Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gm. Pruszcz Gdański: O historii kapliczki w Cieplewie

opr. Anna Gawrońska
Cieplewo to osada w gminie Pruszcz Gdański, gdzie w okolicach dworca znajduje się przydrożna kapliczka z inskrypcją, że ufundował ją Izydor Gajewczyk 15 maja 1949 na pamiątkę swoich kolegów z obozu Stutthof.

Podczas II wojny światowej funkcjonowało wiele niemieckich obozów koncentracyjnych, a jednym z nich był Stutthof. Jego dzieje są utrwalone w wiedzy powszechnej. Czy więźniowie pracowali na Żuławach Gdańskich i jakie były ich losy?

1 września 1939 roku wybuchła II wojna światowa, jednocześnie Wolne Miasto Gdańsk wraz z Żuławami zostały włączone w granice III Rzeszy. Dla wielu Polaków był to początek niekończących się tragedii. Wielu zatrzymanych przewożono do obozów koncentracyjnych. Już 2 września 1939 roku, na obrzeżach Żuław, w miejscowości Stutthof, utworzono taki obóz. Więźniów często zatrudniano u niemieckich gospodarzy, wykorzystując ich jako tanią siłę roboczą. Z Gdańska transportowano więźniów statkiem do przeprawy pontonowej w Kiezmarku. Mieczysław Szymański wspomina jak po dobiciu do brzegu: „spoglądaliśmy na ciągnący się na wale długi sznur furmanek należących do okolicznych niemieckich gospodarzy. Oczekiwali nas na przybrzeżnej łące. Macając nasze umięśnienie wyszukiwali sobie najodpowiedniejszych dla siebie Polaków”.

Zobacz: Pruszcz Gdański: Przegląd Chórów Amatorskich Powiatu Gdańskiego "Listopadowe śpiewanie" [ZDJĘCIA]

Podobny rytuał, przypominający opis targu niewolników, przytacza Brunon Zwarra: „Gdy schodziliśmy na ląd, zaczęli wśród nas przebierać, poszukując najbardziej im odpowiadających robotników. Udało mi się stanąć na uboczu i wtedy, widząc ten ogromny harmider i słysząc te pokrzykiwania, przypomniała mi się scena z przeczytanej w latach dziecięcych książki. Gdy widziałem to macanie muskułów i zaglądanie do twarzy oraz szacowanie całej postawy poszczególnych ludzi naszła mnie myśl, że tak samo odbywał się zapewne opisany w Chacie Wuja Toma targ czarnych niewolników. Teraz wydzierano sobie białych niewolników, Polaków”.

Filia obozu Stutthof w Kizemarku funkcjonowała od 21 października 1939 roku do 25 listopada 1939 roku. Pracowało w niej 20 więźniów obozu koncentracyjnego. Jego likwidacja nie oznaczała, że więźniowie nie pojawiali się na Żuławach Gdańskich.

Jednak więźniowie dalej pracowali na żuławskich ziemiach. Grupa 25 z nich opuściła Stutthof w eskorcie jednego z wachmanów w ciepły kwietniowy dzień 1940 roku, by udać się do Trutnów. Jednym z nich był Kazimierz Brzuszkiewicz, który był tak osłabiony, że w drodze do gospodarstwa co kilkadziesiąt kroków przystawał, aby złapać oddech. To z jego relacji wiemy, że właściciel gospodarstwa w Trutnowach był „wysoki, chudy zrzęda. Ponury i stały malkontent”. Posiadał duży majątek na dobrych żuławskich glebach. Zatrudniał stałych pracowników, a także robotników sezonowych. Od jesieni korzystał ze znacznie tańszej siły roboczej – więźniów. Mógł być jednym z tych gospodarzy, którzy przyjeżdżali do Kiezmarku by ich wybierać. Za ciężką pracę zapewniał więźniom znośne warunki pobytu: łóżko z kocem, lepsze jakościowo i bez ograniczeń wyżywienie np. zacierka z chudego mleka, która wielu więźniom uratowała życie. Bowiem tłuszcz wszystkich zabijał. Jak wspomina Brzuszkiewicz, jeden z więźniów za posiadaną gotówkę kupił kostkę margaryny, zjadł ją, a rano znaleziono go nieżywego.

Praca trwała od światu do wieczora, nie tylko na polu, ale także w ogrodzie warzywnym. Do najcięższych zajęć należało młócenie zboża:

„Po kilku dniach młócenia trzeba było worki z ziarnem nosić do bardzo wysokiego spichlerza. Wziąłem worek z beczki i wywróciłem się. Worek mnie nakrył. Całe szczęście pilnujący nas pracownik zaczął sypać mniej do worka i sprawę rozwiązał rozsądnie. Spichlerz by na wysokości 3 piętra i nosiłem worki kilka dni z kimś na zmianę. Po dwóch tygodniach nabrzmiałem jak dynia, koledzy podobnie”.

Zobacz: Kiedyś dwory, dzisiaj - parki. O historii podworskich parków na terenie gminy Pruszcz Gdański [GALERIA

Ciężkie warunki pracy rekompensowała możliwość nawiązania kontaktu z rodziną, zezwolenie na prowadzenie korespondencji. Dzięki temu Brzuszkiewicz, pod koniec września 1940 roku, opuścił gospodarstwo w Trutnowach. Wolność zapewniły mu matka i żona, wykupując go za pieniądze. Praca w tym komandzie funkcjonowała jeszcze do jesiennych omłotów.

Warto pamiętać o wielu więźniach podobozów Stutthof na terenie Żuław Gdańskich. Ich obozowa rzeczywistość to ciężka i żmudna praca, często wyczerpująca i doprowadzająca do śmierci. Ich los zasługuje na naszą pamięć i upamiętnienie.

Jedną z form pamięci o tych więźniach jest kapliczka w Cieplewie.

Współpraca: Tomasz Jagielski

ZOBACZ TEŻ: Wydarzenia, które odbyły się w ciągu ostatnich dni

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na pruszczgdanski.naszemiasto.pl Nasze Miasto