Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pruszcz Gd.: Olena Ulianova tworzy i kreuje przestrzeń artystyczną wokół siebie i w galerii Szary Ganek. Wspiera lokalnych twórców [ZDJĘCIA]

Danuta Strzelecka
Fot. Danuta Strzelecka
Olena Ulianova, uznana ukraińska artystka z międzynarodowym dorobkiem od 2017 roku prowadzi Galerię Szary Ganek w Pruszczu Gdańskim. To miejsce to nie tylko galeria to także studio twórcze dla amatorów, miejsce spotkań lokalnych twórców oraz butik, w którym są małe dzieła sztuki do kupienia. W grudniu artystka otrzymała nagrodę burmistrza Pruszcza Gdańskiego za wybitne osiągnięcia w dziedzinie twórczości artystycznej, upowszechnianie i ochrony kultury.

Rozmowa z Oleną Ulianovą, uznaną ukraińską artystką z międzynarodowym dorobkiem, prowadzącą Galerię Szary Ganek w Pruszczu Gdańskim.

Skąd wzięłaś się w Pruszczu? Na Ukrainie miałaś pracownię, studio, uznanie jako artystka, twoje prace były cenione, wielokrotnie wystawiane w galeriach w wielu miastach m.in. w twoim rodzimym Cherson, w Odessie na Krymie, w stolicy w Kijowie...

W swoim mieście byłam bardzo aktywna w kierunku sztuki, organizowałam różne wystawy, warsztaty, na które przyjeżdżali z kraju i zza granicy. Uwielbiam tę pracę, wsparcie twórczych osobistości. Kiedy 1 marca 2014 roku wybuchła wojna dużo się pozmieniało. Straciłam m.in. możliwość współpracy z galerią na Krymie. Pozostała w niej część moich prac, które były tam po wystawie. Szukaliśmy z mężem miejsca dla pracy i większej możliwości swobodnego podróżowania, żeby mogli też bez przeszkód i bez obawy przyjeżdżać do nas osoby z zagranicy. Dowiedzieliśmy się, że istnieje możliwość założenia działalności w Polsce i stąd pomysł na przyjazd tutaj i rozpoczęcia nowego etapu w życiu.

Podoba się Wam Pruszcz?

Bardzo. Jest tu taki spokój, a jednocześnie blisko do centrum. Mieliśmy kilka miejscowości do wyboru, na północy, południu kraju. Ze względu na warunki klimatyczne i morze wybraliśmy Pomorze. Wygląda bardzo podobnie do naszych terenów, gdzie mieszkaliśmy - morze, żurawie, porty. Tylko u nas mniej lasów jest, za to największa pustynia w Europie „Oleszkowskie Piaski”. To była szybka decyzja. Rok po aneksji Krymu rozpoczęliśmy starania i w maju 2015 r. zamieszkaliśmy w Pruszczu. Nie znaliśmy języka. Na szczęście spotkaliśmy dużo osób, które mówiły po angielsku i trochę po rosyjsku. Sami zaczęliśmy się uczyć polskiego, bo jak to być w kraju i nie mówić jego językiem.

Wystawa pruszczańskiej artystki Doroty Ignatowicz-Wiśniewskiej w Szarym Gandku - ZDJĘCIA

Jak otwierałaś galerię w czerwcu 2017 roku, jak wyobrażałaś sobie to miejsce?

Chciałam, żeby to było miejsce, w którym będę tworzyć, prowadzić galerię i warsztaty. Myślałam też o zaproszeniu do współpracy lokalnych artystów, żeby szersze grono odbiorców mogło zapoznać się z ich twórczością.

Udało ci się. Twoja praca została zauważona. Już nie tylko tworzysz, ale też kreujesz przestrzeń artystyczną nie tylko przez organizowane przez siebie warsztaty, ale właśnie także promocję innych artystów. W grudniu otrzymałaś nagrodę burmistrza Pruszcza Gdańskiego za wybitne osiągnięcia w dziedzinie twórczości artystycznej, upowszechnianie i ochrony kultury. Co to dla ciebie znaczy?

To była duża niespodzianka i bardzo ważna. Nie każdy człowiek może robić w życiu to co chce i co sprawia mu przyjemność. Ja zaliczam się do tych, którzy mogą. Z jednej strony mogę robić to co uwielbiam, z drugiej ważne jest, jak ta twoja praca jest oceniania przez innych ludzi, z którymi pracujesz, tworzysz, koło których mieszkasz.

