- Uważam, że takie manifestacje są nie na miejscu - mówi stanowczo Adam Wrona, rolnik z Kaczek. - Tak naprawdę hodowcy i producenci, którzy protestują lub mówią o protestach, nie przedstawiają żadnych konkretnych postulatów. Podnoszą np. kwestię rosnących kosztów produkcji przy zarobkach utrzymujących się na tym samym poziomie, a przecież trzeba liczyć się z tym, że koszty produkcji wzrosną - protesty nic tutaj nie dadzą - tłumaczy.
Rolnik podkreśla również, że należałoby się zastanowić, gdzie tak naprawdę leży wina wielu niedomówień i kwestii spornych. - Nie boję się powiedzieć, że zdarzają się sytuacje, kiedy to rolnicy są niedoinformowani - mówi Adam Wrona, wskazując, że w przypadku napiętej sytuacji warto zacząć od rzeczowego dialogu.
- W ten sposób dogadują się np. myśliwi i rolnicy w gminie Trąbki Wielkie - wyjaśnia i deklaruje, że żaden z jego znajomych rolników nie ma zamiaru rozpocząć protestu. - To byłaby ostateczność, ostatnia deska ratunku - ucina.
Przypomnijmy, że tydzień temu dotarły do nas informacje, że lada dzień ma rozpocząć się protest rolników na rondzie w Rusocinie. - Wyjedziemy tam ciągnikami i zostaniemy, dopóki nasze postulaty nie zostaną spełnione - mówił Jerzy Gębura, powołując się na grupę rolników z m.in. z Kaczek i Ełganowa. Hodowcy mieli solidaryzować się z protestującymi w Warszawie.
Tymczasem w stolicy wciąż trwają protesty, po tym, jak w poniedziałek zostały przedłużone o kolejne dziesięć dni. Rolnicy domagają się spotkania z premier Ewą Kopacz.
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?