Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Adam Mandziara wyprzedaje Lechię Gdańsk. Prezes rozbił drużynę Piotra Stokowca, która osiągnęła w poprzednim roku historyczny sukces

Paweł Stankiewicz
Paweł Stankiewicz
Fot. Karolina Misztal
Prezes Adam Mandziara pokazał, że potrafi w ciągu kilku dni rozwalić zespół budowany przez trenera Piotra Stokowca, który zdobył Puchar Polski, Superpuchar Polski i brązowy medal mistrzostw Polski. Dziś po tej drużynie zostało tylko wspomnienie, a Mandziara hurtowo wyprzedaje piłkarzy za plecami Stokowca. Dziś coraz trudniej wytypować skład na pierwszy mecz ligowy.

Trener Stokowiec od przyjścia do Lechii konsekwentnie mówił o długim procesie budowania zespołu. Nie tak to miało jednak wyglądać. Lechia osiągnęła historyczny sukces w poprzednim roku i z pewnością trzon drużyny został stworzony. Stokowiec miał wolną rękę w kwestiach personalnych i dzięki temu dobrze wszystko funkcjonowało. Niestety, od powrotu Mandziary na stanowisko prezesa Lechii wszystko się posypało. Zabrał się za kwestie personalne i podejmował decyzje bez konsultowania tego ze Stokowcem. Tak było chociażby w kwestii odsunięcia Artura Sobiecha, Sławomira Peszki i Rafała Wolskiego, bo szkoleniowiec miał w tej kwestii zupełnie inne zdanie. Znowu pojawiły się bardzo duże zaległości wobec piłkarzy. Tymczasem zbliża się proces licencyjny i z końcem marca Lechia musi wykazać brak zaległości na dzień 31 grudnia 2019 roku. Stąd Mandziara hurtowo wyprzedaje zawodników, aby ratować budżet, a jednocześnie przechwala się rekordowym obrotem w historii klubu w wysokości 50 milionów złotych i jak to jest dobrze w klubie. Tylko gdzie są te pieniądze skoro teraz trzeba sprzedawać kolejnych zawodników. Jak tak dalej pójdzie, to trenerzy Stokowiec, Maciej Kalkowski i Jarosław Bieniuk będą musieli pomóc drużynie na boisku. Prezes Lechii nie ma hamulców, wynik sportowy nie ma dla niego takiego znaczenia i bez problemu pozbywa się piłkarzy. Jest gotowy sprzedać każdego zawodnika. W tej sytuacji trudno się dziwić akcjonariuszom mniejszościowym, że nie chcą zgodzić się na konwersję udziałów. Tak jak Mandziara jest w stanie wyprzedać większość zespołu, tak samo byłby w stanie postąpić z całym klubem, gdyby tylko miał taką możliwość.

Lechia od początku roku straciła już kilku piłkarzy, którzy dawali tej drużynie jakość. Jako pierwszy odszedł Sobiech, a nowych klubów mają szukać sobie Peszko i Wolski. Nie znaleźli ich, więc jest szansa, że pomogą Lechii wiosną. To dotyczy zwłaszcza Peszki, o którym mówi się, że wobec ostatnich ruchów transferowych może zostać przywrócony do pierwszego zespołu. Peszko zagrał sparing w zespole rezerw Lechii, który pokonał Pomezanię 7:0. Sławek strzelił dwa gole i miał trzy asysty.

CZYTAJ TAKŻE: Piękne i seksowne polskie sportsmenki ZDJĘCIA

W piątek z zespołem biało-zielonych żegnali się kolejni zawodnicy. Lukas Haraslin w czwartek pożegnał się z drużyną, poleciał na testy medyczne do Włoch i od piątku jest piłkarzem Sassuolo. Został przez Lechię wypożyczony, ale to wybieg formalny, aby ominąć finansowe fair play. W umowie została zapisana kwota transferu, a po sezonie Sassuolo ma obowiązek wykupić Słowaka. Haraslina chciał Standard Liege, który proponował 1,5 miliona euro, ale oferta z Włoch była znacznie lepsza. Nieoficjalnie mówi się o ponad dwóch milionach, a nawet 2,5 milionach euro. Ten transfer można zrozumieć, bo Haraslin był już długo w Lechii, trochę było już widać zmęczenie materiału i już się nie rozwijał w polskiej ekstraklasie. Dla swojego dobra musiał w końcu wyjechać do lepszej ligi i tak się właśnie stało. To jednak wcale nie koniec strat. W piątek już było jasne, że z drużyną z Turcji nie wróci Daniel Łukasik i nawet nie zagrał w ostatnim sparingu. Łukasik został wypożyczony do końca sezonu do Ankaragucu, które walczy o utrzymanie i nawet w niedzielę zadebiutował już w nowym zespole. Niestety, to dalej nie musi być koniec osłabień, bowiem bliski odejścia jest Filip Mladenović. Serb ma ważny kontrakt do końca sezonu, prowadził w Gdańsku rozmowy, ale nowej umowy nie podpisał. Nie można być pewnym, że Mladenović zagra wiosną w Lechii. Wprawdzie nie ma tematu jego transferu do zespołu HNK Rijeka, ale wciąż w grę wchodzi kierunek rosyjski. Jednocześnie wraca temat pozyskania przez Lechię napastnika Goricy, Łukasza Zwolińskiego. On jednak ma ważny kontrakt w Chorwacji, więc nie będzie to łatwe. Pytanie, czy to nie koniec, bo zawsze może znaleźć się ktoś chętny na Karola Filę, Michała Nalepę czy Patryka Lipskiego. Jeśli dodamy do tego uraz Jarosława Kubickiego raz Jakuba Araka czy problemy kardiologiczne Żarko Udovicicia, to Stokowiec - o ile wytrzyma tę sytuację - będzie miał nad czym myśleć przy ustalaniu składu i nie uniknie głębokiego sięgania po młodzież.

Profil Cristiano Ronaldo na Instagramie obserwuje 200 mln osób
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto