Bobry zagrażają Żuławom

Problemem zaniepokojone są władze gminy Suchy Dąb.
- Zapadnięcie się drogi uzmysłowiło nam, jak wielki problem stoi przed nami - mówi wójt Barbara Kamińska. - Nie poradzimy sobie sami z tym zagrożeniem, bo Motławą zarządza Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej, a wałami przeciwpowodziowymi Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych Województwa Pomorskiego. Pozwolenie na niszczenie pustych jam bobrów i naprawę wałów wydaje Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Gdańsku. Wróblewo leży poniżej poziomu morza, więc domy i pola zawsze są narażone na zalanie w przypadku wysokiego poziomu wody i osłabionych wałów. Nie wiemy, gdzie są gniazda tych ssaków, jakie fragmenty wałów są uszkodzone ani ile bobrów żyje na naszym terenie. Niebezpieczne mogą okazać się drzewa powalone przez nie w poprzek Motławy, bo to tamuje swobodny spływ wód.
- Nikt już nie jest w stanie policzyć zwierząt. - Nie posiadamy danych dotyczących liczby bobrów zamieszkujących nad brzegami Raduni, Motławy i Czarnej Łachy w powiecie gdańskim - przyznała Elżbieta Klimaszewska, kierownik Oddziału Krajowych Form Ochrony Przyrody Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Gdańsku. - W sezonie lęgowym bobrów ewentualne niszczenie nor w wałach przeciwpowodziowych rzek poprzedzone jest wizją terenową z udziałem pracownika RDOŚ w celu określenia, czy dana nora jest zajęta przez zwierzęta. Taki warunek został wpisany do decyzji wydanej przez naszą dyrekcję. W przypadku stwierdzenia zajęcia nory, prace związane z jej niszczeniem mogą być wykonywane dopiero od połowy września zgodnie z wytycznymi Ministra Środowiska. Uzgodnienie powyższych działań ma na celu niedopuszczenie do niszczenia stanowisk bobra europejskiego w okresie rozrodu i wychowu młodych, ze względów humanitarnych.
W sprawie niechcianych na Żuławach bobrów na forum Sejmu RP interpelował poseł Piotr Ołowski.