Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Pruszcza pod ścianą. Kupili mieszkania, obiecano im drogę której nie ma. Teraz walczą o dojazd do swoich bloków

Jakub Cyrzan
Jakub Cyrzan
Mieszkańcy ul. Miłosza w Pruszczu Gdańskim walczą o budowę dojazdu do swoich bloków. Walka ta trwa już ponad 10 lat i wciąż nie widać na horyzoncie pozytywnego jej rozwiązania. Jak się okazuje, blisko stumetrowy dojazd jest podzielony na 7 części i ma kilku prywatnych udziałowców. Mieszkańcy na przestrzeni lat rozstrzygali sprawy z deweloperem w sądzie. Ten ostatni, jak mówią, najpierw drogę obiecał, a później z obietnic tych się wycofał. "Zostaliśmy oszukani. Co jeszcze możemy zrobić?" - pytają mieszkańcy.

Są bloki, nie ma drogi. Problem mieszkańców ul. Miłosza w Pruszczu

Do naszej redakcji zgłosili się mieszkańcy budynków przy ul. Miłosza w Pruszczu Gdańskim. Mieszkania, które kupili ok. 2010 r. mieszczą się w czterech blokach przy wybudowanej prowizorycznie z płyt jomb drodze. Drogę tą wybudował deweloper, który jak wskazują mieszkańcy, deklarował jej przebudowanie niedługo po wykupieniu wszystkich mieszkań.

- Przedstawiciele firmy byli dla nas niezwykle uprzejmi - mówi nam pani Marzena mieszkająca w jednym z bloków przy ul. Miłosza. - Kiedy pytałam o drogę, członek zarządu firmy zapewniał mnie, że zostanie ona wykonana od razu po tym, gdy działki naprzeciwko naszych mieszkań zostaną ostatecznie wykupione przez prywatnych właścicieli.

Mijały lata, okoliczne działki zostały wykupione, a prowizorycznie ułożone płyty nadal nie uległy remontom. Na odcinku drogi nie poprowadzono żadnych odpływów. Każdy deszcz na osiedlu przynosił potężne kałuże. Z czasem kałuże zaczęły przeradzać się w... stawy. Droga niszczała, płyty zaczęły się osuwać, a przejazd w okresie opadów i roztopów stawał się wręcz niemożliwy.

- Tylko tej zimy w dziurach, których nie było widać pod pokrywą śniegu, trzech mieszkańców osiedla uszkodziło miski olejowe w swoich samochodach - mówi pan Andrzej.

Problem przy wywozie odpadów

A to nie koniec problemów mieszkańców, bo stan drogi doprowadził kilka lat temu do sytuacji, w której spółka wywożąca miejskie odpady, przez ówczesny stan nawierzchni groziła brakiem możliwości wywozu śmieci:

- Kilka lat temu w piśmie od spółki poinformowano nas, że jeśli nie poprawimy stanu drogi, samochody spółki nie będą odbierać śmieci spod naszych bloków. Wówczas wspólnie zainwestowaliśmy kwotę blisko 7 tys. zł i zorganizowaliśmy prace, które ten stan poprawiły.

Dało to jednak niewiele, bo jak mówią mieszkańcy, już po roku droga wyglądała tak samo, albo gorzej. Do tej pory podobnych pism właściciele nieruchomości już nie dostali, a jak udało nam się dowiedzieć, obecnie podobne utrudnienia już im nie grożą.

Droga, która nie istnieje

Mieszkańcy postanowili działać. Jak się jednak okazało, droga, która była im obiecana przez dewelopera, nie widnieje prawnie jako droga. W rzeczywistości ułożone przez dewelopera płyty są działką, należącą do prywatnych udziałowców.

- Droga, która jest w rzeczywistości wykorzystywana przez mieszkańców, należy do podmiotów posiadających działki po drugiej stronie ulicy - pięciu prywatnych osób, Małej Spółdzielni Mieszkaniowej Razem i nadal dewelopera - mówi Karolina Czaja z firmy Prestiż, zarządzającej budynkami przy ul. Miłosza. - W sumie działka ta podzielona jest na 7 części. Według prawa, innego dojazdu do bloków niż przez ul. Miłosza przy budynku 10 oraz ul. Herberta nie ma. Deweloper nie może zapewnić dojazdu do budynków nr 10,12,14,16 przez ul. Miłosza, jeśli jest to działka w rękach prywatnych. Firma miała w niej częściowy udział, jednak to nie jest warunkiem pełnoprawnego dostępu do tej drogi. W każdej chwili właściciele domków jednorodzinnych mogą postawić szlaban i utrudnić dojazd mieszkańcom bloków.

Co więcej, w całej sytuacji mieszkańcy bloków przy ul. Miłosza nie są nawet stroną prawną. Blisko 10 lat temu spór pomiędzy nabywcami mieszkań a deweloperem wszedł na drogę sądową. Powodów było wiele.

- Okazało się, że nasze mieszkania miały bardzo wiele uchybień. Ściany z czasem zamakały i pojawiała się na nich pleśń. Sprawę z firmą PB Projekt wygraliśmy, jednak przyznanego nam odszkodowania nie otrzymaliśmy do dziś - wspomina pan Arkadiusz.

Niedługo po przegranej sprawie, firma częściowo zmieniła swój zarząd. Do tematu drogi jednak już nigdy nie udało się powrócić.

