Piłkarze Lechii bardzo chcieli złapać serię zwycięstw, żeby odrabiać straty do ligowej czołówki.
- Nigdy w Krakowie nie grało się łatwo, a do tego rywale mają 12 zawodnika w postaci kibiców. My jednak mamy swój cel i chcemy wrócić do górnej części tabeli. To nie jest sztuką wygrać jeden mecz, ale potrzebujemy serii zwycięstw, bo to może nas wypchnąć do ligowej czołówki. Zdajemy sobie z tego sprawę. Potrafimy grać w piłkę, wygraliśmy w Warszawie z Legią i na boisku mistrza Polski, więc pomimo przeciwności losu w tym sezonie stać nas na serię zwycięstw. Tak się złożyło, że wygrane mecze remisowaliśmy, a remisowe przegrywaliśmy. Chcemy z tym skończyć i zacząć wygrywać regularnie, aby wrócić na właściwe tory - mówił Piotr Stokowiec, szkoleniowiec biało-zielonych, przed wyjazdem do Krakowa.
CZYTAJ TAKŻE: Jakie ruchy transferowe mogą wydarzyć się zimą w Lechii?
Tymczasem gdańszczanie problemów nie brakowało, a przybywały nowe. Wiadomo było, że nie zagrają kontuzjowany Błażej Augustyn oraz zawieszeni za kartki Żarko Udovicić i Filip Mladenović, to jeszcze podczas treningu Jarosław Kubicki zwichnął staw barkowo-obojczykowy i tym roku już nie zagra. Dobrą wiadomością był za to powrót do zdrowia Karola Fili, który na mecz z Wisłą wyszedł w podstawowym składzie biało-zielonych.
Lechia w tym sezonie nie raz traciła punkty w głupi sposób i nie potrafiła wygrywać z zespołami z dolnych rejonów w tabeli. I chociaż miała przeciwko sobie Wisłę, z bagażem ośmiu porażek z rzędu, to nie rzuciła się na rywala, ale grała w sposób wyrachowany. To gospodarze mieli inicjatywę a podopieczni trenera Stokowca czekali na okazję do przeprowadzenia kontry. Wisła miała szansę, aby szybko objąć prowadzenie, ale strzał Damiana Pawłowskiego zablokował... Jakub Błaszczykowski. Kolejny strzał młodego gracza krakowskiego zespołu zatrzymał z kolei Michał Mak.
- Szkoda tej pierwszej sytuacji, bo piłka leciała w bramkę - żałował Pawłowski.
CZYTAJ TAKŻE: Piękne i seksowne polskie sportsmenki ZDJĘCIA
Biało-zieloni wychodzili z kontrami, ale jedną z takich akcji zepsuł Lukas Haraslin, który niedokładnie podał piłkę do Flavio Paixao. Słowak miał jeszcze jedną szansę, ale strzelił niecelnie. W 31 minucie szczęście uśmiechnęło się do Lechii, bowiem po akcji Sławomira Peszki futbolówka trafiła do Paixao, który precyzyjnym strzałem zdobył gola. To trzecia bramka Flavio w dwóch ostatnich meczach, a ósma w tym sezonie liczą PKO Ekstraklasę, Totolotek Puchar Polski i kwalifikacje Ligi Europy. Flavio podbiegł do ławki i wziął koszulkę Kubickiego i jemu zadedykowali tę bramkę
- Ciężko pracowaliśmy na treningach iw tym meczu na tego gola, bo do Krakowa przyjechaliśmy po trzy punkty - nie ukrywał w przerwie meczu Paixao.
Lechia nie forsowała tempa, ale też trudno się temu dziwić. Już w środę biało-zieloni zagrają z Zagłębiem Lubin o awans do ćwierćfinału Totolotka Pucharu Polski, więc starali się grać ekonomicznie.
W drugiej połowie Wisła próbowała odrobić stratę, ale nie bardzo gospodarze mieli pomysł i argumenty, żeby to zrobić. Był moment, że biało-zieloni cofnęli się znowu zbyt głęboko we własne pole karne, ale na szczęście tym razem szybko wrócili go gry podobnej z pierwszej części spotkania. Wisła miała jednak świetną okazję do wyrównania, kiedy piłkę na wprost bramki dostał Jean Carlos Silva, ale strzelił obok słupka. Lechia z kolei mogła zamknąć mecz, ale świetną kontrę fatalnie zakończył Haraslin, który później dostał czwartą żółtą kartkę i nie zagra w spotkaniu z Wisłą Płock.
- Cieszę się, że klub stanął na wysokości zadania i udało się znaleźć powrót do Gdańska samolotem. Przed nami mecz z Zagłębiem, które odpoczywa od piątku - powiedział Stokowiec.
Press Focus
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?