Autor:

2017-02-10, Aktualizacja: 2017-02-14 16:00

To coś więcej niż gra. To siła internetu!

Internet szturmem podbijają gracze tacy, jak Blowek, reZigiusz czy Stuu. Ich poczynania śledzą w sieci miliony fanów, a oni mają status gwiazd i udzielają się nie tylko w internecie. Występują w popularnych programach telewizyjnych, prowadzą akcje charytatywne i własne sklepy. Na czym polega fenomen "gamerów"?

W Rankingu Polskich Youtuberów pierwsze miejsce zajmuje SA Wardęga (prawie 3,5 miliona subskrypcji), dalej jest AbstrachujeTV (prawie 2,6 miliona). Kolejne miejsca należą już jednak do graczy (lub jak ktoś woli - "gamerów") - których youtube'owa działalność polega przede wszystkim na pokazywaniu, jak się gra i w co warto grać. Ale nie tylko.

Ci najpopularniejsi udzielają się już nie tylko w internecie. Stuu zamieszkał niedawno w katowickiej galerii Silesia City Center, a reZigiusz zbierał pieniądze dla chorych dzieci i pracował z ekipą programu "The Voice of Poland".

© SZYMON STARNAWSKI / POLSKA PRESS

Blowek

Pierwszy milion i dobra prezencja

Blowek (zobacz kanał) ma dopiero 18 lat i prawie 2,5 miliona subskrypcji na YouTubie. Był jednym z pierwszych graczy, którym udało się przekroczyć milion subskrypcji na tej platformie. W wywiadach twierdzi, że w dalszym ciągu uwielbia grać, ale jego głowę coraz częściej zaprząta vlog. Z jednej strony trudno uwierzyć, że zaczynał cztery lata temu od "Minecrafta". Z drugiej - to właśnie "Minecraft" był "grą-zjawiskiem", cieszącym się tak dużą popularnością, że dzięki niemu najlepsi gracze osiągnęli status internetowych gwiazd - celebrytów w świecie gier.

Blowek ma dziś też swój sklep w sieci i program "Blow Star", w którym przeprowadza wywiady z różnymi ludźmi (dostępny na platformie Veedo.pl, która należy do TVN-u).

- Blowka kojarzę przede wszystkim stąd, że przeprowadził wywiad z seniorką, Bogusią Bodziarek, która uwielbia grać w gry, także w Playstation. Ale młodzi ludzie doceniają "gamerów" zupełnie za coś innego - mówi Przemysław Staroń, psycholog z Uniwersytetu SWPS w Sopocie. - Przede wszystkim za dystans do siebie i... dobrą prezencję. Taką, jaką powinno się mieć w telewizji.



Według psychologa, YouTube to taka telewizja dla młodych. - Oni nie włączają odbiorników telewizyjnych, wystarczy im internet. Ale przecież tych vlogerów nikt by nie oglądał, gdyby nie byli przystojnymi, atrakcyjnymi i przebojowymi młodymi mężczyznami - dodaje Przemysław Staroń.

© LUCYNA NENOW /Polska Press

Stuu zamieszkał w Silesia City Center. Spotkanie z fanami

Drugi z wyżej wymienionej trójki - Stuu - udziela się w sieci jako Stuu Games, ale fanom znany jest również jako Polski Pingwin, bo pod tą nazwą zaczynał karierę youtubera. Ale jak każdy, on również chciał pracować na swoje nazwisko (naprawdę nazywa się Stuart Kluz-Burton - przyp. red.) i przemianował swój kanał właśnie na Stuu Games.

Dziś ma na YouTubie ponad 2 mln 200 subskrypcji. Co ciekawe, jak przyznaje w wywiadach, sam jest tylko twórcą, rzadko ogląda filmy innych youtuberów, bo nie ma na to czasu. Przygotowanie filmu i montaż to wielogodzinna praca. Stuart z vloga zrobił swój biznes. Teraz jest nie tylko youtuberem, ma również swój sklep z odzieżą. Można w nim kupić skarpetki, bluzy, dresy i koszulki - wszystko czarno-białe, z grafiką typową dla Stuu.



Na działalności "gamera" nie poprzestał również reZigiusz, 19-latek pochodzący z Wodzisławia Śląskiego. Podobnie jak Stuu ma swój sklep internetowy, w którym do kupienia są: koszulki, bluzy i kubki. Z czasem przestał być jedynie "gamerem", a stał się vlogerem.

