Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Agnieszka Syczewska, wiceprezes Lechii Gdańsk, dla "Dziennika Bałtyckiego": Widzę brak zrozumienia i komunikacji. Krytyka ma uczyć

Paweł Stankiewicz
Paweł Stankiewicz
Agnieszka Syczewska, wiceprezes Lechii Gdańsk
Agnieszka Syczewska, wiceprezes Lechii Gdańsk Jakub Steinborn
Agnieszka Syczewska, nowa wiceprezes Lechii Gdańsk, w wywiadzie dla "Dziennika Bałtyckiego" mówi m.in. o przeprowadzce nad morze, frekwencji na meczach biało-zielonych, pracy marketingu, transferach i zmianach właścicielskich.

Kulejący marketing, krytyka klubu w związku z brakiem wzmocnień przed grą w Europie, zmiana właściciela. Trudny moment wybrała Pani sobie na rozpoczęcie działalności w Lechii?

To prawda. Zaczęłam pracę 8 czerwca, a 8 lipca – dzień po meczu z Akademiją Pandev, w którym były pamiętne wydarzenia na trybunach – siedzieliśmy w klubie i powiedziałam, że mam niezłą miesięcznicę pracy w Lechii i nie spodziewałam się, że w tak krótkim czasie przyjdzie mi się zmierzyć z tyloma wyzwaniami. Tych wyzwań będzie jeszcze więcej, bo mierzymy się z wieloma trudnościami i nieprzychylnymi opiniami. Powtarzam sobie jednak, że lepiej zacząć od takich wydarzeń i problemów, bo łatwiej reagować i coś zmienić. Atmosfera kryzysowa dla nikogo nie jest korzystna, jednak pozwala nam w trudnych sytuacjach wykrzesać z siebie dodatkową energię. A była ona niezbędna ze względu na europejskie puchary, które są moim żywiołem i żałuję, że ta przygoda już się skończyła. To bardzo dobry czas, żeby poznać wszystkich, cały zespół i ocenić, jak sobie radzimy, aby przechodzić do kolejnych wyzwań, korygować, zmieniać. To rzeczywiście bardzo gorące lato w Lechii.

CZYTAJ TAKŻE: Kto jest najlepszym piłkarzem w historii Lechii Gdańsk? TOP 50

Neptun, morze czy Jarmark Dominikański. Co przyciągnęło Panią z Białegostoku do Gdańska?

Na Jarmarku Dominikańskim nie byłam i już w tym roku nie będę. Neptuna jeszcze nie widziałam. Przyznaję, że po odejściu z Jagiellonii zastanawiałam się nad zmianą branży. Po 14 latach w piłce nożnej pomyślałam, że to może dobry moment na to, żeby spróbować czegoś innego. Liczyłam się z tym, że muszę wyjechać z Białegostoku, aby rozwijać się zawodowo. Branża piłkarska jednak mnie chciała i jestem w pięknym mieście, i w klubie z wizją rozwoju. To mnie skusiło.

Z ręką na sercu, nie było ani chwili, żeby poleżeć na plaży?

Oczywiście, że bywałam na plaży. Morze, plaża, rower. Jest coś niesamowitego w morzu, że nawet po bardzo ciężkim dniu wystarczy 5-10 minut spojrzenia na fale, żeby odreagować i wyczyścić głowę.

No dobrze, wracamy do Lechii. Zobaczyła Pani co się dzieje w klubie, posłuchała Pani krytyki ze strony dziennikarzy i kibiców. I nie pomyślała Pani – gdzie ja przyszłam?

Nie, nie miałam takich myśli. W każdym klubie specyfika jest podobna, skala jedynie różna. Mierzyłam się z podobnymi sytuacjami już w tej branży. Lechia jest dużym klubem i skala wyzwań również. Nie jest jednak tak, że dopiero po słowach krytyki otworzyliśmy oczy. To co u nas wewnętrznie nie funkcjonuje, jest przedmiotem zainteresowania nas wszystkich. Presja z tym związana nie zniechęca tylko motywuje i będziemy pracować nad zmianami. W każdej krytyce jest ziarno prawdy, to powinno uczyć i usprawnić sposób zmiany funkcjonowania w wielu obszarach naszej działalności.

To teraz na Panią więcej spadnie. To normalne, że władze klubu unikają mediów i przez to pokazują obojętność w stosunku do kibiców, że to co robi zarząd to jego sprawa i nie musi się nikomu tłumaczyć?

