Dzisiaj, 21 lutego, w Prokuraturze Rejonowej od godziny 9 odbywają się przesłuchania osób podejrzanych o tzw. "kradzież stulecia" w Berlinie. Mieszkaniec Pruszcza Gdańskiego miał ukraść ponad 250 tys. euro.
Na miejscu jest także poszkodowana w całej sprawie, Beata Bagińska oraz Krzysztof Rutkowski, którego działania doprowadziły do ujęcia sprawców kradzieży.
Zobacz: Briefing Krzysztofa Rutkowskiego przed Prokuraturą w Pruszczu w związku z kradzieżą stulecia
- Pod koniec października 2018 r. pan Sławomir K., z informacji, jakie posiadamy również przy udziale Jolanty K. dokonali kradzieży kilkuset tysięcy euro - mówi Krzysztof Rutkowski, detektyw. - Dokonali tzw. kradzieży stulecia w Berlinie. Oboje są teraz w prokuraturze. Myślę, że zwrot pieniędzy dla właścicielki tej ogromnej kwoty w jakikolwiek sposób mógłby rozwiązać problem tej kradzieży.
Biuro Rutkowski doprowadziło 2 listopada do zatrzymania Sławomira K. w okolicach Pruszcza Gdańskiego, gdzie został przekazany do dyspozycji tutejszej jednostki Policji.
- Bez względu na to, jaki będzie wyrok w tej sprawie, Sławomir K. musi sobie zdawać sprawę, że Biuro Rutkowski nie zakończy sprawy, dopóki poszkodowana Beata Bagińska nie odzyska pieniędzy. Jest to dorobek całego jej życia - mówi Krzysztof Rutkowski.
- Osoby, które mają wiedzę nt. tej kradzieży lub wiedzą, że pan Sławomir K. lub jego żona Jolanta K. wymieniają w lokalnych kantorach bądź na terenie kraju euro proszone są o bezpośredni kontakt z naszym Biurem na telefon alarmowy 600 007 007. Banknoty 500 euro są przede wszystkim w obiegu bankowym więc w związku z tym nie są to pieniadze, którymi dysponuje przeciętny człowiek - dodaje detektyw.
[AKTUALIZACJA, 21.02.2019, godz. 13
Pierwsze słowa komentarza, jakie wypowiedziała poszkodowana Beata Bagińska po wyjściu z prokuratury brzmiały: Człowiek, który ukradł bardzo dużo pieniędzy, prawie 1,5 mln zł na polskie i siedzi sobie spokojnie, żyje jak "pączek w maśle" i jest chroniony przez prawo. Ten człowiek powinien teraz siedzieć w areszcie i odpowiedzieć za swoje przestępstwo, które uczynił.
Beata Bagińska brała dzisiaj udział w czynnościach przedstawiania zarzutów państwu K.
- Ja tego nie odpuszczę, dopóki nie odzyskam swoich pieniędzy - mowi Beata Bagińska. - Państwo K. najprawdopodobniej zaplanowali tę kradzież razem. Od samego początku pan K. wyszukał sobie mnie, jako osobę majętną, samotną, a pani K. za przyzwoleniem wysłała męża w świat, żeby przywiózł pieniążki, bo byli państwo K. w bardzo wysokich długach, mieli komornika na dom. Dzisiaj przysłuchiwałam się braku ich zeznań, bo niestety przestępca ma prawo odmówić zeznań.
- To jest dla mnie bardzo śmieszne, bo osoby kradnące batonika w sklepie są w areszcie, a tutaj osoba, która ukradła taką ilość pieniędzy i przy której też znaleziono część pieniędzy, bo pan K. przekazał swoje żonie paczuszkę pieniędzy, którą ukradł - dodaje Beata Bagińska.
Z kolei mecenas pani Jolanty K. po wyjściu z prokuratury ze swoją klientką - zaznaczyła, że dopóki nie ma wyroku sądu każda osoba jest niewinna i odmówiła komentarza. Zapowiedziała tylko, że 13 marca będzie szersze przesłuchanie i zapoznanie się z aktami sprawy. - Nie wszystko znamy - dodała.
- Postępowanie jest toku - powiedziała po porannych prokurator Marzena Pawłowicz-Johnstone z Prokuratury Rejonowej w Pruszczu Gdańskim. - To będzie długie i żmudne postępowanie. Dobro tego postępowania jest dla nas bardzo ważne dlatego nie mogę nic więcej powiedzieć. Każda informacja jest na wagę złota i nie możemy jej ujawnić, by nie zaprzepaścić sprawy. Będą dalsze przesłuchania.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?