Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Cedry Wielkie: Pół wieku w strażackim mundurze. Edward Woźniak od pięćdziesięciu lat pomaga innym

WAR
WAR
Edwarda Woźniaka z Cedrów Wielkich znają wszyscy w gminie. Można zobaczyć go, gdy jako kierowca samochodu gaśniczego pędzi do pożarów oraz wypadków drogowych. Remiza jest jego drugim domem. Pełni funkcję komendanta Gminnego Związku OSP. Cieszy się szacunkiem nie tylko młodych strażaków. Wspiera Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy i inne akcje charytatywne. Bywa w szkołach, gdzie uczniom klas młodszych pokazuje samochód gaśniczy i sprzęt strażacki. Wysoko cenione są jednostki OSP w gminie Cedry Wielkie, co też w części jest jego zasługą. Z zawodu jest rolnikiem i ma 66 lat. Posiada wiele odznaczeń nie tylko strażackich, w tym Medal Honorowy Bolesława Chomicza.

Do gaszenia pożarów jeździłem już w wieku czternastu lat, co nie było zgodne z prawem - wspomina Edward Woźniak. - Czasem jednak starsi strażacy przymykali oko i zabierali mnie na akcje. Częściej jednak nie pozwalali wsiąść do strażackiego wozu bojowego, ciągniętego przez konie. W takim przypadku za strażackim wozem jeździłem rowerem, żeby coś pomóc lub chociaż popatrzeć, jak inni gaszą.

Kłopoty zakończyły się na koniec wakacji 1968 roku. Edward otrzymał świadectwo ukończenia kursu i został strażakiem. Egzamin zdał z wynikiem bardzo dobrym. Dokument wręczył mu porucznik pożarnictwa Andrzej Stefanowski, który po latach awansował na komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej.

Kilka dni po otrzymaniu uprawnień wybuchł pożar na podwórku jednego z rolników - wspomina strażak. - Palił się stóg siana, ale zagrożona była obora i dom. Nasza, stara motopompa działała bez zarzutu. W pobliżu był kanał melioracyjny, pełen wody. Akcja udała się w pełni. Nie dopuściliśmy do rozprzestrzenienia ognia. Nie zawsze się wszystko udawało. Nie zapomnę pożaru w Trutnowych. Gdy nas zawiadomiono, ogień strawił już konstrukcję budynku. Po ugaszeniu zgliszcz w gruzach znalazłem zwłoki mojego kolegi i rówieśnika. O takich tragediach trudno zapomnieć. Gdyby nas powiadomiono we wstępnej fazie pożaru...

Pół wieku temu wyposażenie strażaków OSP było ubogie. Stara motopompa była powodem do dumy, do tego drabiny, bosaki, ciężkie hełmy i toporki. Nikt nie marzył o aparacie do oddychania w zadymionych pomieszczeniach. Ochotnicy jeździli tylko do pożarów. Wypadków drogowych było niewiele, bo i ruch na drogach niewielki. Jeśli zdarzył się wypadek, poszkodowanymi zajmowali się lekarze pogotowia ratunkowego, a milicjanci wrakami pojazdów.

Warto być strażakiem - dodał Edward Woźniak. - Tworzymy grupę przyjaciół w różnym wieku. Organizujemy drużyny dziecięce i młodzieżowe OSP. Dyskutujemy o naszych akcjach i o szkoleniach. Wielu z nas przeszło kurs udzielania pomocy przedmedycznej. Do wypadków drogowych dojeżdżamy zazwyczaj przed ratownikami pogotowia. Czasem urządzamy zabawy taneczne. Zaczynałem, jako młodociany pomocnik strażaków, a pół wieku temu byłem już przewodnikiem pierwszej roty w prądownicą w ręku. Pełniłem różne funkcje w OSP Cedry Wielkie oraz w związkach OSP gminnym i powiatowym. Dziś jestem kierowcą strażackiego samochodu, ale do pełnienia dawnej funkcji przodownika już nie miałbym siły z racji wieku. Pół wieku minęło szybko.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pruszczgdanski.naszemiasto.pl Nasze Miasto