Nie jest to obojętność czy próba unikania zderzenia się z niewygodnymi pytaniami z naszej strony. Spotkaliśmy się z Panem z prezesem Żelemem i od dwóch godzin z Panem otwarcie rozmawiamy. Jeśli będzie taka potrzeba, to jesteśmy dostępni. Jestem w Lechii od niedawna, ale widzę, ile jest problemów i braku zrozumienia w związku z problemami z komunikacją, a przez to potem niechęci do klubu. Chcemy to zmienić. Jesteśmy w trakcie procesu zmiany właściciela, która odbywa się poza nami. Możemy powiedzieć tyle, do czego większościowy akcjonariusz klubu nas upoważnił. To nie oznacza, że siedzimy i czekamy aż w drzwiach pojawi się nowy właściciel. Realizujemy naszą działalność, zaczęliśmy ligę, graliśmy w eliminacjach Ligi Konferencji. Rozmowy właścicielskie przykuwają mnóstwo uwagi medialnej, jednak my w klubie mamy do zrobienia bardzo wiele i to jest to, o czym możemy i chcemy rozmawiać w pierwszej kolejności.

CZYTAJ TAKŻE: Poznajcie partnerki piłkarzy Lechii Gdańsk! One oczarowały zawodników GALERIA

Co chce Pani zmienić w kwestiach marketingu w klubie, bo gra w kwalifikacjach Ligi Konferencji wizerunkowo została całkowicie zmarnowana?

Może nie została zmarnowana, ale na pewno nie do końca wykorzystana. W marketingu zawsze można zrobić więcej i wyjść z utartych schematów. Jest duży obszar do zagospodarowania, ale też jest potencjał w zespole i w osobach, które do klubu dołączyły. Będziemy zwiększać liczbę inicjatyw i wychodzić do ludzi, to właśnie zbyt mała aktywność jest jednym z zarzutów. Nie wszystko jednak jest zależne od nas. Weźmy na przykład reklamy naszych meczów, które są na mieście i zarzuty o ich nieaktualności, które pojawiły się ostatnio. Mamy umowę z firmą reklamową z Gdańska, która wymienia reklamy dopiero jak pojawi się nowy kontrahent. Stąd czasami stare reklamy meczów nadal są prezentowane w przestrzeni publicznej. Nie powinno do tego dochodzić i będziemy na to reagować we współpracy z naszym partnerem.

Czy to jest normalne, że kibice robią akcję „Trzydychy na Lechię” na mecz z Rapidem Wiedeń, a klub się podłącza, ale zgłasza imprezę na 28 tysięcy?

To była świetna akcja i zależało nam na tym, żeby mecz odbył się z udziałem takiej publiczności. Samo zgłoszenie wysłaliśmy do Urzędu Miasta na dwa tygodnie przed meczem zgodnie z szacunkami naszego działu organizacji i ticketingu. Prognoza była taka, że frekwencja nie będzie wyższa niż 25 tysięcy. Tymczasem w poniedziałek, 3 dni przed meczem mieliśmy sprzedanych osiem tysięcy biletów. Analiza ludzi, którzy w Lechii zajmują się tym od lat, wskazywała że dobijemy maksymalnie do 25 tysięcy. Różnica pomiędzy zgłoszeniem na 25, a 30 tysięcy wymaga podwojenie ochrony, bo wtedy trzeba otworzyć całą górę, a podwojenie wiąże się z koniecznością zaangażowania dodatkowo około 200 osób służb porządkowo–informacyjnych więcej. Za chwilę ktoś nam zarzuci, że chcieliśmy oszczędzić na służbach. Tak też nie było, wspólnie z agencją ochrony pracowaliśmy nad zapewnieniem odpowiedniej liczby służb na ten mecz. Obserwowaliśmy dynamikę sprzedaży biletów, każdy zainteresowany mógł nabyć wejściówkę i kibicować Lechii na stadionie. Ostatecznie na meczu było nieco ponad 23 tys. widzów. To oznacza, że nasze wstępne założenia szacunkowe były prawidłowe. Będziemy na przyszłość poprawiać naszą komunikację w zakresie organizacji imprez, w szczególności tych topowych.

CZYTAJ TAKŻE: Piłkarki AP Orlen Gdańsk są piękne i świetnie grają w piłkę ZDJĘCIA

Czy to normalne, że w klubie co chwilę zmienia się rzecznik prasowy i całe biuro?

Nie chcę wracać o historii. Nie było mnie w Lechii i nie znam przyczyn wcześniejszych zmian. Pod moim nadzorem jest m.in. komunikacja. Uważam, że stabilizacja jest podstawą do działania i rozwoju. W Jagiellonii współpracowałam z wieloma osobami powyżej dziesięciu lat, wspólnie uczyliśmy się tej branży. Zrobiliśmy masę błędów, ale tworzyliśmy zespół, który był dla siebie wsparciem i mierzył się z problemami w klubie. Ludzie byli moją największą siłą, bez nich ani ja, ani klub nic nie bylibyśmy w stanie osiągnąć. Moim zdaniem ludzie to najcenniejszy kapitał każdej organizacji. Chciałabym mieć możliwość stworzenia takiego zespołu w Lechii. Teraz jestem na etapie poznawania ludzi, a gra w europejskich pucharach była silnym przetarciem i pokazała, w jakich obszarach potrzebujemy zmian. W zakresie marketingu i komunikacji zawsze można coś poprawić i nigdy nie jest tak dobrze, że już niczego nie da się zmienić. Pracujemy nad pomysłami i zmianą strategii, żeby otworzyć się marketingowo na Gdańsk i kibiców.