- Zostaliśmy oszukani. Zapewniano nas wielokrotnie, że droga powstanie. Zapewnienia okazały się pustymi słowami, a teraz zostaliśmy z problemem sami - mówi dalej pan Andrzej, właściciel jednego z mieszkań.

Mieszkańcy Pruszcza pod ścianą. Kupili mieszkania, obiecano ...

Kto odpowiada za budowę bloków bez dostępu do drogi?

Próbowaliśmy skontaktować się z jednym z członków zarządu firmy deweloperskiej, sprzedającej mieszkania przy ul. Miłosza ponad dziesięć lat temu. Konkretnych informacji na temat tego, jak doszło do sytuacji, w której przy budowie bloków nie zagwarantowano dojazdu do drogi publicznej uzyskać się jednak nie udało. Z podobnym zapytaniem zwróciliśmy się także do Wydziału Architektury i Budownictwa oraz Powiatowego Inspektora Budowlanego w Pruszczu Gdańskim. Ta pierwsza instytucja, kilkanaście lat temu wydała zgodę na budowę obiektów, druga ów obiekty odebrała. Jak wskazuje Inspektor Nadzoru Budowlanego w kierowanym do nas piśmie, dostęp do drogi publicznej można uzyskać na trzy sposoby:

"Bezpośredni dostęp do drogi publicznej zapewnia zjazd (będący połączeniem drogi publicznej z nieruchomością usytuowaną przy drodze). Nieruchomość może ponadto zostać skomunikowana z drogą publiczną poprzez drogę wewnętrzną lub - za pośrednictwem innej nieruchomości (o charakterze niedrogowym), pod warunkiem ustanowienia na tej nieruchomości odpowiedniej służebności drogowej (drogi koniecznej)".

W tym przypadku wydaje się jednak, że żadne z powyższych nie zostały spełnione. Co prawda, jak wskazywano w piśmie, zgodnie z zatwierdzonym projektem budowlanym przez ówczesnego Starostę Gdańskiego (w 2007 r.), na działki prowadzą cztery wjazdy od strony północnej oraz jeden wjazd do garaży od strony zachodniej. Problem w tym, że właścicielem działek, do których dojazd był poprowadzony była wówczas Mała Spółdzielnia Mieszkaniowa "Razem". Sprawa zatem wciąż pozostaje otwarta. Na pytania wysłane do Wydziału Architektury i Budownictwa dotyczące pozwoleń na budowę oraz szczegółów całej sytuacji dwa tygodnie temu, do tej pory nie udzielono nam odpowiedzi.

Miasto nie może pomóc w tej sytuacji

Mieszkańcy mają związane ręce. Kilkukrotnie próbowali prosić o interwencję władze miasta. Nadzieję w rozwiązaniu problemu pokładali w tym, że samorząd mógłby przejąć drogę z rąk prywatnych właścicieli. Jak wskazują mieszkańcy, większość udziałowców drogi wyraża chęci zrzeczenia się jej na rzecz podmiotu, który byłby w stanie przejąć ją w całości. Niestety, jak mówią włodarze miasta, takie praktyki są w tej sytuacji niemożliwe m.in. ze względu na zawiłą sytuację prawną.

- Jako Gmina nie posiadamy obecnie instrumentów prawnych, by pomóc w tej sytuacji mieszkańcom - mówi Radosław Klaczkowski, z-ca burmistrza Pruszcza Gdańskiego. - W momencie, gdy w świetle prawa mieszkańcy Wspólnoty nie mają nawet udziałów w drodze, trudno jest o czymkolwiek rozmawiać, tym bardziej w kwestii ewentualnego wspólnego partycypowania w budowie nawierzchni drogowej, czy o procedurze ubiegania się o przejęcie tej drogi w ręce miasta - dodaje.

"Nikt nie chce nam pomóc"

Tak drogowy problem prześladuje mieszkańców od lat. I niestety, prześladować może jeszcze długo, bo światełka w tunelu nie widać.

- Nie jesteśmy w stanie utrzymać drogi z własnych pieniędzy. Jej remont, budowa, czy stworzenie infrastruktury łącznie z odpływem, są dla nas jako mieszkańców nierealne finansowo. Teraz dodatkowo okazuje się, że jesteśmy w tej sytuacji ograniczeni prawnie. Nikt nie chce i nie może nam pomóc. To kuriozum, że w dzisiejszych czasach może dochodzić do takiego stanu rzeczy. Zostaliśmy postawieni w beznadziejnej sytuacji i nikt nie może za nią odpowiedzieć - dodaje sfrustrowany pan Arkadiusz.

Jak zakończy się ta sprawa i czy droga, która w zapisach prawnych nie istnieje, będzie dalej użytkowana przez zmęczonych ciągnącą się latami sytuacją właścicieli mieszkań? Tego niestety nadal nikt nie jest w stanie powiedzieć. Mieszkańcy wciąż liczą, że na ścieżce ich problemu pojawi się instytucja, która ów problem rozwiąże. Pozostaje mieć nadzieję, że do tego czasu na dojazdowej drodze nie zostanie postawiony szlaban, a dojazd będzie możliwy nie tylko dla właścicieli suv-ów i ciężarówek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Czy warto kupować dzisiaj mieszkanie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pruszczgdanski.naszemiasto.pl Nasze Miasto