprawić, że biało-zieloni będą bardziej ofensywni, a to przełoży się na okazje bramkowe. Co innego jednak założenia, a co innego praktyka. Fakty są takie, że w pierwszej połowie grała tylko Jagiellonia. Trener Badia preferuje długie posiadanie piłki, ale nawet tego nie było w grze zespołu z Gdańska. To gospodarze utrzymywali się przy piłce, prowadzili grę i oddali aż 14 strzałów zaledwie przy dwóch Lechii. W strzałach celnych było 4-1 dla gospodarzy. To fatalne liczby dla biało-zielonych, którzy przecież walczą o życie. Trener i piłkarze zapewniają, że są skoncentrowani tylko na piłce i na walce o utrzymanie. Szkoda tylko, że kończy się na słowach, a nie widać tego w grze zespołu. Hiszpański szkoleniowiec pokrzykiwał, gestykulował, ale bez efektów. Lechia potrzebuje punktów, musi wygrywać, a grając z bezpośrednim rywalem nie potrafi w ciągu 45 minut stworzyć choćby jednej czystej sytuacji do strzelenia gola. Do tego de Kamps szybko złapał żółtą kartkę i potem można było drżeć przy kolejnych wejściach Holendra, czy to nie skończy się kartką czerwoną. Dlatego na drugą połowę już nie wyszedł.
To co najciekawsze miało miejsce na koniec pierwszej połowy, ale to za sprawą Jagiellonii. Strzelał Rui Nene, a piłkę ręką zablokował Mario Maloca. Sędzia nie miał wątpliwości i podyktował rzut karny dla gospodarzy. Do piłki podszedł Jesus Imaz, ale jego strzał świetnie obronił Dusan Kuciak! Radość w gdańskim zespole była przedwczesna, bo sędzia zauważył, że bramkarz Lechii zbyt szybko wyszedł przed linię bramkową i zarządził powtórkę. Imaz doprowadził do rozpaczy i wściekłości fanów z Białegostoku, bo w powtórce zdecydował się na anemiczną podcinkę w środek bramki i Kuciak bez problemu złapał futbolówkę.

W zespole biało-zielonych, obok Kubickiego, od początku drugiej połowy na boisku pojawił się Bassekou Diabate i trochę ożywił grę zespołu. Dalej jednak brakowało determinacji w grze zespołu, a akcje były prowadzone w bardzo wolnym tempie. Zdegustowani postawą zawodników kibice obu zespołów w ostrych i dosadnych słowach domagali się lepszej postawy od swoich zespołów. Niestety, mecz bardziej przypomniał piknik niż pełną serca i zaangażowania walkę o utrzymanie w PKO Ekstraklasie. Jagiellonia szukała swojej szansy w strzałach z dystansu, ale przeważenie były to próby niecelne. A Lechia? Nadal była bezradna. Biało-zieloni najbliżej strzelenia goli byli dzięki… rywalom. Po akcji Diabate piłkę niefortunnie odbił Michał Pazdan i był bliski zaskoczenia Zlatana Alomerovicia.

CZYTAJ TAKŻE: Takie kontrowersyjne i pamiętne oprawy przygotowali kibice. Budzą skrajne emocje

Lechia zawiodła po raz kolejny. W 84 minucie z rzutu rożnego dośrodkował Bartłomiej Wdowik, a Taras Romanczuk strzałem głową wymierzył wyrok zapewniając zasłużone zwycięstwo Jagiellonii. A cała akcja zaczęła się od straty dramatycznie grającego Paixao i trudno zrozumieć jakim cudem Portugalczyk rozegrał całe spotkanie. Biało-zieloni są już jedną nogą w Fortunie I lidze i przy tak beznadziejnej postawie na boisku nawet na cud trudno liczyć.

"Bójcie się chamy, do I ligi wracamy" - skandowali po meczu kibice Lechii.

Polecjaka Google News - Dziennik Bałtycki
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pruszczgdanski.naszemiasto.pl Nasze Miasto