Wie Pani, co mówi się o pracy w klubie? Że nie ma mniej stabilnego i niepewnego zajęcia w Trójmieście niż bycie rzecznikiem prasowym w Lechii. Jak to działa na wizerunek?

Historia pokazuje, że praca w Lechii na tym stanowisku nie jest pewna. Liczę na to, że tak nie będzie, bo wiem, ile daje doświadczony i stabilny zespół. Chcę taki stworzyć, ale nie będę deklarować, ile czasu to zajmie. Zmiana postrzegania pracy w klubie przez otoczenie też wymaga czasu i stworzenia pracownikom warunków do rozwoju, wsparcia i zapewnienia im bezpieczeństwa.

W jaki sposób chce Pani zapełnić trybuny w Gdańsku przy braku wzmocnień i braku pewności, że drużyna biało-zielonych będzie walczyć o ligowe podium?

Rzeczywiście problem frekwencji jest duży i każdy, kto ten wątek porusza, kiedy pytam, jaka jest jego zdaniem tego przyczyna, nie jest w stanie zdecydowanie na to odpowiedzieć. Mnie też jest trudno wskazać jedną przyczynę takiej sytuacji. Moim zdaniem powinniśmy przede wszystkim przeprowadzić analizę takiego stanu rzeczy, zapytać kibiców, którzy nie uczestniczą już w meczach, dlaczego na stadion nie wracają, co nimi kieruje. W ostatnich sezonach Lechia walczyła o czołowe lokaty w lidze, frekwencja wtedy też nie była dobra. Musimy, jako klub, bardziej się otworzyć na kibiców, wsłuchać się w ich głos, poznać powody, dlaczego mecze nie są już dla nich atrakcyjne, a przyjście na stadion nie jest stałym punktem ich weekendowych planów. Lechia zaczęła już prowadzić działania w szkołach czy placówkach oświatowych. Szukamy partnera do sektora rodzinnego, żeby zwiększyć atrakcyjność tego miejsca dla najmłodszych kibiców. Zwiększenie frekwencji to z całą pewnością jeden z kluczowych obszarów, którym będziemy się zajmować. Nie powiem, że wszystko, co było robione do tej pory, to było złe, a ja mam złotą receptę. Ten problem musimy zdiagnozować i do tego odnieść nasze działania i strategię budowania frekwencji oraz zaufania wśród kibiców.

Przejdźmy do transferów, bo ich brak nurtuje kibiców. Ile można słuchać opowieści, że Lechia ma tak fantastyczną kadrę, że trudno znaleźć do niej równie wartościowe ogniwo, a 17 pozostałych klubów Ekstraklasy nie miało problemu, żeby wzmocnić zespół?

Prowadziliśmy rozmowy, ale piłkarze byli poza naszym zasięgiem finansowym albo nie spełniali naszych oczekiwań. Nikt kluczowy nie odszedł z drużyny, a ten zespół poprzedni sezon zakończył na czwartym miejscu w tabeli. Do końca sierpnia chcemy zrobić dwa ruchy transferowe, jesteśmy w fazie rozmów, ale musimy pamiętać, że dla piłkarzy zagranicznych polska Ekstraklasa nie jest pierwszym wyborem, dlatego też zajmuje to więcej czasu.

Lechia jest przed zmianą właściciela. Jak wygląda ta kwestia?

Proces sprzedaży prowadzony jest przez akcjonariusza większościowego i toczy się poza zarządem klubu. Natomiast za zgodą właściciela możemy Państwu powiedzieć, iż zgodnie z jego zapowiedzią po 10 czerwca spośród kilku zainteresowanych podmiotów wyłonione zostały dwa, z którymi toczą się dalsze rozmowy. Obecnie są to rozmowy pomiędzy działami prawnymi, dotyczące zabezpieczenia umów. Ten proces może potrwać do kilku tygodni.

Z czego wynikała likwidacja zespołu rezerw? To wariant oszczędnościowy, bo trudno dostrzec korzyści szkoleniowe?

W głównej mierze chodziło właśnie o aspekty sportowe. Żaden z zawodników rezerw nie przebił się do pierwszego zespołu, do tego doszły problemy infrastrukturalne związane z brakiem boisk w Gdańsku. Jeżeli będziemy mieli młodego zawodnika, który będzie przewyższał umiejętnościami rówieśników, to będziemy go ogrywać na wypożyczeniu w I czy II lidze. Gra w IV lidze, czyli na piątym poziomie rozgrywkowym, nie była dla takich zawodników żadną szansą rozwoju. Kilku naszych młodzieżowych zawodników trafiło do I drużyny bezpośrednio z drużyn juniorskich. Wszystkie powody takiej decyzji były przedstawione w komunikacie klubu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pruszczgdanski.naszemiasto.pl Nasze Miasto