Przed meczem trudno było przewidzieć, jak gdańscy siatkarze spiszą się w sobotnim spotkaniu przeciwko ekipie PGE Skry. A to dlatego, że w tym sezonie grają w kratkę. Po raz kolejny jednak udowodnili, że w starciach z rywalami z najwyższej ligowej półki potrafią zmobilizować się podwójnie.
Od samego początku podopieczni trenera Andrei Anastasiego grali bardzo odważnie. Skuteczni w ataku byli zarówno Damian Schulz jak i przyjmujący Miłosz Hebda i Mateusz Mika. Ten ostatni świetnie wprowadził się do gry, mimo że ostatnio długo dochodził do siebie po urazie stawu skokowego.
Oba zespoły wymieniały ciosy, ale grały też falami. Fragmentami to gdańszczanie prezentowali mistrzowską formę, by jednak za chwilę całkowicie oddać pole rywalowi.
Ostatecznie o losach pojedynku musiał zadecydować tie-break. A w nim gdańszczanie przegrywali już... 1:8. Potrafili jednak jeszcze postraszyć rywala. Przewaga bełchatowian była jednak na tyle wysoka, że dowieźli ją już do końca spotkania.
Lotos Trefl Gdańsk - PGE Skra Bełchatów 2:3 (25:21, 20:25, 25:16, 19:25, 10:15)
Lotos Trefl: Masny 2, Grzyb 9, Schulz 20, Paszycki 7, Mika 15, Hebda 16, Gacek (libero) oraz Pietruczuk, Romać, Stępień.
PGE Skra: Uriarte 4, Lisinia 8, Wlazły 13, Kłos 9, Winiarski, Penczew 9, Piechocki (libero) oraz Szalpuk 2, Kurek 13, Gladyr 2.
Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?