- Długo uważałem, że nagrywanie vlogów nie jest dla mnie i że nie będzie ich u mnie na kanale. Zwróciłem jednak uwagę na prośby pojawiające się w komentarzach pod filmami, w mailach, które dostawałem od widzów lub w rozmowach z nimi przy rozmaitych okazjach - mówi reZigiusz. - Widzowie są dla mnie bardzo ważni i staram się, by treści publikowane na moim kanale odpowiadały ich potrzebom. Dlatego pewnego ranka pojechałem do sklepu po drona i to był impuls, by zacząć nagrywać swojego pierwszego vloga. Chciałem pokazać widzom znającym mnie przede wszystkim z "gamingu" nieco inną stronę mojego życia - dodaje.

Gry to nie jedyna pasja reZigiusza. Nastolatek lubi aktywnie spędzać czas i podróżować. - Moją największą pasją, zaraz po "gamingu", jest Enduro - przyznaje. - Widzowie we vlogach mają okazję towarzyszyć mi podczas moich wypraw, czy to w terenie, czy za granicę. Zabrałem ich już na Euro do Francji, Chorwacji czy ostatnio - do odległej Boliwii na Rajd Dakar.

Vlog jest dla niego odskocznią od codzienności, urozmaiceniem formatu filmów publikowanych na YouTubie. reZigiusz dzieli się w nim, tak jak znane gwiazdy, swoim prywatnym życiem z fanami. I nie ma przed tym obaw.

- Razem z moimi widzami tworzymy wielką społeczność, więc chciałbym pokazać im jak najwięcej z mojego życia. A dzieje się w nim dużo. I to na tyle fajnych rzeczy, że nie chciałem ich zostawiać tylko dla siebie. Twórca nie może pozwolić sobie na to, by na jego kanale wiało nudą
- tłumaczy vloger. - Panujące trendy szybko się zmieniają, a co za tym idzie - oczekiwania widzów względem youtubera. Moim zadaniem jest być o krok lub nawet dwa kroki do przodu, by treść filmów na moim kanale była zawsze atrakcyjna.


© LUCYNA NENOW /Polska Press

reZigiusz w Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach

Pokaż kawałek swojego życia

Zdaniem Przemysława Staronia to właśnie fakt, że vlogerzy pokazują w sieci część swojego życia, jest ich mocną stroną.

- Dzięki temu stają się dla młodych ludzi wiarygodni i autentyczni. Dla przedstawicieli pokolenia "Z" (ludzi urodzonych po 2000 r. - przyp. red.) nic nie liczy się tak bardzo jak autentyczność. Pewnie dlatego, że dziś rozumieją, że istotne są emocje, a nie to, jaki kierunek studiów kończą. I tacy są też "gamerzy". Oni pokazują, że ich życie to nie tyko gry. Opowiadają o swoich pasjach: podróżach, zainteresowaniach i to przyciąga - twierdzi Przemysław Staroń.




Oczywiście to, co prezentują vlogerzy, jest w pewnym sensie kreacją - sprawiają wrażenie zabawnych i rozrywkowych, a w wywiadach z dziennikarzami niejednokrotnie przyznają, że przejmują się np. "hejtem".

- Na pewno niektórzy są też zakompleksieni, mają swoje słabości. Prezentują się jako zabawni i rozrywkowi, ale nie wiemy, jacy są naprawdę. I nigdy nie będziemy tego wiedzieć - mówi Staroń.

Lekka, przystępna forma

Wystarczy przypomnieć innego znanego youtubera - Włodka Markowicza, który odkąd odciął się od Lekko Stronniczych, pokazał w sieci swoje zupełnie inne, bardziej wiarygodne i autentyczne oblicze. Oblicze, w którym nie ma tak wiele rozrywki, jest za to refleksja nad samym sobą.

- Każdy twórca szuka swojego sposobu na to, by się wybić. Włodek Markowicz stworzył "Kropki", które trafiają do ludzi autorefleksyjnych. Tych, którzy analizują. Ale "gamerzy" to zupełnie inna grupa youtuberów. Oni mają zabawiać. Młodzi ludzie nie są dziś głusi na wartości, ale w internecie częściej wybierają to, co przystępne i podane w lekkiej, przyjemnej, wręcz zabawowej formie. Teraz pozostaje wierzyć, że będą się jednak pojawiać i tacy youtuberzy jak Włodek Markowicz, którzy udowodnią, że świat to nie tylko dobra zabawa - dodaje Staroń.