Różne ważne zdarzenia były w moim życiu, m.in. w 2014 r. w swoim mieście na Ukrainie zostałam Artystą Roku, ale ta pruszczańska nagroda sprawia 10-krotnie większą przyjemność. Jest dużo cenniejsza, z tego względu, że doceniono mnie - obcokrajowca. Oznacza to, że moja praca się podoba i została zaakceptowana. To, co robię dla Pruszcza odpowiada ludziom. A my to miejsce traktujemy swoim domem już.

Cieszysz się, że coraz więcej osób zagląda do galerii?

Tak i robią to coraz śmielej. Na początku tylko nieśmiało zaglądali. To miejsce też dla nich jest. Moim zdaniem kultura i osobliwa sztuka wizualna jest ważna w życiu człowieka. Nie możemy żyć bez kultury, np. mam warsztaty, na które zapraszam amatorów i zawodowych plastyków - człowiek całe życie się uczy. Ważne dawać ludziom możliwość patrzenia na sztukę w oryginale, nie na zdjęcie. Ważna jest ta komunikacja ze sztuką sam na sam. Dlatego zapraszam różnych artystów do współpracy, robię ich wystawy. To ta część wystawowa galerii. Działa tu też Klub Inspiracji, w którym amatorzy mogą tworzyć w różnych technikach.

Druga część to butik, w którym można coś kupić. Jeśli chce się mieć u siebie jakieś rękodzieło twórcze, to może tu zajrzeć. Są tu przedmioty robione z duszą, odpowiedniego gatunku, to jest też dzieło sztuki. Staram się, żeby to, co jest w butiku było unikatowe, żeby patrząc na to w domu cieszyć się, żeby można było mieć tę odrobinę sztuki u siebie. Nie musi to być drogi obraz. Może to być odzież autorska z lnu i wełny, akcesoria jedwabne ręcznie malowane, ceramika artystyczna czy srebrna łyżeczka z bursztynem. Są tu prace moje, okolicznych artystów, z Pruszcza, Gdańska, nawet z Łodzi.

Zobacz: Wymiana ciepła przy targowisku w Pruszczu. Masz zbędne ciepłe rzeczy? Zostaw je w szafie

Jakie masz plany na ten rok?

Bardzo dużo. Plan wystaw mam już na cały rok. Spełniło się moje marzenie, gdy otwierałam galerię - na ile potencjał miejsca mi pozwoli i ja dam radę, na tyle będę pracować, żeby dać napędu temu miejscu. I napędzamy go wspólnie. Jestem pod wrażeniem ilu w Pruszczu jest wartościowych plastyków, twórców, którzy tworzą prace na wysokim poziomie. Cały czas, ktoś do mnie pisze, że chce współpracować. Cieszę się, że tylu artystów mogło zaprezentować u mnie swoje prace, pokazać je szerszemu gronu odbiorców. O to właśnie chodzi w promowaniu kultury. Nie wystarczy zrobić zdjęcie i je oglądać, trzeba zobaczyć obraz na własne oczy. Wtedy inaczej się przeżywa, co innego można zobaczyć.

Wiele osób, które mają moje prace w w domu mówią, że niemal za każdym razem widzą coś w tej pracy innego. I to jest prawda. Uważam, że każdy odbiera sztukę, tak jakie ma emocje w sobie na tę chwilę, w jakim jest stanie i co w jego życiu się dzieje. Obecnie odeszliśmy od natury, a ona daje nam energię, siłę napędową.

Zobacz: Pierwsze dary z akcji Rodacy bohaterom trafiły do Polaków z Kresów -ZDJĘCIA

Dlatego tworzysz z naturalnymi tkaninami i farbujesz je naturalnymi barwnikami - liśćmi, korzeniami?

Tak, to też stąd wynika. Chociaż przyznam się, że kiedy byłam nastolatką to nie ceniłam sobie prac na tkaninie. Uważałam, że to coś niepoważnego. Później w latach 90. kiedy nic nie było wszyscy szyli, ale nie było tkanin do wyboru. Wtedy przyszła mi myśl, żeby obraz namalowany na płótnie ubrać na siebie. Wiadomo, że nie można założyć obrazu, bo jest sztywny. Tkanina musi być miękka, a kolory muszą być trwałe do prania. Od tego zaczęło się poszukiwanie technologii malowania. Później pracowałam więcej na naturalnych tkaninach i z naturalnymi barwnikami. Te naturalne barwniki stały się jednym z moich elementów materiałów, z którymi pracuję. I udało mi się kilka wynalazków zrobić w kierunku farbowania jak farbowanie kontaktowe liśćmi.

Zobacz: Biesiada Literacka ze Zbigniewem Hołdysem w bibliotece w Pruszczu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na pruszczgdanski.naszemiasto.pl Nasze Miasto