Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czarnobylska katastrofa okiem stalkera, podróżnika i mieszkańca gminy Pruszcz Gdański [ZDJĘCIA, FILM]

Danuta Strzelecka
Fot. Mat. T. Ilnicki
Rozmowa z Tomaszem Ilnickim, byłym nauczycielem wychowania fizycznego w Gimnazjum w Trąbkach i Zespole Szkół w Warczu, podróżnikiem mieszkańcem Rotmanki, autorem książki „Azyl. Zapiski stalkera”, gościem Społecznej Biblioteki Historycznej.

Kiedy zaczął pan podróżować?

Tak porządnie moja przygoda z podróżowaniem zaczęła się, jak byłem jeszcze nauczycielem. To był początek 2012 roku.

Co pana do tego skłoniło?

Ciekawość świata. U mnie było to od zawsze, ale im starszy byłem, tym więcej chciałem zobaczyć, dowiedzieć się. Podpatrywanie kultury i tego, jak inni ludzie żyją jest bardzo ciekawe.

Pierwsza podróż, pamięta pan ją?

Oczywiście. Podróż daleka, od której w zasadzie wszystko się zaczęło. Zainspirowała mnie do dalszych wędrówek. Podróżowałem po Azji - Tajlandia, Kambodża i Wietnam. Dowiedziałem się dużo o wojnie, którą Amerykanie prowadzili z Wietnamem. Spotkałem człowieka- słonia. Jestem zdania, że podróże kształcą. Nie da się tego porównać z filmami. Trzeba zobaczyć na żywo, spotkać się z ludźmi, porozmawiać. Na podróże wybieram miejsca, które są ciekawe z historycznego punktu widzenia.

Zobacz: Wybrał się w podróż vanem w najpiękniejsze miejsca

W tzw. strefie wykluczenia w Czarnobylu był pan już jedenastokrotnie. Nie nudzi się?

To wciągające miejsce. Pierwszy raz strefę odwiedziłem we wrześniu 2012 roku. Zainspirowała mnie do tego gra komputerowa, w której było kilka obiektów miasta-widma Prypeci, głównie diabelski młyn i basen, ale też malutka karuzela, która przypominała mi karuzele z dzieciństwa. Od tego czasu jestem w tej okolicy mniej więcej dwa razy w roku. Po tym pierwszym wyjeździe zainteresowałem się też tematyką nuklearnych katastrof. W 2015 roku pojechałem do Fukushimy. Wspólnie z kolegą byliśmy pierwszymi podróżnikami, którym udało się wjechać do Strefy Zagrożenia.

Czego pan tam szuka?

Spełniam chłopięce potrzeby bycia odkrywcą. Zawsze mnie pociągał widok upadku ludzkiej cywilizacji. Te podróże dają możliwość nie tylko odkrywania miejsc, do których ludzie nie jeżdżą, ale też przyjrzeniu się procesowi zanikania miasta. Dla mnie jest to też odskocznia. Czuję się tam wolny. Odkrywam wszystko na własną rękę. Trochę jak Indiana Jones. Tam wszystko jest tak jak w dniu katastrofy. To jeden wielki skansen. Artefaktami są przedmioty codziennego użytku.

Co pan z nimi robi?

Oglądam je, fotografuję. Tak zwanemu stalkerowi nie wolno niczego ruszać. Chodzi o to, żeby to zachować w takim stanie, w jakim jest. Niestety, od lat w tych rejonach grasują bandy złomiarzy, którzy dewastują budynki, zabierając złom.

A co z promieniowaniem? Jest wysokie?

Promieniowanie jest tam w normie, jak w każdym innym kraju, tak jak np. w Polsce. Oczywiście, zarówno w Czarnobylu, jak i Fukishimie są miejsca o podwyższonych parametrach, ale trzeba wiedzieć gdzie.

A co z mieszkańcami?

W tej chwili w strefie czarnobylskiej mieszka ok. 150 osób. Część wróciła po katastrofie - nie potrafiła się odnaleźć w nowym miejscu, część ukryła się przed wojskiem i została. Oni do dzisiaj uprawiają ziemniaki, warzywa. Żyją i są bardzo otwarci i serdeczni.

Napisał pan książę, w której opisał swoje doświadczenia. Będzie następna?

Z książką to było tak, że chciałem wyrzucić z siebie tę pasję. Intensywnie żyję tym tematem. Poczułem więc chęć podzielenia się tym z ludźmi, zwłaszcza w kontekście budowy elektrowni atomowej w Polsce. Żeby też pokazać ludzką tragedię. Mam już pomysł na nową książkę. Też o strefie. Będzie na pewno dojrzalsza i skupię się właśnie na ludziach. Czuję, że nie wszystko poruszyłem. To byłoby zamknięcie cyklu czarnobylskiego.

Zobacz: W bliskim kadrze - STALKER TOMASZ ILNICKI

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na pruszczgdanski.naszemiasto.pl Nasze Miasto