Moc youtuberów

Dzięki ogromnej popularności "gamerzy" mogą zrobić wiele dobrych rzeczy i angażować się społecznie. reZigiusz zorganizował akcję charytatywną, w której zaapelował do fanów o pieniądze na rzecz pomocy dzieciom z Wojewódzkiego Szpitala Rehabilitacyjnego w Jastrzębiu Zdroju. Liczył na kilka tysięcy, w sumie udało się uzbierać 138 tys. złotych.

© LUCYNA NENOW /Polska Press

Fani na spotkaniu z youtuberami w Silesia City Center

- W ubiegłym roku zorganizowaliśmy drugą akcję charytatywną o nazwie „Rezimy Dobrem”. Była to już nieco większa akcja, w ramach której w ciągu 24 godzin zebraliśmy ponad 320 tys. złotych, które pomogły dzieciom z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach - dodaje reZigiusz. - Dzięki pomocy ludzi, którzy kupili ubrania i opaski sygnowane nazwą akcji, zostanie wkrótce wybudowany specjalny, rehabilitacyjny plac zdrowia i zabawy.
Moc youtuberów jest duża, lecz moc drzemiąca w całej społeczności, działającej we wspólnym, szczytnym celu, jest jeszcze większa - dodaje.



Kanały youtubowe "gamerów" mają ogromną oglądalność. Dlaczego młodzi ludzie z takim zaangażowaniem śledzą w sieci, jak gra się w gry, zamiast samemu zasiąść przed komputerem i zanurzyć się w wirtualny świat, w którym można mieć przecież kilka żyć? Iza „9kier” Pogiernicka, streamerka i redaktorka magazynu "CD-Action", znajduje na to wytłumaczenie.

- Wyróżniłabym trzy główne grupy osób oglądających to, jak grają "streamerzy", transmitujący na żywo oraz youtuberzy, publikujący wideorecenzje i filmy z fragmentami gry. Widzów porywa osobowość i poglądy gracza albo próbują się od niego czegoś nauczyć lub sprawdzić grę przed zakupem - mówi Iza. - Pierwsza kategoria dotyczy wyrazistych postaci, których rolą jest w największym stopniu zapewnianie widzom rozrywki i którzy nieraz urastają do rangi internetowych celebrytów. Druga jest szczególnie częsta w przypadku najpopularniejszych tytułów, zwłaszcza gier turniejowych, ogrywanych przez profesjonalistów, bo w e-sport, czyli cyfrowe zmagania na szczeblu lokalnym i międzynarodowym, sponsorzy pakują grube miliony dolarów. To trochę tak, jakbyś miał możliwość oglądać ulubionego piłkarza nie tylko na boisku, ale również w czasie treningu - dodaje.

Jej zdaniem, w tym ostatnim przypadku "streamy" i wideorecenzje pełnią tradycyjną rolę, którą kiedyś spełniały wyłącznie pisma branżowe – pozwalają obejrzeć fragmenty gry i na tej podstawie zadecydować, czy warto ją kupić, zwłaszcza, że gry wysokobudżetowe nieraz kosztują ponad 200 zł.


© Materiały prasowe

reZigiusz

Być przewodnikiem w grze

To, że popularność "gamerów" wciąż rośnie i to zaskakująco szybko, tak jak liczba subksrypcji na YouTubie, nie dziwi również reZigiusza.

- Niektórzy, paradoksalnie, nie lubią grać w gry komputerowe, ale podobają się im zabawnie zmontowane filmy
z gier, wzbogacone o komentarz youtubera. Drugim powodem, dlaczego ludzie tak lubią oglądać różne serie z gier, są powody techniczne: obecnie gry komputerowe wymagają profesjonalnego sprzętu, na który nie każdy może sobie pozwolić. Sam ostatnio wymieniałem komputer, żeby sprostać wymaganiom najnowszych pozycji - mówi reZigiusz.

I dodaje: - Wydaje mi się, że obecnie gry dają bardzo duże pole do popisu graczom – można przechodzić je na wiele sposobów, w wielu trybach. Niektóre oferują także więcej niż jedno możliwe zakończenie, co czyni każdą rozgrywkę niepowtarzalną. Wielu twórców zachęca swoich widzów do aktywności, by oni sami mieli realny wpływ na przebieg serii z gry i właśnie to poczucie, że ma się wpływ na treść kanału, przyciąga widzów i sprawia, że chcą zostać na dłużej.

Kinga Czernichowska, dziennikarka wroclaw.naszemiasto.pl i gazetawroclawska.pl

Zdjęcie główne: materiały prasowe