Zaczął Pan pracę w Lechii, choć już wcześniej był Pan blisko jej podjęcia?
To dojrzewało w mojej głowie oraz zarządu klubu od pewnego czasu. W końcu doszliśmy do porozumienia. Jestem z tego dumny i zadowolony.
Sprowadził Pan do Legii Danijela Ljuboję. To uważa Pan za swój największy sukces transferowy?
Mówić o sukcesach jest łatwo. Praca wymaga odwagi, a przede wszystkim znajomości tematu. Sprowadzałem dobrych zawodników, ale zdarzały się też słabsze ruchy. To doświadczenie na pewno pomoże mi w pracy w Lechii. Jak człowiek się raz sparzy, to potem jest ostrożniejszy. Ljuboja był gwiazdą, ale nie zapominajmy o Miroslavie Radoviciu czy Dusanie Kuciaku, których też sprowadziłem. Było kilku innych, lepszych zawodników - jak Roger czy Edson. Poza tym kilku młodych graczy Legia za mojej kadencji sprzedała za duże pieniądze. Błędy się zdarzają, ale trzeba ich unikać.
To jest możliwe?
Trzeba być bardzo ostrożnym, ciężko pracować i mieć dobrych współpracowników. W Lechii takich będę miał. Wierzę, że wzmocnimy zespół zawodnikami, którzy podniosą jakość gry i pomogą odnieść sukces.
W Lechii spotkał Pan też Ariela Borysiuka i Daniela Łukasika. Ucieszyli się?
To też chłopcy, których ja wyciągnąłem. Ariela w wieku 15 lat i traktuję go jak syna. Mieszkał blisko mnie, wziąłem go do Legii, a w wieku 16 lat zadebiutował w ekstraklasie. Na pewno się ucieszyli. Jestem zadowolony, że mam ich koło siebie.
Nie brakuje złośliwych kibiców, którzy wypominają Panu chybione ruchy w Legii.
Najłatwiej jest w Polsce krytykować. Ludzie nie wiedzą, jak to wyglądało od środka i jak wyglądał proces decyzyjny. Pracując w takich klubach jak Legia, Lechia czy Lech wiesz, że jesteś pod ciągłym ostrzałem opinii publicznej. Zasada "ten się nie myli, co nic nie robi" teraz nie może mieć zastosowania. Rozumiem tych ludzi, ale nie chciałbym z nimi polemizować. Każdy ma prawo do własnej oceny, a ja nigdy nie obrażam się na konstruktywne uwagi.
Praca w Lechii i działalność w agencji piłkarskiej QFactor nie będą ze sobą kolidowały?
To ostatnie to już historia. Nie prowadzę żadnych działań jako pośrednik. Nie mam nic wspólnego z zawodnikami, których wtedy prowadziłem. To zamknięty rozdział. Skupiam się na pracy w Lechii, która mnie pochłania bez reszty. Ci, z którymi współpracowałem, zawsze mogą jednak na mnie liczyć, jeśli napotkają w swoim życiu problemy, które będą ich przerastały, i poprosić o dobrą radę.
Cały wywiad z Markiem Jóźwiakiem można przeczytać na stronie Dziennika Bałtyckiego
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?